Ustawę Sejm uchwalił 20 lipca br. a tydzień później Senat przyjął ją bez poprawek. Według nowych przepisów każdy okręg miał mieć przypisaną konkretną liczbę - co najmniej trzech - posłów wybieranych do europarlamentu. Według wyliczeń ekspertów, zmiana ustanowiłaby faktyczny próg wyborczy na poziomie co najmniej kilkunastu procent, co wyeliminowałoby z Parlamentu Europejskiego mniejsze ugrupowania polityczne. - W naszym prawie wyborczym i w prawie europejskim jest jasno określony 5-procentowy próg dostępności do europarlamentu, a ta zmiana przesuwałaby realnie ten próg trzykrotnie - powiedział Andrzej Duda uzasadniając swoją decyzję. -  To by oznaczało, że w praktyce dzisiaj w Polsce szanse na uzyskanie poważnej reprezentacji w PE miałyby tylko dwa ugrupowania - podkreślił prezydent.

Czytaj: Zmiany w zasadach wyborów do PE uchwalone>>

- Trudno jest się z tym zgodzić, żeby polska scena polityczna została tak drastycznie ograniczona - podkreślił prezydent. Jak dodał, oznaczałoby to, że mniejsze ugrupowania byłyby zmuszone do zawiązywania koalicji wyborczych z silniejszymi partiami, które dyktowałyby im warunki.  Andrzej Duda stwierdził, że chce, by to była świadoma i spokojna decyzja każdego z ugrupowań politycznych, podejmowana w sposób wolny i dobrowolny. - A nie tak, byśmy tak kształtowali przepisy prawa w Polsce, że jest to decyzja przymusowa, wywołana kwestiami egzystencjonalnymi, tzn. "być albo nie być; albo w ogóle będziemy w PE, albo w ogóle nas w nim nie będzie" - powiedział Andrzej Duda. - Nie wydaje mi się, żeby to była dobra sytuacja dla naszego systemu i nie widzę też uzasadnienia dla tak drastycznej zmiany. Nie widzę uzasadnienia, żeby miało dojść do tak istotnego ograniczenia, że de facto tylko dwa ugrupowania istniejące dzisiaj na polskiej scenie politycznej będą mogły powiedzieć "my swoich posłów w PE będziemy mieli na pewno" - mówił prezydent.


Jego zdaniem ta nowelizacja spowodowałaby również,  że ogromna część obywateli nie miałaby reprezentacji w Parlamencie Europejskim. - Jestem przekonany, że taka ordynacja doprowadziłaby do jeszcze większego spadku zainteresowania wyborami do PE i frekwencja w nich byłaby jeszcze niższa - stwierdził.

Prezydent podkreśla, że ludzie powinni mieć w Polsce jak najwięcej do powiedzenia i to oni powinni w jak najbardziej demokratyczny sposób decydować o naszym życiu politycznym i o tym jak jest kształtowany także ustrój Rzeczpospolitej oraz oczywiście reprezentacja parlamentarna w wyborach parlamentarnych czy do PE, czy w wyborach do władz jednostek samorządu terytorialnego.  - W mojej ocenie ta regulacja "z całą pewnością ten proces by zaburzała" - oświadczył.

Zdaniem prezydenta potrzebne są zmiany, które uproszczą ordynację wyborczą do Parlamentu Europejskiego, ale nie takie, które zaburzą zasady demokratyczne funkcjonujące w naszym kraju. Andrzej Duda zachęcał parlament do pracy nad takimi zmianami i zadeklarował swoje wsparcie dla takich zmian. - Z radością przyjmę propozycje zmian w ordynacji, które "nie ograniczą dostępu do Parlamentu Europejskiego" oraz sprawią, że zasady przeprowadzania głosowania staną się bardziej przejrzyste. Z radością taki akt przyjmę i zdecyduję się go podpisać - podsumował Andrzej Duda. 

Decyzję prezydenta szanujemy, ale pozostajemy przy swoim zdaniu. Uważamy, że wybory do Parlamentu Europejskiego są ważne i chcieliśmy silnej reprezentacji, która ma wpływ na decyzje, a nie takiego rozdrobnienia - powiedziała w czwartek rzeczniczka PiS Beata Mazurek komentując zawetowanie przez Andrzeja Dudę zmian w ordynacji do europarlamentu. -  Nie będziemy pracować już nad zmianami ordynacji do PE - dodała rzeczniczka PiS.