Artykuł pochodzi z  miesięcznika Samorząd Terytorialny>>>



Tak się, niestety, nie stało i jeśli nawet w warstwie deklaratoryjnej Polacy identyfikują się z Zachodem, to niejednokrotnie, świadomie czy podświadomie, wybierają rozwiązania ustrojowe typowe dla Wschodu. Zdaniem Jerzego Stępnia nie ustrzeżono się tego rozdarcia także w przy-padku procesu budowy i odbudowy samorządu terytorialnego. Dowodzi tego historia samorządu w dwudziestoleciu międzywojennym, ale także ewolucja instytucji samorządowych III Rzeczypospolitej. Co więcej, daje się wyraźnie zaobserwować, że mniej więcej w połowie ostatniego 25-lecia, które jest chlubą dla większości, kolejny raz zdecydowanie z powrotem obrano kierunek wschodni.

 

 

 


Głębsze wniknięcie w historyczne meandry polskiego samorządu w czasach Polski Niepodległej pozwala dostrzec, że spór o model organizacji państwa i rolę jego samorządowego fundamentu nigdy na dobrą sprawę się nie zakończył. Dyskurs w tej kwestii co prawda przerwał brutalnie wrzesień 1939 r., ale w istocie doszło wówczas tylko do chwilowego zawieszenia intelektualnej konfrontacji poglądów, choć także wtedy pojawiały się ważne publikacje na ten temat .

Spór wokół tej problematyki był, oczywiście, kontynuowany bezpośrednio po wojnie, ale niebawem stał się całkowicie bezprzedmiotowy wskutek oparcia koncepcji władz lokalnych na zupełnie innych już założeniach ustrojowych. Samorząd terytorialny musiał zostać zlikwidowany, ponie-waż obóz nowej władzy („ludowej”), po ugruntowaniu swojej pozycji w latach 1944–1949, nie widział dla niego miejsca wobec przyjęcia modelu jednolitego systemu organów państwowych.

Mogłoby się wydawać, że koncepcja jednolitych organów państwa tak charakterystyczna dla państwa tzw. realnego socjalizmu to rzeczywistość przyniesiona na sowieckich bagnetach i ideologicznie zadekretowana ze Wschodu, ale lektura niektórych tekstów rodzimych autorów z lat 30. ubiegłego stulecia nakazuje podważyć taką tezę. Po uchwalenia Konstytucji kwietniowej w licznych opracowaniach można było przeczytać, że trójpodział władzy jest koncepcją przestarzałą, bo rodzi konflikty pomiędzy poszczególnymi segmentami władz, które powinny pozostać niepodzielne w ramach jednolitej władzy państwowej .

Dowiedz się więcej z książki
Samorząd terytorialny. Podstawy ustroju i działalności
  • rzetelna i aktualna wiedza
  • darmowa wysyłka od 50 zł



O ile Konstytucja marcowa opierała w art. 3 ustrój Rzeczypospolitej Polskiej „na zasadzie szerokiego samorządu terytorialnego” i mowa w niej (art. 65) o samorządzie wojewódzkim, powiatowym i gminnym (miejskim i wiejskim) oraz o swobodzie stanowienia w sprawach nale-żących do zakresu działania samorządu (art. 67), o tyle w Konstytucji kwietniowej samorząd terytorialny był już całkowicie wmontowany w strukturę władzy państwowej i miał prawo „wy-dawać dla swego obszaru normy obowiązujące, pod warunkiem zatwierdzenia tych norm przez powołaną do tego władzę nadzorczą” (art. 75). Jeśli się ponadto zwróci uwagę na radykalną zmianę pozycji prezydenta, zapoczątkowaną już nowelą sierpniową z 1926 r., i całkowite znie-sienie trójpodziału władzy w 1935 r., to widać wyraźnie, że intencją rozwiązań pomajowych było skupienie władzy w rękach organu jednoosobowego i zmarginalizowanie ciał przedstawicielskich w ogóle.

