Od 1 grudnia 2021 roku Narodowy Fundusz Zdrowia zmienił zasady przyznawania dodatkowego wynagrodzenia w związku ze zwalczaniem epidemii COVID-19. Jak zauważa NFZ, nowelizacja polecenia ministra zdrowia wprowadza świadczenia jednorazowe, które otrzyma personel niemedyczny. Tyle, że takie jednorazowe świadczenie już raz był przyznane za pracę w obszarze covidowym do 1 czerwca, a mimo to nie wszyscy go dostali. Teraz ponownie przyznawane jest świadczenie jednorazowe, ale tylko dla tych, którzy od 1 czerwca do 30 listopada 2021 roku pracowali co najmniej 21 dni przy pacjencie covidowym, na oddziałach, w których placówka medyczna zapewnia łóżka dla pacjentów z podejrzeniem oraz z potwierdzonym zakażeniem SARS-CoV-2 (tzw. II poziom zabezpieczenia covidowego). Pracownicy niemedyczni są oburzeni. 

 

Dodatek covidowy to los na loterii

W mediach społecznościowych wrze. Na profilu na Facebooku Ogólnopolskiego Międzyzakładowego Związku Zawodowego Personelu Pomocniczego w Ochronie Zdrowia  po ogłoszeniu przez NFZ niezmienionych zasad przyznawania dodatku pojawiło się bardzo dużo komentarzy. - Za kilka miesięcy pracy 5000 zł brutto, czyli 3500 zł na rękę, to jest jałmużna. Ciebię lubię, to ci dam, bo kryteria są uznaniowe. Chodzi o to, żeby nikt nie dostał tej kasy. Jak można ogłaszać takie zasady, jak w większości szpitali dopiero teraz powstały oddziały covidowe - to przykłady wpisów rozgoryczonego personelu niemedycznego, czyli salowych, sanitariuszy, kierowców, pracowników gospodarczych, sekretarek i rejestratorek.

Te wpisy nie dziwią Krystiana Krasowskiego, przewodniczącego OMZZPP. - Po pierwsze kwota, która przy dodatkowych pensjach dla medyków wygląda jak kieszonkowe dla pięciolatka. Po drugie, dlaczego mamy dostawać jednorazowy dodatek? Dlaczego ci, bez których opieka nad pacjentem byłaby utrudniona  lub całkowicie niemożliwa mają otrzymywać inna premię niż medycy? Po drugie  dlaczego dla wszystkich równo. Te zasady się nie sprawdziły. Do tej pory wielu pracowników nie otrzymało pieniędzy. Jest też grono, które nie spełniało wymogów, a je otrzymało. Mimo to naszych apeli, nasz głos został zignorowany - mówi Krystian Krasowski. Personel niemedyczny rozumieją tez lekarze. - Czym się różni narażenie na zakażenie salowej od lekarza czy pielęgniarki, kiedy opiekują się pacjentem - pyta lekarz Jakub Kosikowski. Jego zdaniem to wstyd dla państwa, że oszczędza na osobach, które w większości szpital zarabiają w okolicy pensji minimalnej.

Jaki dodatek dostają medycy

Od 1 listopada personel medyczny otrzymuje dodatki covidowe w wysokości 100 proc. wynagrodzenia za każdą godzinę opieki nad pacjentem z podejrzeniem i z zakażeniem wirusem SARS-CoV-2. Maksymalna wysokość dodatku to 15 tys. zł. Do 1 listopada zasady były mniej przejrzyste - dodatek był dla tych, którzy uczestniczyli w świadczeniach dla pacjentów covidowych.  W efekcie część dyrektorów szpitali przyznawała je wszystkim lekarzom i pielęgniarkom, którzy mieli kontakt z pacjentem covidowym, inni uzależniali od liczby przepracowanych godzin, były placówki, które dostały miliony złotych na dodatki, i takie które marne tysiące. I nowe zarządzenie NFZ ma to zmienić. - Wprowadzenie godzinowego rozliczania czasu pracy przy pacjencie covidowym znacznie ułatwi placówkom medycznym wskazanie osób, które powinny otrzymać dodatek oraz indywidualne określenie jego wysokości – mówi Sylwia Wądrzyk, rzecznik NFZ. - Nowe zasady są jednolite w skali kraju i obowiązują na oddziałach placówek medycznych, które zapewniają łóżka dla osób z COVID-19 (tzw. II poziom zabezpieczenia covidowego)- dodaje. I skoro udało się zmienić zasady dodatków dla personelu medycznego, to zdaniem OMZZPP minister zdrowia powinien też zmienić je dla pracowników niemedycznych, zwłaszcza że te kosztują budżet państwa znacznie mniej. Do 1 listopada NFZ wypłacił ponad 8,2 miliarda złotych na dodatki covidowe dla personelu medycznego i niemedycznego, w tym jedynie 219 milionów złotych na dodatki jednorazowe dla niemedycznego. 

Comiesięczny dodatek, uzależniony od bl

- Nasza propozycja brzmi tak: czym bliżej pacjenta, tym wyższy dodatek - mówi Krystian Krasowski. -  To powinien być stały, comiesięczny dodatek, wynoszący od 100 do 20 proc. wynagrodzenia, w zależności od bliskości z pacjentem.  100 proc. byłoby dla tych, którzy są najbliżej pacjenta, czyli tych, którzy w zakresach obowiązków mają pomoc personelowi medycznemu podczas opieki nad pacjentem i mają odpowiedzialność za pacjenta. To rozwiązanie pozwoliłoby na objęcie wszystkich pracowników - dodaje.  Związek przedstawił ją jeszcze w listopadzie. W tej sprawie napisał do ministra zdrowia, ale też posłów, prezydenta i marszałka Senatu.  

W efekcie o dodatkach dla personelu pomocniczego mówiono 24 listopada na spotkaniu Waldemara Kraski, wiceministra zdrowia z marszałek Sejmu Elżbietą Witek i przedstawicielami klubów i kół parlamentarnych. Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL, zaproponował, aby dodatek został wprowadzony na stałe. I 26 listopada Piotr Zgorzelski, poseł PSL, wicemarszałek Sejmu, zapewnił w telewizji Polsat News, że ten postulat zostanie zrealizowany. - To dzięki nam dodatki covidowe otrzymają pracownicy niemedyczni tacy jak tlenowi, salowe i sanitariusze - napisał PSL na swoim profilu na Twitterze.  Także Dariusz Klimczak, poseł PSL, członek sejmowej Komisji Zdrowia, zapewnił, że minister zdrowia wyraziło zgodę na wprowadzenie w życie jednego z postulatów PSL dotyczącego dodatków finansowych za walkę z COVID-19 pracowników niemedycznych. Jednak na rozszerzenie grupy osób, którym przyznawane są comiesięczne dodatki, raczej się nie zanosi, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Adama Niedzielskiego, ministra zdrowia. Ten po wprowadzeniu zmian dla personelu medycznego powiedział wyraźnie, że nie planuje dalszych zmian. A domagają się ich także diagności laboratoryjni, którzy też nie otrzymują dodatku.