O ile cukrzyca typu I, czyli wynikająca z niedoboru insuliny ma związek z nieprawidłowym działaniem układu immunologicznego i często pojawia się już w dzieciństwie, typ II rozwija się w późniejszym okresie życia i ma związek z trybem życia. Cukrzyca typu II stanowi około 90 procent wszystkich przypadków.
 
Gdy człowiek je więcej niż potrzebuje, nadmiar odkłada się w postaci tkanki tłuszczowej. Tkanka ta wydziela substancje, które sprzyjają rozmaitym zaburzeniom - podnosi się ciśnienie krwi, nasilają stany zapalne i miażdżyca, rośnie ryzyko cukrzycy. Otyłość i cukrzyca szczególnie łatwo rozwijają się w społeczeństwach przystosowanych do długich okresów głodu – zwłaszcza wśród szczepów żyjących z myślistwa i zbieractwa, w przypadku których zapas tkanki tłuszczowej decydował o przeżyciu. Znanym przykładem są Indianie Pima zamieszkujący Arizonę i Meksyk. W USA otrzymali finansowe wsparcie rządu i zamiast polować chodzą do supermarketu - w rezultacie aż połowa populacji cierpi na cukrzycę. Tymczasem meksykańscy Pima prowadzący tradycyjnie trudne życie w górach Sierra Madre niemal nie mają problemów z tą cywilizacyjną chorobą.
 
Samo bycie mieszkańcem Meksyku nie gwarantuje ochrony przed cukrzycą – właśnie ten kraj przoduje w spożyciu słodkich napojów gazowanych, a na cukrzycę typu II cierpią także dzieci. Meksykański rząd jako pierwszy na świecie wprowadził nawet podatek od napojów gazowanych.
 
Inny dotknięty cukrzycą kraj opisali niedawno dziennikarze serwisu BBC News. Mieszkańcy położonego na Pacyfiku archipelagu Tonga w ciągu kilkudziesięciu lat z ludzi zdrowych i sprawnych stali się rekordzistami pod względem otyłości i cukrzycy. Tradycyjna dieta Tongijczyków składała się z ryb, warzyw korzeniowych i orzechów kokosowych - co oczywiste w przypadku wysp leżących na środku Pacyfiku. Jednak już w połowie XX wieku zaczęto tam sprowadzać różnego rodzaju mięsne okrawki – na przykład ogony indyków z USA oraz mostki i łaty baranie (część tuszy pomiędzy udźcem a łopatką) z Nowej Zelandii. Bardziej wartościowe fragmenty zwierząt praktycznienie nie trafiały na Tonga.
 
 
Tanie mięso szybko zyskało popularność - wyspiarze uważali, że importowana żywność jest lepsza od krajowej. Lokalni myśliwi, polujący na ryby z ościeniem, sprzedawali swoją zdobycz, aby kupić tanią tłustą baraninę. Siecią łowiły tylko statki z innych krajów – a ich połów trafiał za granicę. Tongijczycy nie zdawali sobie sprawy, że jedzenie ryb byłoby lepsze dla zdrowia. Całe pokolenie wychowało się na importowanej odpadowej baraninie.
 
- Losy narodów zależą od sposobów ich odżywiania – pisał francuski pisarz i smakosz Jean Anthelme Brillat-Savarin, autor "Fizjologii smaku". Nowa Zelandia i Australia, w których tego rodzaju mięso nie jest uważane za zdatne do konsumpcji eksportują wielką ilość baranich mostków do Chin, Meksyku i państw afrykańskich - oraz do Europy, gdzie robi się z nich na przykład kebaby. Każde 100 gramów takiej baraniny zawiera 40 gramów tłuszczu (połowa to tłuszcze nasycone) i dostarcza organizmowi 420 kalorii. Niejeden z lubiących ucztować mieszkańców Tonga zjadał za jednym posiedzeniem kilogram mięsa. Rosnący brzuch tylko go cieszył - znaczna tusza była lokalną oznaką wysokiego statusu, szczupłe ciało wskazywało na biedaka.
 
Zmarły w roku 2006 król Tonga Tupou IV był najcięższym monarchą w historii – ważył 200 kilogramów. Obecnie liczące 100 tys. mieszkańców państwo jest rekordzistą świata gdy chodzi odsetek otyłych - aż 60 procent. W roku 1973 na choroby niezakaźne (w tym cukrzycę) cierpiało 7 procent populacji. W roku 2004 – już 18 procent. Teraz - według danych tongijskiego ministerstwa zdrowia - wskaźnik ten sięga 34 procent. Przeciętna długość życia spadła z ponad 70 do 64 lat, a amputacje kończyn z powodu cukrzycy zdarzają się nawet u dwudziestolatków.
 
Rząd próbował podnieść cło na importowana baraninę i stara się propagować zdrowe odżywianie. Także król Tupou IV w ostatnich latach życia nieco schudł i pozwalał się fotografować w czasie ćwiczeń fizycznych, chcąc przekonać lud do aktywnego trybu życia. Natomiast duchowni (większość Tongijczyków to protestanci) dają swoim owieczkom zły przykład. Otyłych jest aż 85 procent pastorów.
 
W Polsce osób z rozpoznaną cukrzyca jest ponad 2 miliony, a całkowita liczba chorych może zdaniem ekspertów przekraczać trzy miliony. Badania zlecone przez Instytut Żywności i Żywienia wykazały, że nadmierną masę ciała ma średnio 22,3 procent Polaków. Jednak w wojewówdztwie mazowieckim odsetek ten sięga 32 procent, a w łódzkim – 30 procent. W latach 70. poprzedniego wieku nadmierną masę ciała miało w Polsce mniej niż 10 procent uczniów. Obecnie już co piąte dziecko w wieku szkolnym boryka się z nadwagą lub otyłością. Nadmiar tkanaki tłuszczowej w dzieciństwie sprzyja utrzymywaniu się otyłości przez całe życie. (pap)
Dowiedz się więcej z książki
Ekonomia zdrowia i opieki zdrowotnej
  • rzetelna i aktualna wiedza
  • darmowa wysyłka od 50 zł