II Ogólnopolska Konferencja "Fałszywi autorzy, fałszywe recenzje, porwane czasopisma. ChatGPT" odbyła się 24 maja 2023 r. Otworzył ją rektor ALK prof. Grzegorz Mazurek. Jako gość specjalny wystąpił prof. Leon Koźmiński. Wskazał, że problem fałszowania dyplomów i dorobku naukowego istnieje od lat, ale wraz z rozwojem technologii narasta. Dlatego konieczne będzie stworzenie zabezpieczeń technologiczno-prawnych, by zapobiegać takim sytuacjom.

- Niestety, utraciliśmy etykę zawodową i środowiskową. Nasuwa mi się na myśl książka Floriana Znanieckiego, który pisał, że pewne rzeczy dobrze wychowanym ludziom nie uchodzą. Niestety okazuje się, że w naszym środowisku można już się spodziewać wszystkiego. Dlaczego? Bo nauka to największy przemysł na kuli ziemskiej, a ogromne pieniądze są olbrzymią pokusą – mówił prof. Koźmiński. Odniósł się też to kwestii rozwoju generatywnej sztucznej inteligencji, wieszcząc, że wraz z jej rozwojem uczelnie podzielą się na dwie kategorie – jedną będą fabryki wiedzy, kładące nacisk na rozwój konkretnych umiejętności – te mocno postawią na sztuczną inteligencję. Pozostałe, te najbardziej elitarne, postawią na unikalne doświadczenie z kontaktu z innymi ludźmi. - Generatywna AI jest w stanie powtórzyć lub skomentować coś, co pochodzi od innych. Nie jest w stanie samodzielnie stworzyć całego dorobku, to wciąż będzie domeną elitarnych uczelni – podkreślał prof. Koźmiński.

Czytaj: "Porwane" czasopismo sposobem na publikacje z nauk prawnych>>

Papiernie produkują naukowców

Panel poświęcony drapieżnym wydawnictwom i fałszywym recenzjom prowadziła prof. Jolanta Jabłońska-Bonca, dyrektor Prawniczego Interdyscyplinarnego Centrum Badawczego ALK, redaktor naczelna „Krytyki Prawa”. Pierwsze wystąpienie dotyczyło działalności tzw. papierni, czyli firm, które pomagają naukowcom – najczęściej w nieuczciwy sposób – zdobyć punktowaną publikację w czasopiśmie.

Czytaj też: Wykaz czasopism naukowych z dziedziny nauk prawnych z perspektywy danych o cytowaniach dostępnych w bazie Google Scholar >>>

Studium przypadku – na przykładzie czasopisma „Krytyka Prawa” – przedstawiła prof. ALK dr hab. Małgorzata Skórzewska-Amberg. W zeszłym roku do redakcji czasopisma wpłynęło kilkadziesiąt artykułów z rekomendacjami dotyczącymi recenzentów. Podczas próby weryfikacji autorów niektórych artykułów, okazało się, że nie wszystkie osoby można było jednoznacznie zidentyfikować i potwierdzić ich afiliację z daną instytucją. Podobnie z recenzentami – choć faktycznie były to nazwiska naukowców z renomowanych uczelni, to redakcję zaalarmowało, że żaden z adresów mailowych nie był adresem instytucjonalnym.

Sprawdź w LEX: Winczorek Jan, Wykaz czasopism punktowanych MNiSW w dyscyplinie nauki prawne a bibliometria. Wyniki badania empirycznego >

Przeprowadzono test, wysyłając teksty do recenzji zarówno do swoich recenzentów, jak i do tych rekomendowanych przez autorów. Po skontaktowaniu się z recenzentami, okazało się, że żaden z nich nie otrzymał żadnej prośby o recenzję od nich. Dodatkowo, recenzje, które otrzymali od "podstawionych" recenzentów, były diametralnie różne, nie tylko merytorycznie – wiele różnic dotyczyło kwestii językowej. Recenzenci „Krytyki Prawa” wskazywali, że artykuły były napisane nie do końca poprawnym, ubogim językiem angielskim. Ci rekomendowani przez autorów poziom językowy artykułów oceniali bardzo wysoko. Ostatecznie żadna z publikacji się nie ukazała.

