Jedna z Ukrainek zapytała, czy lekarz może wypisać receptę na te leki i podała listę na dwie strony, a w niej między innym prośba setki strzykawek, igieł, wenflonów, opakowań różnych antybiotyków, np. Augmentinu, Bupikawainy (działa znieczulająco). A lekarz nie może wystawić recepty na tyle opakowań, i to nie widząc, ani nie słysząc zdalnie pacjenta. Z drugiej strony na apele Ukraińców odpowiadają obywatele. – W niedzielę w Hrebennem widziałem góry przyniesionych leków, z którymi nie bardzo wiadomo co zrobić – przyznaje Michał Byliniak, dyrektor Związku Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych INFARM, były wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.

Czytaj też: Nadzór i kontrola w zakresie wystawiania przez lekarzy recept na leki refundowane >

Rząd zaś apeluje o rezygnację z indywidualnych zbiórek leków. Tym ma się zająć Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych. Samodzielne przewożenie wyrobów medycznych też jest niebezpieczne i lepiej jest zwrócić się do Stowarzyszenia Polska Misja Medyczna, organizacji wyspecjalizowanej w pomocy ofiarom wojny. Tyle, że tuż za polską granicą sytuacja jest tragiczna - brakuje leków przeciwgorączkowych, kremów na odparzenia dla dzieci, i pomoc jest potrzebna tam od razu. Na wsparcie czekają także ukraińskie szpitale i chorzy na cukrzycę, bo jedyny magazyn z insulina został zbombardowany.

 

Ministerstwo Zdrowia prosi o niezbieranie leków

Ministerstwo Zdrowia, Główny Inspektor Farmaceutyczny oraz Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych wydały wspólny komunikat z prośbą o nie zbieranie leków.  - Od kilku dni obserwujemy w internecie wiele informacji o zbiórkach leków prowadzonych na rzecz szpitali i ludności cywilnej Ukrainy, która stawia czoło rosyjskiej agresji. Pomimo, że działania te są oznaką ogromnej solidarności z narodem ukraińskim, to biorąc pod uwagę specyfikę przechowywania oraz transportu tego typu produktów, a także potrzebę skoordynowania dostaw z przedstawicielami władz Ukrainy, apelujemy o powstrzymanie się od organizowania zbiórek leków – czytamy w komunikacie. Ministerstwo Zdrowia zapewnia, że jest w bieżącym kontakcie z Ambasadą Ukrainy w Polsce, która przekazuje zapotrzebowanie na konkretny asortyment medyczny. - Wysyłka leków jest też koordynowana na poziomie całej Unii Europejskiej i odbywa się za pośrednictwem Polski. Za bieżące dostawy leków odpowiada, przy ścisłej współpracy z Ministerstwem Zdrowia, Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych – podkreśla resort. Zapytaliśmy więc RARS, czy to do nich mamy kierować osoby, które chcą złożyć zapotrzebowanie na konkretne leki i środki medycznych dla Ukrainy i czekamy na odpowiedź. Na jej stronie jest jedynie krótka informacja, że przekazywanie pomocy odbywa się wyłącznie przez stronę pomagamukrainie.gov.pl.

Osoba, chcąca kupić narzędzia chirurgiczne i leki dla konkretnej placówki nie mogła się do Agencji dodzwonić. - Brakuje dobrych, konkretnych komunikatów i informacji ze strony rządu, mimo że wojna na Ukrainie trwa już kilka dni, to brak jest koordynacji pomocy - mówi  Prawo.pl ukraiński lekarze pracujący w Polsce, który chce pomóc szpitalom w Kijowie. We wtorek rosyjskie ataki odcięły dostęp do głównego magazynu leków Novo Nordisk na Ukrainie. 

W środę Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia, na posiedzeniu senackiej Komisji Zdrowia, poinformował, że w ministerstwie zdrowia został uruchomiony specjalny alert mailowy: lekidlaukrainy@mz.gov.pl. Jest on dedykowany dla szpitali z Ukrainy, aby mogły przesyłać konkretne potrzeby.-  Ten alert jest także dla dużych podmiotów w Polsce np. firm farmaceutycznych, które chcą przekazywać leki - mówił Kraska.

 


Leki zebrane indywidualnie nielegalnie jadą przez granicę

Michał Byliniak zapewnia, że wraz z przedstawicielami administracji pracuje teraz nad usystematyzowaniem procesu, potrzebuje jednak czasu.  - Pomoc, która napływa przez wiele organizacji - polskich, międzynarodowych i od osób fizycznych - musi być skoordynowana. Ta pomoc będzie skoordynowana przez RARS, to ona będzie przewozić pomoc w głąb Ukrainy – mówił Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Tzw. HUB, czyli główny punkt przeładunkowy jest tworzony w Lublinie.

