W ciągu kilkunastu lat trzy firmy: dwie z województwa kujawsko-pomorskiego i jedna z woj. wielkopolskiego mogły sprzedawać miesięcznie tysiące ton niejadalnej soli, twierdząc, że jest to sól spożywcza - wynika z ustaleń CBŚ i poznańskiej prokuratury. Mogło to trwać kilka lat.

Z ustaleń CBŚ wynika, każda z firm miesięcznie sprzedawała mniej więcej tysiąc ton soli. Kupowały ją jako tzw. sól wypadową - odpad przy produkcji chlorku wapnia, używany m.in. do posypywania zimą dróg - po mniej więcej 130 zł za tonę, i sprzedawały jako spożywczą po mniej więcej 400 zł. Zarabiały na tym rocznie po kilka milionów złotych.

Sól trafiała głównie do odbiorców hurtowych, wytwórni wędlin, przetwórni ryb, mleczarni czy piekarni, skąd mogła trafić do sklepów w całym kraju.

„Wytypowaliśmy do kontroli firmy, w których według naszej wiedzy mogła być wprowadzana sól z zakładów objętych postępowaniem prokuratorskim” – powiedziała PAP rzecznik Powiatowej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej w Poznaniu.

Kontrole będą prowadzone przez kilka najbliższych dni. „Przede wszystkim badamy dokumenty i gdy okaże się, że do wytypowanych przedsiębiorstwa trafiała niejadalna sól, to wtedy będziemy wykonywać badania i ewentualnie podejmować decyzje dotyczące produkcji w tych zakładach” – powiedział PAP Staszewska.

Policjanci z CBŚ przygotowują listę firm, które kupowały sól w trzech firmach, które według śledczych sprzedawały sól niejadalną jako jadalną. Na stale uzupełnianej liście jest około czterdziestu firm, głównie przetwórstwa spożywczego i piekarnie głownie z terenu Wielkopolski, ale także ze Śląska, województwa lubuskiego i Mazowsza.

„Listę firm przekażemy w najbliższym czasie prokuraturze, a ta skieruje ją do inspekcji sanitarnej. W dalszym ciągu czekamy na ekspertyzę, czy ta sól była szkodliwa i w jakim zakresie” – powiedział PAP rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak.

W sprawie zatrzymano do tej pory pięć osób. Usłyszały zarzuty wprowadzenia do obrotu środka spożywczego szkodliwego dla zdrowia lub życia człowieka z przepisów ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia, za co może grozić do pięciu lat więzienia.(PAP)