Czytaj w LEX: Wierczyński Grzegorz, Problemy oceny parametrycznej polskich czasopism naukowych z dziedziny nauk prawnych >

 


Ogromna skala oszustw

Naukowcy chwytają się różnych sztuczek, aby zyskać punktowaną publikację. Często zgłaszają się do tzw. papiernie („paper-mills”), które za załatwienie artykułu biorą duże pieniądze.

- Rynek "papierni" jest obecnie bardzo intratny, szacuje się, że jest wart ponad 2 miliardy euro. Wprawdzie w skali globalnego przemysłu może to nie być imponująca suma, ale w skali nauki jest to znacząca kwota. Cena publikacji artykułu w czasopiśmie z Impact Factor powyżej trzech oscyluje w granicach 30 000 euro, ale ceny często są niższe, wahając się między 800 a 1500 euro za tekst – mówiła prof. Skórzewska-Amberg. - Autor, który chce skorzystać z usług "papierni", zgłasza się do nich i płaci za tekst. Resztą zajmuje się "papiernia" - przygotowuje tekst, wysyła go do wielu redakcji, licząc, że zostanie zaakceptowany. Takie działanie jest naruszeniem zasad wielu czasopism, które wymagają, aby autorzy złożyli oświadczenie, że tekst został nadesłany tylko do nich – podkreślała.

Czytaj też: Umiędzynarodowienie badań prawniczych w programach badawczych NCN >>>

Wskazała też, że działalność papierni lub praktyki w rodzaju wspomnianego wskazywania fałszywych recenzentów, sprawiają, że wiele publikacji jest wycofywanych. - W niektórych renomowanych czasopismach naukowych, odsetek takich tekstów sięgał 0-80 proc. każdego wydanego numeru – mówiła.

Bucholski Rafał, Nowak Ireneusz: Dostęp doktorów nauk prawnych do zawodów prawniczych - wybrane problemy >>> 

Problem niełatwy do rozwiązania

Problem pogłębiać będzie rozwój generatywnej sztucznej inteligencji – już teraz zdarzają przypadki, w których recenzje tworzone przez Chat GPT są na tyle przekonujące, że na pierwszy rzut oka trudno zauważyć, że nie stworzył ich człowiek. Przetestował to na swoim tekście jeden z redaktorów czasopisma „Lancet”. Chat GPT poradziło sobie dobrze, choć – jak wskazała prelegentka – łatwo go złapać na błędzie, każąc mu wymienić pokrewną literaturę. Zazwyczaj w takiej sytuacji zmyśla ich tytuły.

Sprawdź w LEX: Czy doktorant pobierający stypendium doktoranckie może być uczestnikiem PPK? >

Tak czy inaczej, konieczne są zmiany, które pozwolą wyłapywać nieetyczne praktyki autorów. Propozycje to:

  1. Przyjmowanie publikacji i recenzji jedynie ze zweryfikowanych adresów instytucjonalnych: Możliwe metody obejmują sprawdzenie, czy adresy te występują w katalogu Google Scholar lub są zarejestrowane w katalogu ORCID. Konieczne jest jednak zachowanie pewnej elastyczności – nie wszyscy naukowcy powiązani są z konkretną instytucją.
  2. Stworzenie międzyredakcyjnej bazy danych: Aby zwalczyć praktykę podwójnego zgłaszania tekstów do różnych czasopism, ekspertka sugeruje utworzenie międzyredakcyjnej bazy danych. W ten sposób redakcje mogłyby wymieniać się informacjami i sprawdzać, czy dany tekst nie został zgłoszony do kilku czasopism naraz.
  3. Opatrywanie tekstów podpisem elektronicznym.

Sprawdź w LEX: Czy doktorant, który podlega obowiązkowym ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowym z tytułu pobierania stypendium doktoranckiego, może być objęty ubezpieczeniem społecznym rolników? >

System awansu zachęca do nieuczciwości

O innych nieetycznych praktykach opowiedział prof. Piotr Stec z Uniwersytetu Opolskiego, kierownik Zakładu Prawa i Postępowania Cywilnego WPiA UO w prelekcji: „Lawyers versus Predators. Drapieżne praktyki publikacyjne a ewaluacja badań i procedury awansowe”. Wskazał m.in., że nauka to atrakcyjne pole do działalności organizacji przestępczych – od dawna zajmują się one pomocą lub podrabianiem publikacji naukowych. Atrakcyjnym „modelem biznesowym” jest też porywanie czasopism i pobieranie opłat za publikację w takim periodyku.

