- Należy maksymalnie wykorzystać możliwości leczenia w trybie ambulatoryjnym w ciągu jednego dnia – mówi dr Ewa Willak-Janc z I Katedry i Kliniki Pediatrii, Alergologii i Kardiologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, dolnośląski konsultant w dziedzinie pediatrii. Jak wskazuje dr Ewa Willak-Janc z I Katedry i Kliniki Pediatrii, Alergologii i Kardiologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, dolnośląski konsultant w dziedzinie pediatrii, konieczne jest nowe podejście do leczenia dzieci.

 

Nadużywanie leczenia szpitalnego nie dotyczy pediatrii

– Obłożenie na pediatrii ma charakter sezonowy, obecnie odczuwany jest nawał pacjentów z wiosennymi infekcjami. Do tego dochodzą uchodźcy z Ukrainy. W tej sytuacji oddziały rejonowe pękają w szwach, a niektóre są wręcz na granicy wydolności – mówi dr Ewa Willak-Janc, dodając, że stały problem stanowi brak oddzielnych dla dzieci szpitalnych oddziałów ratunkowych, co jest poważnym utrudnieniem. Ponadto niektóre z oddziałów pediatrycznych są małe, przyjmują niewielu pacjentów. Zasadne są wątpliwości, czy warto utrzymywać oddział, na którym w ciągu roku leczy się tyle dzieci, ile w dużym szpitalu miesięcznie. Zwłaszcza, gdy ta placówka znajduje się w niewielkiej odległości od miejsca zamieszkania. Kolejna kwestia to jakość opieki w placówkach, w których nie ma stałego dostępu do specjalistów różnych dziedzin. To kluczowa sprawa w diagnostyce bardziej skomplikowanych przypadków.

 

Krzysztof Izdebski, Anna Karkut, Karol Kolankiewicz

Sprawdź  

Wiele mówi się o nadużywaniu leczenia szpitalnego w polskim systemie ochrony zdrowia, jako o jego poważnej wadzie. Zbyt dużo chorób leczy się w szpitalu, zamiast w trybie ambulatoryjnym. Zdaniem dr Ewy Willak-Janc ten problem nie dotyczy pediatrii.  – Kiedyś system rozliczeń przez NFZ wymuszał co najmniej trzydniową hospitalizację, ale jest to już nieaktualne. W większości dzieci są w szpitalu tyle czasu, ile naprawdę muszą – wskazuje lekarka. – Coraz więcej problemów rozwiązuje się też w ramach hospitalizacji jednodniowych, podczas których dziecko wraca na noc do domu. Nadal jednak są i będą sytuacje, w których dłuższy pobyt w szpitalu jest konieczny. Nie wszystko da się wyleczyć ambulatoryjnie ani w ciągu jednego dnia. Dotyczy to także diagnostyki.

Dostęp do  diagnostyki i różnych specjalistów

W opinii dr Ewy Willak-Janc, potrzebne są wielodyscyplinarne szpitale, dzięki którym łatwiej i szybciej może dojść do rozpoznania choroby u dziecka. Mali pacjenci w jeszcze większym stopniu niż dorośli, powinni mieć dostęp do pełnej diagnostyki i kompleksowej opieki specjalistów różnych dziedzin w jednym miejscu. – Należy także maksymalnie wykorzystać możliwości leczenia w trybie ambulatoryjnym w ciągu jednego dnia. Nieporozumieniem są wędrówki z chorym dzieckiem od specjalisty do specjalisty w poszukiwaniu właściwej diagnozy, badania wykonywane w wielu różnych pracowniach, długie oczekiwanie na konieczne konsultacje, przedłużające się pobyty w szpitalu bez wskazań medycznych – chcemy, żeby to wszystko odeszło do lamusa – podkreśla lekarka.

Problem pediatrii to niedobory kadrowe

Jedną z największych bolączek pediatrii są niedobory specjalistów. Średnia wieku dolnośląskiego pediatry wynosi 58 lat. Co roku ubywa o niemal 20 tych specjalistów – lekarze umierają bądź przechodzą na emeryturę, a na ich miejsce przychodzi coraz mniej nowych. Pediatria nie jest specjalizacją cieszącą się dużym zainteresowaniem wśród młodych lekarzy. A jeśli już się na nią decydują, wolą pracować w przychodniach POZ, gdzie nie ma nocnych dyżurów, weekendy ma się wolne, a zarabia się relatywnie więcej.

Stopniowy odpływ kadry medycznej jest katastrofalny i jeśli nie zmieni się systemu, w niedalekiej przyszłości naprawdę nie będzie miał kto leczyć dzieci – mówi dr Willak-Janc.