Skargę na ten tryb prowadzenia szkoły publicznej złożyła Komisja Międzyzakładowa Pracowników Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" w Gdańsku. W sierpniu 2014 r. WSA oddalił wniosek „S” uznając, że związek zawodowy nie jest uprawniony do wniesienia skargi w tej sprawie. 19 maja 2015 r. Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie orzekł jednak, że „Solidarność” ma tzw. interes prawny, uchylił wyrok WSA w Gdańsku oraz przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.

W uzasadnieniu środowego postanowienia sędzia Dorota Jadwiszczok powiedziała m.in., że sprzeczne z przepisami prawa było m.in. uznanie przez władze Gdańska obiektu szkolnego jako lokalu użytkowego do wynajęcia.

„Nie idzie w tym zarządzeniu prezydenta Gdańska o wynajem lokalu użytkowego. Ten zespół budynków szkolnych, składający się m.in. z sali gimnastycznej, z całą pewnością nie pasuje do definicji lokalu użytkowego, opisanego w uchwale Rady Miasta Gdańska” – podkreślił WSA.

Według sądu, w procesie podejmowania decyzji o przekazaniu zarządzania szkołą niepublicznemu podmiotowi zabrakło też opinii związków zawodowych.

Przewodnicząca Komisji Międzyzakładowej Pracowników Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" w Gdańsku Bożena Brauer powiedziała, że przekazanie podmiotowi niepublicznemu to forma prywatyzacji publicznej oświaty. Dodała, że w placówce nie jest respektowana Karta Nauczyciela, a nauczyciele są zatrudnieni na podstawie kodeksu pracy.

Wyjaśniła, że ustawa o systemie oświaty dopuszcza wprawdzie przekazanie szkoły podmiotom prywatnym i niepublicznym, ale tylko liczącej do 70 uczniów.

„To precedensowa decyzja sądu, bo jak donoszą media, interesują się tym inne samorządy w Polsce, które być może chciałyby skorzystać z +nowego+ sposobu prywatyzacji-komercjalizacji szkół” – dodała Brauer.

Zastępca prezydenta Gdańska ds. polityki społecznej Piotr Kowalczuk powiedział, że miasto poczeka teraz na pisemne uzasadnienie decyzji sądu.

„Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Jesteśmy w tej kwestii pionierami w Polsce. Już trzeci skład sądu się tym zajmuje. Sprawa jest skomplikowana, ponieważ rzeczywiście prawo oświatowe i samorządowe na styku nie jest ze sobą spójne. My jesteśmy przekonani, że wszystko zostało dokonane w granicach prawa” – ocenił Kowalczuk.

Sprawą szkoły w Kokoszkach zajmowała się już prokuratura na wniosek działaczy SLD oraz posła PiS Andrzeja Jaworskiego.

W marcu 2015 r. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku nie dopatrzyła się złamania prawa i umorzyła śledztwo, w którym badała, czy prezydent miasta nie przekroczył swoich uprawnień przy ogłoszeniu konkursu i wyborze prywatnego zarządcy nowej szkoły. Według śledczych, ustawa o systemie oświaty dopuszcza zakładanie szkół publicznych przez podmioty inne niż jednostki samorządu terytorialnego. Prokuratura ustaliła, że z podmiotem wyłonionym w wyniku konkursu - fundacja Pozytywne Inicjatywy z Pucka (prowadzi ona w Pucku Zespół Szkół im. Macieja Płażyńskiego) - została podpisana umowa cywilno-prawna najmu lokalu wraz z dzierżawą terenu, a gmina nie wyzbyła się prawa własności.

Kosztem około 36 mln zł gdański samorząd wybudował w Kokoszkach (leżącej na obrzeżach miasta, szybko zaludniającej się dzielnicy) obiekt przeznaczony na szkołę podstawową z oddziałami przedszkolnymi. Miasto postanowiło jednak, że nie będzie samo prowadziło szkoły, ale powierzy to zadanie podmiotowi wyłonionemu w konkursie: został on rozstrzygnięty i szkoła ruszyła 1 września 2014 r.

Nauka w szkole w Kokoszkach, do której uczęszcza teraz ponad 700 uczniów, ma charakter publiczny i jest bezpłatna. Ogłaszając konkurs władze Gdańska argumentowały, że administrowanie placówką przez prywatny podmiot zapewni wyższy poziom edukacji oraz pozwoli zaoszczędzić w budżecie miasta kilka milionów złotych.

10 kwietnia 2015 r. Pozytywnej Szkole Podstawowej w Gdańsku - Kokoszkach nadano imię b. działacza opozycji antykomunistycznej Arkadiusza "Arama" Rybickiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej. W uroczystości nadania patrona placówce uczestniczyła wówczas premier Ewa Kopacz. (PAP)