Prezydent na gruncie Konstytucji kwietniowej był odpowiedzialny „wobec Boga i historii za losy Państwa”, a zatem stał już ponad prawem – z wyjątkiem odpowiedzialności za czyny nie-związane ze sprawowaniem urzędu, za które mógł odpowiadać, ale dopiero po zakończeniu okresu urzędowania (art. 2 i art. 15). Prezydent od 1926 r. mógł wydawać rozporządzenia z mocą ustawy, tzw. dekrety, czyli stanowić prawo równorzędne ze stanowionym przez parlament, i tym samym podstawowa zasada dawnej Rzeczypospolitej, obowiązująca od Artykułów henrykowskich, wyrażona formułą lex est rex, została odesłana do historycznego lamusa, zresztą wraz z instytucją obywatelskiego impeachmentu funkcjonującego zarówno przed rozbiorami, jak i pod rządami Konstytucji marcowej.

Konstytucyjna aura w 20-leciu międzywojennym zmieniała się, jak widać z powyższego, bardzo wyraźnie. Kierunek tych zmian też jest czytelny – od formy rządów ciał przedstawiciel-skich do władzy jednoosobowej. Nieraz słyszymy, bo taki był duch epoki. Trzeba się z tym zgodzić, ale tylko w przypadku niektórych państw europejskich. Owszem, tak się stało w Niemczech, Hiszpanii, Portugalii, we Włoszech i na Węgrzech, ale przecież nie w Wielkiej Brytanii, Francji, Austrii itd.

Charakter polskiej konstytucyjnej aury wpływał też wyraźnie na ustrojową pozycję samo-rządu. Analiza kolejnych rozwiązań ustawowych w odniesieniu do systemu władzy lokalnej również pozwala zaobserwować zjawisko wyraźnego przesuwania ciężaru władzy z organów przedstawicielskich na wykonawcze. Po uchwaleniu tzw. ustawy scaleniowej z 23.03.1933 r. kadencja organów wykonawczych była dwukrotnie dłuższa niż rad (10 lat), musiały one być już zatwierdzone przez władzę nadzorczą, ale jeszcze istotniejsza w tym przypadku była praktyka w relacjach pomiędzy rządem a samorządem. W latach 30. ubiegłego wieku nagminne stało się powoływanie zarządów komisarycznych, których częstym uzasadnieniem był stan finansów, czasami ingerencja polityczna nie była specjalnie ukrywana, np. w Warszawie już od maja 1939 r. aż do wojny funkcję prezydenta sprawował komisarz rządowy.

Jeszcze w latach 20. XX w. prowadzono bardzo interesujące rozważania wokół różnych koncepcji samorządu i spierano się intelektualnie na temat jego istoty, przywiązując mniejszą lub większą wagę do znaczenia osobowości publicznoprawnej związków samorządowych. Klasyczny z dzisiejszego punktu widzenia był spór pomiędzy profesorami Tadeuszem Bigo i Jerzym Panejko.

Pierwszy, reprezentujący środowisko lwowskie, widział w gminie przede wszystkim związek o charakterze korporacyjnym o niezależnych wręcz od państwa zadaniach własnych, drugi natomiast, związany z Uniwersytetem Wileńskim, upatrywał w administracji samorządowej jedynie zdecentralizowanej formy administracji państwowej, nie przywiązując większej wagi do aspektów wspólnotowych społeczności lokalnych . W latach 30. zwyciężyła już wyraźnie linia J. Panejki, a atmosferę subtelnych deliberacji intelektualnych przydusiła przede wszystkim praktyka państwowa, wyraźnie optująca za podporządkowaniem samorządu terytorialnego rządowi w ramach hierarchicznej struktury administracji państwowej.