- Pomijając kwestie prawnokarne i dyscyplinarne, musimy skupić się na następstwach źle ustawionych reguł w systemie naukowym, które mogą skłaniać uczestników do pewnych zachowań. W sytuacji, gdy kryteria awansu i oceny naukowej zachęcają do stosowania skrótów, konieczne jest przeciwdziałanie takim praktykom. Zadaniem środowiska naukowego, ale też państwa, jest stworzenie systemów wykrywających i przeciwdziałających plagiatom oraz narzędzi polityki naukowej, które pozwolą na zrównoważony rozwój i awanse naukowe, przy jednoczesnym zapobieganiu nieuczciwym praktykom – mówił prof. Stec.

Zobacz nagranie szkolenia w LEX: Biernatowski Piotr, Gawroński Maciej, Jak pisać pisma procesowe i jak polemizować - wskazówki i triki >

Dlatego też – zdaniem prelegenta – tak istotne jest zapewnienie przejrzystości w procesach publikacji, w związku z czym naukowcy nie powinni czuć nacisku do stosowania nieetycznych strategii, aby osiągnąć cele publikacyjne. Wyjaśnił, że zarówno społeczność naukowa, jak i instytucje państwowe, powinny dążyć do minimalizacji takich nacisków, tworząc jasne, uczciwe i przewidywalne reguły.

- Pytanie brzmi, jak instytucjonalizować zwalczanie takich szkodników naukowych, unikając jednocześnie "wyrzucenia dziecka z kąpielą", czyli nie eliminując prawdziwie wartościowych treści. Musimy unikać tworzenia jednolitych list "dobrych" i "złych" wydawców, co mogłoby prowadzić do cenzury i ograniczania swobody naukowej – mówił prof. Stec.

 

Predatory i symbionty

Prof. Stec przedstawił podział wydawnictw parających się nieetycznymi praktykami, wymienił:

  • Pasożyty – czyli wszyscy, którzy żerują na potrzebie publikacyjnej, czyli:
    • Ghost writerzy – to osoby, które za niewielką opłatą napiszą lub przeredagują pracę naukową.
    • Pośrednicy – to ludzie, którzy zarabiają na pośredniczeniu przy wydrukowaniu tekstu, obiecując zadbać o to, aby teksty znalazły się na listach indeksowanych (np. Scopus).
    • Autorzy sprzedający miejsca na liście autorów - autorzy, którzy rzeczywiście wykonali badania, sprzedają miejsca na liście autorów innym, co jest trudne do wykrycia, ponieważ tekst jest rzetelny, tylko dodano dodatkowego autora.
  • Symbionty – to grupa, która udaje się wymusić obecność w naukowym ekosystemie, ale nie wnosi wartości merytorycznej. W ich przypadku, obie strony - autor potrzebujący publikacji na Scopusie i czasopismo, które potrzebuje autorów - czerpią korzyści z takiego układu.
  • Plankton – to grupa osób korzystających z systemu w sposób nieetyczny, w tym:
    • Autorzy i pośrednicy, którzy mają dostęp do twórców list publikacyjnych.
    • Lobbystów, którzy próbują wpływać na procesy decyzyjne.
    • Osoby, które zinternalizowały złe praktyki i propagują je dalej.
  • Megaczasopisma – nie jest pewne, czy te należą do symbiontów czy do innej kategorii. Są to czasopisma, które publikują, najczęściej online, dużą liczbę artykułów w krótkim czasie.

- Często kojarzymy zorganizowaną przestępczość z sektorem bankowym, ale rzeczywistość pokazuje, że również nauka jest niebezpiecznie narażona na tego typu działania. Jesteśmy rynkiem bogatym i stanowimy pokusę dla przestępców, by ostrzyc nas do zera. Jednocześnie, jesteśmy wciąż na tyle naiwni, że myślimy o nauce jako o dziedzinie odseparowanej od reszty świata – podsumował prof. Stec.