Tyle, że wiele ukraińskich szpitali i przychodni go nie ma, a Polacy chętnie odpowiadają na ich apele. - Społeczeństwo odpowiada na apele, które są wysyłane przez różne podmioty i tu nie ma się, co dziwić. Sami kupiliśmy rzeczy medyczne, o które prosiła lokalna przychodnia. Karetki nie kupiliśmy, a też pojawiła się taka prośba na forum na Facebooku – pisze jeden z użytkowników Twittera. Leki przeciwbólowe, przeciwgorączkowe, witaminy zbierało np. Centrum Wolontariatu w Bytomiu, wspierane przez lokalny samorząd. - Nie dodzwoniliśmy się do RARS, więc kupiliśmy sami, ale tylko narzędzie, bo leków, wydaliśmy ponad 2 tys. zł, bo placówka potrzebuje tego już - dodaje osoba chcąca kupić narzędzia chirurgiczne.

Jerzy Przystajko, farmaceuta, działacz Partii Razem przyznaje, że już widział zapotrzebowania na hurtowe ilości leków do szpitali polowych z antybiotykami i morfiną włącznie. – Tego jednak nie da się zorganizować i przesłać. A w wielu miejscach są już leki nazbierane i to trzeba też jakoś uporządkować. To jest potrzebne, żebyśmy pomagali teraz jeszcze lepiej i skuteczniej – dodaje. 

Zgodnie z prawem podróżujący pacjent co do zasady może, na własny użytek, wywieźć z terytorium Polski leki w ilości potrzebnej mu na własne potrzeby lecznicze, nieprzekraczającej pięciu najmniejszych opakowań. Zaś wywóz środków odurzających i substancji psychotropowych. np. morfiny jest możliwy tylko na własne potrzeby lecznicze, na podstawie recepty lub dokumentacji medycznej  i wymaga  zaświadczenia wydanego przez Głównego Inspektora Farmaceutycznego. Ponadto nie można prowadzić zbiórek leków bez zgody GIF.

Tyle, że Polacy i Ukraińcy potrafią przewieźć i leki. Mniejsze ilości dostają Ukraińcy, którzy wracają do kraju,  by walczyć. Większe w busach jadących po uchodźców. Bo jak zauważają w mediach społecznościowych, czas też ma znaczenie, i trzeba działać mimo braku koordynacji. - Byłam na przejściu granicznym w Medyce, widziałam płaczące dzieci z gorączką, odparzonymi pupami, bo nie miały zmienianej pieluchy od kilku dni. Tam leki i koordynacja są potrzebne już - mówi prawniczka, która chce pozostać anonimowa.

 

 

Źle przewożone leki i wyroby medyczne mogą zaszkodzić zamiast pomóc

Resort zdrowia  ostrzega jednak, że niewłaściwie przechowywane i transportowane leki nie tylko nikomu nie pomogą, ale mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Gilbert Kolbe, rzecznik Komitetu Protestacyjno-Strajkowego Pracowników Ochrony Zdrowia, też prosi o niekupowanie leków na własną rękę, bo psują się w transporcie i mogą zaszkodzić. - Wspierajcie finansowo Polską Misję Medyczną, oni umieją zabezpieczyć leki w dobry sposób i dostarczają je na Ukrainę - apeluje.

- Odpowiednie organizacje pozarządowe kontaktują się z placówkami z Ukrainy, wiedzą, czego one potrzebują, wiedzą, jak leki i wyroby medyczne przewieźć i komu przekazać. Wiem, że Polacy chcą dobrze, ale tutaj warto się powstrzymać i dać działać wyspecjalizowanym podmiotom, aby nikomu nie zaszkodzić - mówi Dobrawa Biadun.

PMM pierwszy transport z najpilniejszymi środkami medycznymi przejechał przez przejście graniczne w Hrebennem-Rawie Ruskiej w niedzielę 27 lutego. Zostaną one przekazane Ukraińskiemu Czerwonemu Krzyżowi do Iwano-Frankiwska i Lwowskiej Obrony Terytorialnej. Teraz szykuje kolejne, najbliższy ma być w piątek. Do PMM nie ma co dzwonić - bo mają pełne ręce roboty, stąd brak cytatu.

Czytaj też: Prawnokarne aspekty mechanizmu odwróconego łańcucha dystrybucji leków >

Opatrunki można zbierać, ale też lepiej przez wyspecjalizowane organizacje

Takiego problemu jak z lekami, nie ma ze środkami opatrunkowymi:  bandażami, plastrami, środki dezynfekcyjnymi, a także wyrobami medycznymi: strzykawki, igły. - Produkty inne niż wyroby lecznicze nie mają tak restrykcyjnych wymagań, co do obrotu - mówi Marcin Repelewicz, prezes Dolnośląskiej Izby Aptekarskiej. Podobnie mówi Dobrawa Biadun, ale zwraca uwagę, że tu też trzeba uważać. - Tak naprawdę indywidualnie można zbierać rzeczy, które można użyć samodzielnie, bez pomocy personelu medycznego, np. plastry, bandaże. Nawet strzykawki czy igły wymagają już sterylnych warunków, czyli odpowiedniego transportu. Zresztą nikt nie będzie ich rozdawał cywilom, bo potrzebne są w szpitalach i przychodniach - kwituje Biadun.