W związku z zaplanowanym strajkiem generalnym w regionie wojewoda Zygmunt Łukaszczyk zwołał na czwartek posiedzenie Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego. W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele służb wojewody, policja, organizatorzy transportu publicznego, oświaty i ochrony zdrowia.
„Chcemy zminimalizować niedogodności niezawinione przez nas” - powiedział Łukaszczyk dziennikarzom. „Najważniejsza sprawa to kwestia bezpieczeństwa mieszkańców, bo wiemy, że hipotetycznie może dojść do różnych sytuacji, często niekontrolowanych” - dodał.
Wojewoda podkreślił, że priorytetem jest dostępność do służby zdrowia i ratowanie życia ludzkiego. Według zapewnień w pogotowiu ratunkowym i w szpitalach nie dojdzie do czynnego strajku. Związkowcy zorganizują tam inne formy protestu. „Na dzisiaj mam zapewnienie, że od łóżek pacjentów służba medyczna nie odejdzie” - powiedział wojewoda. Spokojni mogą być też rodzice najmłodszych dzieci – podczas strajku nie zostaną one pozbawione opieki.
Najbardziej dotkliwy dla mieszkańców województwa będzie strajk w komunikacji. Jak poinformował wojewoda, według przedstawionego mu raportu w okolicach Częstochowy i subregionu zachodniego nie powinno dojść do paraliżu komunikacyjnego. Najtrudniejsza będzie sytuacja na torach, bo związkowcy zapowiadają blokady węzłów kolejowych w Sosnowcu, Katowicach i Tarnowskich Górach. Podkreślił, że najważniejsze będzie zapewnienie podróżnym bezpieczeństwa i poprawienie komfortu oczekiwania na zakończenie protestu, który na kolei ma trwać od godz. 8 do 10.
Według związkowców zapowiadany na 26 marca strajk generalny na Śląsku potrwa dwie godziny w każdym z zakładów biorących udział w akcji. Większość ma strajkować od godz. 6 do 8 rano, ale np. kolej i oświata od godz. 8 do 10.
Najwcześniej, bo już ok. godz. 4 rano, ma rozpocząć się strajk w komunikacji miejskiej tak, aby około szóstej autobusy i tramwaje wyjechały już na trasy. Jeździć będą wówczas także pociągi, które – jak deklarują związkowcy – staną o ósmej rano. Tym samym w godzinach szczytu dojazdów do pracy i szkoły, między szóstą a ósmą, komunikacja ma działać normalnie.
Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy ogłosił strajk w ubiegłym tygodniu, wobec braku porozumienia z przedstawicielami rządu m.in. w sprawie uelastycznienia czasu pracy, założeń ustawy antykryzysowej, wsparcia dla przemysłu energochłonnego oraz utrzymania emerytur pomostowych. Podano wówczas, że strajk potrwa cztery godziny, od godz. 6 do 10 rano.
W środowym komunikacie związkowcy sprecyzowali, że w poszczególnych zakładach i branżach, gdzie przeprowadzono referendum strajkowe i załogi poparły tę formę protestu, odbędą się dwugodzinne strajki. Ich godziny zależą m.in. od tego, w jakim systemie pracuje zakład oraz od specyfiki poszczególnych branż.
Komitet poinformował, że strajkom w zakładach pracy będą towarzyszyć pikiety i demonstracje, które odbędą się w sześciu miastach regionu: Katowicach, Jastrzębiu-Zdroju, Rybniku, Siemianowicach Śląskich, Świętochłowicach i Sosnowcu. W zakładach, które nie mają prawa do strajku, zostaną wywieszone flagi związkowe oraz będą prowadzone inne, niestrajkowe formy protestu.
26 marca w miastach wojewódzkich w całej Polsce mają odbyć się pikiety i demonstracje wspierające akcję strajkową w regionie śląsko-dąbrowskim. W poprzedzających ją referendach wzięło udział blisko 150 tys. osób z ok. 600 zakładów pracy. Ponad 95 proc. z nich opowiedziało się za strajkiem.