Po II wojnie światowej samorząd był stopniowo ograniczany, a jego ustrojowe resztki zosta-ły ostatecznie zlikwidowane ustawą z 20.03.1950 r. o radach narodowych , która wprowadziła „klasyczny”, jeśli można użyć tego określenia, model władzy lokalnej, obowiązujący zarówno w Związku Radzieckim, jak i we wszystkim krajach tzw. demokracji lokalnej. Myliłby się jednak ten, kto ustawowo i podręcznikowo opisywany model władz lokalnych uznałby za rzeczywistość. Realna władza spoczywała bowiem nie na radach narodowych, ale na komitetach partii wszystkich szczebli i to nie tyle na wieloosobowych egzekutywach tych komitetów, ile w rękach sekretarzy partyjnych. Niewiele się pod tym względem zmieniło w związku z reformą gminną z 1972 r., która zastąpiła dotychczasowe wieloosobowe prezydia rad narodowych naczelnikami miast i gmin; może tylko dodatkowo należy podkreślić, że jednoosobowe kierownictwo w administracji jest wartością samą w sobie.

W polskich podręcznikach prawa administracyjnego samorząd definiowano (z powoływaniem się na program Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego) jako „organiza-cję przyszłego społeczeństwa, która powstanie po zrealizowaniu programu budownictwa socjali-stycznego”, albo jako „cały system instytucji tworzących samorządność społeczeństwa w oznaczonym okresie, a w naszym wypadku w okresie istnienia społeczeństwa socjalistyczne-go”. W każdym razie „tam, gdzie zaczyna się wykonywanie władztwa państwowego, kończy się problematyka samorządności społecznej” – oznajmiono kategorycznie , zamykając dyskusję na temat istoty samorządu. Miał on działać w spółdzielniach, wyróżniono samorząd uczniowski, samorząd organizacji młodzieżowej, a nawet izby rzemieślniczej, lecz samorząd terytorialny miał mieć już tylko znaczenie historyczne . Chyba to nie przypadek, że ton nauce prawa administracyjnego nadawał aż do lat 70. XX w. Jerzy Starościak – przedwojenny uczeń i doktorant J. Panejki na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie. W podstawowym podręczniku Prawa administracyjnego z 1969 r. J. Starościaka (podobnie zresztą jak we wcześniejszych jego wersjach) nie znajdziemy żadnych informacji na temat tak podstawowych instytucji samorządu, jak osobowość publicznoprawna czy nadzór legalny, i to nawet w części analiz historycznych. Tego rodzaju wiedza miała być już chyba całkowicie zapomniana.

Krzywdząca byłaby teza, że w realnym socjalizmie zwyciężyła definitywnie „linia Panejki”, ale jest faktem, iż przynajmniej w oficjalnej nauce prawa państwowego i administracyjnego przez wiele lat nikt oficjalnie nie zająknął się aż do końca lat 70. na temat samorządowych związków publicznoprawnych i ich wspólnotowym charakterze.

Nie przypadkiem „linia Bigo” odżyła jednak w czasach pierwszej „Solidarności”. Dojrzewa-nie idei odrodzenia samorządu terytorialnego na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego wieku zostało interesująco opisane przez inicjatorów jego przywrócenia polskiej państwowości , ale karnawał „panny Solidarność” trwał krótko. Wypowiedziane w czasie I Zjazdu NSZZ „Solidarność” żąda-nie wprowadzenia samorządu terytorialnego do porządku ustrojowego zabrzmiało jednak na tyle mocno, że w 1983 r. uchwalono nową ustawę o systemie rad narodowych i samorządu terytorialnego , w której pojawiło się to ostatnie pojęcie.


Artykuł pochodzi z  miesięcznika Samorząd Terytorialny>>>
 

 


@page_break@

Artykuł pochodzi z  miesięcznika Samorząd Terytorialny>>>

W myśl tej ustawy rady narodowe miały być i przedstawicielskimi organami władzy państwowej, i podstawowymi organami samorządu społecznego, i zarazem organami samorządu terytorialnego (art. 1) ludności w gminach, miastach i województwach. W myśl art. 3 ust. 3 tej ustawy system samorządu terytorialnego miały tworzyć łącznie rady narodowe i samorząd mieszkańców miast i wsi w jednostkach osiedleńczych. Ale organami wykonawczymi i zarządzającymi rad narodowych miały być już tylko terenowe organy administracji państwowej, czyli wojewodowie, naczelnicy miast i gmin, wojewodę miał powoływać premier po uzyskaniu pozytywnej opinii wojewódzkiej rady narodowej, naczelników zaś miały wybierać wprawdzie rady narodowe, lecz powoływać je na te stanowiska – wojewodowie (art. 127–128).


