Sytuacja chorych z zespołem pęcherza nadreaktywnego (ang. overactive blodder, w skrócie OAB) nie zmieniła się od lat. Lekarz może im przepisać na receptę ze zniżką tylko leki zawierające tolterodynę lub solifenacynę – substancje o podobnym mechanizmie działania, które u wielu pacjentów wywołują skutki uboczne (np. suchość w ustach) będące przyczyną przerwania terapii. O nowocześniejszym, skuteczniejszym i lepiej tolerowanym leku – mirabegronie – mogą tylko pomarzyć. I pozazdrościć południowym sąsiadom, którzy mają dostęp do znacznie szerszej gamy leków.

Czytaj: 3 miliony chorych bez nowoczesnych leków >>>

– W Czechach, w ramach leczenia podstawowego, refundowanych jest pięć różnych substancji, a na Słowacji sześć. Jeśli to leczenie jest nieskuteczne lub pacjent musi je przerwać z powodu nietolerancji, może skorzystać z refundowanej terapii mirabegronem – mówi Tomasz Michałek, reprezentujący Stowarzyszenie UroConti w World Federation of Incontinent Patiens.

– Każdy z nas inaczej reaguje na leki. Mając do wyboru tylko dwa, jesteśmy często pozostawieni sami sobie, bo jeśli źle reagujemy na którykolwiek z nich, to nie mamy już żadnej alternatywy – tłumaczy cierpiąca od lat na zespół pęcherza nadreaktywnego Teresa Bodzak, przewodnicząca Sekcji Pęcherza w Stowarzyszeniu UroConti. Dodaje, że spośród wszystkich krajów UE tylko w Polsce warunkiem otrzymania recepty na refundowany lek jest wykonanie badania urodynamicznego – bardzo nieprzyjemnego, kosztownego i – jak twierdzą zgodnie lekarze – zbędnego. – Trzeba je robić co roku. U mnie wykonano je już trzykrotnie, ale czwarty raz już mu się nie poddam – mówi Teresa Bodzak.

Chorzy i opiekujący się nimi lekarze mają nadzieję, że mirabegron zostanie wpisany na listę leków refundowanych, skoro otrzymał pozytywną rekomendację Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT). Jednak Ministerstwo Zdrowia od kliku miesięcy zwleka z podjęciem decyzji w tej sprawie. Nie wywiązało się też do tej pory z obietnicy uruchomienia dwóch programów niefarmakologicznego leczenia OAB – zabiegów wstrzyknięcia toksyny botulinowej do ściany pęcherza oraz neuromodulacji krzyżowej. One również mają pozytywną ocenę AOTMiT.

– Skuteczność leczenia pęcherza nadreaktywnego przy użyciu toksyny botulinowej jest spektakularna, jednak pod warunkiem, że iniekcję powtarza się co sześć-dziewięć miesięcy – ocenia profesor Tomasz Rechberger, kierownik Kliniki Ginekologii Operacyjnej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.

– To bezpieczna i nad wyraz skuteczna, ale dosyć kosztowna metoda – dodaje dr Wojciech Matusewicz, prezes AOTMiT, która zarekomendowała ją w leczeniu zespołu pęcherza nadreaktywnego w maju 2014 r.

W większości krajów unijnych, między innymi w Niemczech, Austrii, Grecji, Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii zabiegi wstrzykiwania toksyny botulinowej do ściany pęcherza są finansowane w 100 procentach z budżetu państwa.

Kolejnym możliwym etapem terapii OAB jest stosowana na świecie już od 20 lat neuromodulacja krzyżowa, polegająca na wszczepieniu pacjentowi neurostymulatora nerwów krzyżowych – urządzenia redukującego objawy zespołu pęcherza nadreaktywnego. Osoby kwalifikujące się do tej metody muszą jeździć na zabiegi za granicę (głównie do Niemiec i Szwajcarii), ponieważ w Polsce żaden ośrodek ich na razie nie wykonuje. Leczenie za granicą wiąże się jednak ze skomplikowaną procedurą administracyjną oraz koniecznością uzyskania zgody NFZ i konsultanta krajowego w dziedzinie urologii lub ginekologii. W praktyce więc korzystają z tej możliwości pojedyncze osoby. A AOTMiT wydała pozytywną rekomendację dla tej terapii już we wrześniu 2014 roku.



 

Profesor Zbigniew Wolski, prezes Polskiego Towarzystwa Urologicznego, nie ma wątpliwości, że zabiegi neuromodulacji krzyżowej powinny być wykonywane wyłącznie w ośrodkach specjalizujących się w urologii czynnościowej. Biorąc pod uwagę niewielką liczbę pacjentów, którzy kwalifikują się do tej metody leczenia, wszczepianiem i kontrolowaniem pracy neuromodulatorów mogłyby zajmować się – według niego – dwa, trzy takie wysokospecjalistyczne ośrodki.

Zespół pęcherza nadreaktywnego to schorzenie dotykające od 15 do 17 proc. osób dorosłych, nieco częściej kobiety niż mężczyzn. Objawia się częstym oddawaniem moczu oraz parciami naglącymi na pęcherz, czyli brakiem możliwości powstrzymania się przed oddaniem moczu. Często towarzyszy mu nietrzymanie moczu, zwłaszcza u kobiet. Czynnikami sprzyjającymi temu schorzeniu są przede wszystkim: starszy wiek, otyłość (u kobiet) i łagodny rozrost stercza (u mężczyzn). Niektórzy badacze mówią jeszcze o jednym czynniku ryzyka – paleniu tytoniu.