Od 16 kwietnia 2014 r. przetargi należy ogłaszać po przekroczeniu kwoty 30 tys. euro. W efekcie bez procedur zamówieniowych można wydać, aż 155 898 zł brutto.

Jak czytamy w "DGP", Urząd Zamówień Publicznych przygotował zestawienie dotyczącego rynku zamówień publicznych za czerwiec 2014 r. i 2013 r. To pozwoliło zweryfikować, o ile zmniejszył się rynek zamówień udzielanych zgodnie z p.z.p. Dziś wiadomo, że spadek wyniósł ok. 22 proc. Gdy mowa o wartości tych zamówień, to rynek skurczył się o mniej niż 10 proc.

Serwis Zamówienia 2.0 na zlecenie pisma „Zamawiający. Zamówienia Publiczne w Praktyce” porównał z kolei dane za II kwartał obecnego i 2013 r. Okazuje się, że liczba postępowań spadła o 10 proc., podczas gdy na etapie prac legislacyjnych szacowano, że będzie to 25 proc.

– Przyczyn może być kilka. Po pierwsze, analiza dotyczy krótkiego okresu, który nie musi być w pełni miarodajny – mówi Witold Jarzyński.

– Niektóre zamówienia publiczne mają też charakter sezonowy, co oznacza, że kulminacja takich przetargów występuje w kilku miesiącach w roku, a potem nie są one ogłaszane. Jako przykład można podać usługi turystyczne, szkolenia czy zakup artykułów biurowych. Te pierwsze swój szczyt mają w czasie wakacyjnym. Z kolei szkolenia i zakupy artykułów biurowych mają swoją kulminację pod koniec roku. Aby zaobserwować wpływ podwyższenia progu bagatelności na takie zamówienia, trzeba by przeanalizować dane z dłuższego okresu – dodaje ekspert.

Wytłumaczeniem tej sytuacji, może być też ogólny wzrost rynku zamówień publicznych. W 2013 r., po raz pierwszy od dwóch lat, wzrósł on, i to o 8 proc. w stosunku do roku poprzedniego. Warto też nadmienić, że samo podniesienie progu nie wywołało wielkich emocji.

– W porównaniu do innych krajów członkowskich UE Polska z progiem bagatelności 30 tys. euro nie jest ani w czołówce, ani w ogonie. Niższe progi występują np. na Łotwie, Litwie, w Rumunii i Bułgarii, wyższe w Austrii, Czechach czy Danii – zauważa Grzegorz Czaban, ekspert z firmy szkoleniowo-doradczej Apexnet.

Interesujące jest także to, że organizacje reprezentujące mniejszych przedsiębiorców, popierały te zmiany. Miały nadzieję, że dzięki temu otrzymają więcej zamówień na rynku lokalnym i nie będą musiały rywalizować z wielkimi sieciami. Zamiast tego, dla wielu wykonawców zlecenia poniżej progu zniknęły z pola widzenia.

– W większości przypadków zamówienia niepodlegające ustawie udzielane są w Polsce w procedurach zamkniętych, kierowanych do wyselekcjonowanych przez zamawiającego wykonawców, bez publikacji ogłoszenia o zamówieniu. Dostęp do informacji o tych zamówieniach został zatem znacznie ograniczony – mówi Grzegorz Czaban.

Poza mniejszą konkurencją z podniesieniem progu pojawiło się ryzyko mniejszej przejrzystości przy wydawaniu publicznych pieniędzy.

– Zmniejszyła się konkurencyjność i przejrzystość przetargów publicznych. Uważam, że po roku funkcjonowania nowego progu będzie trzeba dokonać analizy skutków tej nowelizacji i ewentualnie wprowadzić zmiany do funkcjonowania systemu – ocenia Witold Jarzyński.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna