Zdarzenie miało miejsce blisko 3,5 roku temu. Studentka Uniwersytetu w Białymstoku po wypadku trafiła do kliniki ortopedii i traumatologii tamtejszego szpitala klinicznego. Okazało się, że potrzebna jest operacja repozycji złamania kręgu z odcinka piersiowego i stabilizacji kręgosłupa. 

Lekarzowi oskarżonemu w tej sprawie prokuratura zarzuciła, że nieumyślnie naraził pacjentkę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w ten sposób, że przeprowadzając tę operację "nieumyślnie wkręcił śrubę stabilizatora przez środek kanału kręgowego co spowodowało uszkodzenie rdzenia kręgowego i porażenie kończyn dolnych". 
Dziewczyna porusza się na wózku inwalidzkim, wymaga stałej pomocy. 

Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał lekarza za winnego i skazał na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Ma on też zapłacić dziewczynie 30 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. 

Apelacje złożyły wszystkie strony. Prokurator i pełnomocnik poszkodowanej chcą, by sąd okręgowy orzekł wobec lekarza także 2-letni zakaz wykonywania zawodu i zwiększył kwotę zadośćuczynienia do 100 tys. zł. Obrońca wnioskuje o warunkowe umorzenie i uchylenie konieczności zapłaty zadośćuczynienia, ewentualnie uchylenie całego wyroku skazującego i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji. 

Oskarżonego lekarza nie było na wtorkowej rozprawie. Jego obrońca Jan Oksentowicz mówił, że jego klient ma blisko 30-letni staż zawodowy, specjalizację wymagającą podejmowania ryzykownych decyzji i nienaganną opinię w miejscu pracy. 

Nie zgadzał się z opinią prokuratury, że dalsze wykonywanie przez niego zawodu naraża pacjentów i dodał, że orzeczenie wobec oskarżonego takiego czasowego zakazu oznaczałoby dla niego "śmierć cywilną". 
 
 
Dowiedz się więcej z książki
Lekarz i przedsiębiorczość. Od teorii do praktyki
  • rzetelna i aktualna wiedza
  • darmowa wysyłka od 50 zł

 


Kwestionował też zasądzenie zadośćuczynienia. Mówił, że zamyka to drogę do dochodzenia roszczeń w procesie odszkodowawczym (lekarz jest indywidualnie ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej), ale argumentował też, iż 100 tys. zł przy założeniu winy nieumyślnej, to kwota "rażąco niewspółmierna". 

Prokurator Bożena Kiszło z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku powiedziała w swoim wystąpieniu przed sądem okręgowym, że był to "rażący błąd medyczny, którego skutkiem jest trwałe kalectwo młodej dziewczyny". Mówiła, powołując się na opinie biegłych, że w trakcie leczenia dziewczyny lekarz próbował zatuszować swoje błędy. 

- Nie można przyjąć, że trwałe kalectwo w wyniku błędu medycznego można ocenić w kategoriach nieznacznej społecznej szkodliwości czynu - powiedziała. I dodała, że orzeczenie czasowego zakazu wykonywania zawodu jest konieczne, by wyrok w tej sprawie można było uznać za "sprawiedliwy". 

Podobnie mówiła pełnomocniczka poszkodowanej dziewczyny, w której ocenie "kara wymierzona przez sąd rejonowy jawi się jako niewspółmierna do wagi popełnionego czynu". 
 
Wyrok sądu okręgowego ma być ogłoszony pod koniec grudnia 2015.

Jak poinformowało biuro prasowe sądu okręgowego, w tym sądzie toczy się też sprawa cywilna z powództwa poszkodowanej przeciwko szpitalowi i firmie ubezpieczeniowej. Dziewczyna domaga się w tym procesie 500 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę, wraz z odsetkami od czerwca 2013 roku oraz 4,4 tys. zł miesięcznej renty. 

Chce również ustalenia przez sąd odpowiedzialności pozwanych za skutki wypadku na przyszłość, co dawałoby możliwość dochodzenia dalszych roszczeń, gdyby takie skutki miały miejsce.(pap)