Na biurko Wiceministra Zdrowia Marka Twardowskiego trafił właśnie raport o lekarskich podwyżkach. Lekarze dostają je, bo inaczej nie godzą się na pracę dłuższą niż ustawowe 48 godzin tygodniowo. To nowy przepis, który wszedł w życie od 1 stycznia br.

Z raportu wynika, że średnia pensja lekarza specjalisty z dyżurami i dodatkami wynosi teraz 6 tys. 163 zł. W grudniu było to 5 tys. 385 zł. Wzrost – 14 proc.

Tyle że ta średnia niewiele jeszcze mówi o sytuacji.

Podwyżki bywają odwrotnie proporcjonalne do wykształcenia. Dochody lekarzy z II stopniem specjalizacji wzrosły o 52 proc., lekarzy bez specjalizacji – nawet o 61 proc.

Ogromna jest rozpiętość podwyżek. W placówce, która dała największe podwyżki w Polsce – Szpitalu Klinicznym im. Przemienienia Pańskiego w Poznaniu – dyżurujący specjalista ma 13 tys. 980 zł (wzrost o 57 proc.). Na drugim biegunie jest szpital z Ostrowii Mazowieckiej, gdzie dyżurujący specjalista zarabia 4 tys. 160 zł, o 54 zł mniej niż w grudniu 2007 r.

„Nikt nie kontroluje tego, kto, gdzie i jakie podwyżki daje” – ocenia Twardowski. „Zdarza się, że w szpitalach odległych o kilka kilometrów różnice w zarobkach lekarzy o podobnych kwalifikacjach sięgają kilkudziesięciu proc. Szpitale, dają podwyżki, mimo że nie mają na nie pieniędzy. Np. w regionie łódzkim na 42 placówki aż 16 wyda więcej, niż zarobi”.

Ministerstwo Zdrowia jeszcze nie wie, ile będą kosztowały lekarskie podwyżki. „Policzymy to w lutym br.” – zapowiada Twardowski.

źródło: Gazeta Wyborcza, 24 stycznia 2008 r., Adam Czerwiński