Potwierdziły to badania ponad 800 przedszkolaków w Zabrzu (Śląskie).

Wnioski z badań przeprowadzonych pod kierownictwem dr hab. n.med. Doroty Pojdy-Wilczek, okulistki ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, wskazują na potrzebę włączenia testu widzenia obuocznego do badań bilansowych czterolatków. Brak widzenia obuocznego może nie być zauważalny dla otoczenia dziecka, a obecny sposób badania dzieci przez pediatrów podczas bilansu również nie pozwala wychwycić tej dysfunkcji wzroku. Prośba w tej sprawie ma trafić do Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego.

- Wychwycenie dzieci z problemem i wdrożenie leczenia dałoby im przede wszystkim szansę na lepszy wzrok. Oszczędziłoby też im oraz podatnikom stresujących i drogich badań koniecznych w razie późnego wykrycia wady. Trzeba też pamiętać, że osoby, które nie widzą stereoskopowo, nie mogą wykonywać wielu zawodów, a często są praktycznie jednooczne, tzn. w codziennych czynnościach posługują się tylko jednym okiem – powiedziała okulistka.

- Jeśli zdiagnozujemy wadę przed czwartym rokiem życia, widzenie stereoskopowe można jeszcze wykształcić. Od szóstego roku życia rozwój widzenia jest tak mocno zaawansowany, że funkcję widzenia obuocznego trudno jest uzyskać – dodała.

Badania przedszkolaków prowadziły pod jej opieką naukową studentki z Okulistycznego Koła Naukowego przy Klinice Okulistyki Katedry Okulistyki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Wykorzystywały prosty test na badanie obuoczne, z wykorzystaniem tablicy i polaryzujących okularów, które powodują, że obrazki zaczynają być trójwymiarowe. Aby zobaczyć obrazki testowe, trzeba patrzeć jednocześnie obydwoma oczami. Test pozwala ocenić, czy badany widzi przestrzennie i precyzyjnie określić stopień tego widzenia.

W badanej grupie, liczącej ponad 800 dzieci w wieku od 3 do 7 lat, znaleziono 18 takich, które nie nosiły okularów, nie były wcześniej badane okulistycznie oraz nie widziały przestrzennie. Ich rodzicom zaproponowano wizytę w Uniwersyteckim Centrum Okulistyki i Onkologii przy ulicy Ceglanej w Katowicach.

- Z tych 18 dzieci zgłosiło się tylko 3. Rodzice pozostałych 15 uznali, że to jakiś wymysł, przesada, bo dziecko normalnie się zachowuje. Te trzy sytuacje były jednak bardzo interesujące. Jedno dziecko miało zespół Downa i dużą wadę wzroku, druga dziewczynka miała wadę w jednym oku, bardzo różniącą je od drugiego. Oboje dostali okulary i zalecenia. Najmłodsze dziecko, około 3-letnie, jak się okazało, widzi tylko do dwóch metrów, bo ma wadę plus 8 i plus 10. Jego rodzice byli najbardziej wdzięczni, bo nic nie wskazywało w zachowaniu dziecka, że słabiej widzi. Teraz zaczyna każdy dzień od pytania: gdzie są moje okulary? Studentki powiedziały, że dla tego jednego dziecka warto było przebadać wszystkie – relacjonowała doc. Pojda-Wilczek.

Autorki badania przygotowują publikację na temat wyników badań. Po jej publikacji chcą starać się w Polskim Towarzystwie Pediatrycznym o włączenie testu badania obuocznego do obowiązkowych badań bilansowych, szczególnie dzieci czteroletnich.

- Obecnie podczas badania bilansowego pediatra sprawdza czy dziecko nie ma zeza, widocznych zaburzeń i odchyleń. Okazuje się, że nie tylko zez, ale i różnice w wadzie wzroku w jednym i drugim oku mogą zaburzać powstanie widzenia obuocznego. Udowodniliśmy, że za pomocą tego bardzo prostego testu można by tę grupę dzieci, która koniecznie musi iść do okulisty, wychwycić już u 3-4-latków. Byłoby to możliwe, gdyby włączyć takie badanie do badań bilansowych i wyposażyć poradnie pediatryczne w te kosztujące kilkaset złotych i proste w obsłudze testy – podkreśliła okulistka.

Często zdarza się, że dzieci zgłaszają same niedowidzenie, ale dopiero w wieku 9-12 lat. Jeśli nigdy nie były badane okulistycznie, lekarze muszą wykluczyć inne poważne choroby – schorzenia neurologiczne, guzy mózgu. Konieczne są skomplikowane badania, w tym rezonans magnetyczny.

Czytaj także: NFZ będzie dodatkowo płacił lekarzom POZ za bilanse zdrowia dzieci >>>

- Wada wzroku zmienia się z wiekiem, może się więc zdarzyć, że w chwili, kiedy badamy dziecko, wada wzroku już nie tłumaczy tego, że ono źle widzi. Dodatkowe badania obrazowe są kosztowne, więc również z przyczyn ekonomicznych wcześniejsza właściwa diagnostyka byłaby korzystna – wyjaśniła doc. Pojda-Wilczek.



 

Jak zaznaczyła, bez widzenia stereoskopowego da się żyć, ale droga do wielu zawodów jest zamknięta. Osoby z tą wadą nie mogą być kierowcami, pilotami, nie mogą obsługiwać maszyn w ruchu, pracować na wysokości powyżej 3 m poza zamkniętymi pomieszczeniami, nie potrafią też korzystać z mikroskopu obuocznego.(pap)