Z danych zamieszczonych na stronie Państwowej Komisji Wyborczej wynika, że w tym roku już zarządzono przeprowadzenie 11 kolejnych referendów. Na niedzielę zaplanowano głosowanie ws. odwołania wójta i rady gminy Piekoszów (woj. świętokrzyskie), a tydzień później - ws. odwołania rady gminy Brody (woj. lubuskie).

Na 25 sierpnia wyznaczono referendum ws. odwołania wójta i rady gminy Nidzica w woj. warmińsko-mazurskim. Z kolei 8 września odbędzie się referendum gminne w sprawie odwołania rady miejskiej i burmistrza w Nowym Stawie (woj. pomorskie) oraz głosowanie dot. odwołania burmistrza Gryfic (zachodniopomorskie).

Tydzień później będą referenda: ws. odwołania prezydenta Piotrkowa Trybunalskiego, burmistrza i rady gminy Radymno (woj. podkarpackie) oraz burmistrza Gostynina (woj. mazowieckie).

22 września mają się odbyć głosowania dot. odwołania wójta gminy Janowiec (woj. lubelskie), wójta gminy Rytro (w woj. małopolskim) oraz wójta gminy Obrazów (woj. świętokrzyskie).

Jeśli chodzi o już przeprowadzone w tym roku referenda, szerokim echem odbiła się sytuacja w Elblągu. Referendum w tym mieście odbyło się na wniosek grupy Wolny Elbląg, która zarzucała lokalnym władzom niekompetencję, arogancję i "utratę zaufania mieszkańców". Do urn poszło ponad 24 proc. uprawnionych mieszkańców, którzy w zdecydowanej większości zagłosowali za odwołaniem pochodzącego z PO prezydenta Grzegorza Nowaczyka oraz Rady Miasta przed upływem kadencji. W lipcu liderzy wszystkich partii parlamentarnych zaangażowali się w kampanię wyborczą w Elblągu. Wybory wygrał Jerzy Wilk z PiS, który pokonał kandydatkę PO Elżbietę Gelert.

Obecnie najwięcej emocji budzi ewentualne referendum ws. odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Pod koniec lipca złożono ponad 232 tys. podpisów pod wnioskiem o głosowanie w tej sprawie. Inicjatorem jest Warszawska Wspólnota Samorządowa, a w akcję zbierania podpisów włączyły się m.in. PiS i Ruch Palikota.

W ocenie wnioskodawców prezydent stolicy jest odpowiedzialna m.in. za podwyżki cen biletów w komunikacji miejskiej, fatalne przygotowanie ustaw śmieciowych, kłopoty szkół i przedszkoli oraz paraliż inwestycyjny w Warszawie.

Komisarz wyborczy ma 30 dni na weryfikację zebranych podpisów i wydanie postanowienia o przeprowadzeniu referendum lub o odrzuceniu wniosku mieszkańców. Oznacza to, że postanowienie musi zostać wydane najpóźniej 21 sierpnia.

Prezydent Bronisław Komorowski zasugerował ostatnio, że nie weźmie udziału w możliwym referendum w stolicy. Wcześniej taką deklarację złożył też premier Donald Tusk. Taką postawę władzy krytykuje opozycja.

Komorowski argumentował, że samorządy są coraz częściej polem partyjnych batalii toczonych m.in. za pomocą referendów ws. odwołania prezydentów miast. Według niego referendum lokalne nie jest aktem wyborczym, choć jest zdarzeniem "ważnym z punktu widzenia funkcjonowania miasta".

Kancelaria Prezydenta przygotowuje projekt ustawy samorządowej, który przewiduje m.in., że dla ważności referendum ws. odwołania organu jednostki samorządu wyłonionego w wyborach bezpośrednich konieczna byłaby frekwencja nie mniejsza niż w czasie wyborów tego organu; obecnie jest to 3/5 liczby osób, które wzięły udział w wyborach. Inne referenda lokalne - według propozycji Kancelarii Prezydenta - byłyby ważne bez względu na liczbę uczestniczących w nich osób.