Samorząd mieszkańców regulowano oddzielnie dla miast i oddzielnie dla wsi, przy czym organami samorządu mieszkańców miast miały być zebrania mieszkańców osiedli lub konferencja delegatów i komisje osiedlowe (art. 167), a wsi – zebranie wiejskie, rada sołecka i sołtys (art. 161). Pomimo pojęciowego miszmaszu z czasem utrwaliło się powszechne przekonanie, że terenowa władza państwowa to rady narodowe oraz wojewodowie i naczelnicy, a samorząd to właśnie osiedla, sołectwa, samorząd mieszkańców, komitety blokowo itp.

Z taką wizją samorządu nie mogli się zgodzić protagoniści przywrócenia samorządu teryto-rialnego – głównie Jerzy Regulski i Michał Kulesza, którzy w latach 80. XX w. podjęli wiele naukowych i publicystycznych przedsięwzięć zmierzających do upublicznienia idei klasycznej samorządności. Obaj w przeszłości skupiali się naukowo na problematyce zagospodarowania przestrzennego i przede wszystkim z tego punktu widzenia dostrzegali anachronizm scentralizo-wanej władzy lokalnej niepotrafiącej w gospodarce planowej stworzyć przyzwoitego planu przestrzennego.

W ustawie z 1983 r. dostrzegł jednak pewną samorządową furtkę Mirosław Dzielski – krakowski filozof i wydawca podziemnego pisma o tytule „13”. W artykule pt. Samorząd mieszkańców wsi – tak przenikliwie pisał: „Myślę, że marsz ku wolności powinien rozpoczynać się właśnie na najniższych szczeblach władzy. Gdyby ta walka i ta współpraca na terenie gminy wykształciła działaczy zdolnych do ogarnięcia szerszego horyzontu politycznego w całej jego złożoności, być może za cztery lata można by pokusić się o poszerzenie demokracji do poziomu gmin. (…) W niektórych wsiach samorządy zostały już wybrane (na przykład Małe Ciche i Ostrowsko), w pozostałych należałoby o wyborach jak najszybciej pomyśleć. Wieś jest ze względu na panujące tam stosunki własnościowe (prywatna własność środków produkcji), przo-dującą cywilizacyjnie częścią społeczeństwa polskiego – jest awangardą wolności. Całe społe-czeństwo ma prawo oczekiwać od niej przykładu politycznego” .

W niniejszym tekście chciałbym zwrócić szczególną uwagę na pojawienie się owego cywi-lizacyjnego aspektu w niezależnym dyskursie. Został on rozwinięty przez M. Dzielskiego w eseju z 1987 r. o symptomatycznym tytule Powrót cywilizacji , wprowadzając do ówczesnej dyskusji publicznej, co prawda toczącej się jeszcze tylko w podziemiu, nową jakość.

O ile w 1981 r. nie pojawiały się jeszcze, poza zgłoszeniem postulatu przywrócenia samo-rządu terytorialnego i wezwaniem do przeprowadzenia demokratycznych wyborów do rad naro-dowych, żadne konkretne propozycje rozwiązań ustrojowych, o tyle w drugiej połowie lat 80. były już prowadzone nie tylko bardzo zaawansowane prace teoretyczne na temat samorządu, ale także konkretne działania zmierzające do obywatelskiego odzyskania przestrzeni lokalnej. Coraz liczniej pojawiali się niezależni sołtysi, a także prawdziwi lokalni liderzy sięgający coraz śmielej po rzeczywista władzę. Wręcz emblematyczną postacią dla tego kręgu jest Henryk Stępniak, wybrany w czerwcu 1988 r. na przewodniczącego Gminnej Rady Narodowej w Fajsławicach , podkreślający przy każdej okazji swój solidarnościowy rodowód. W wyborach czerwcowych 1989 r. został wybrany do Senatu I kadencji i niebawem stał się podporą senackiej Komisji Samorządu Terytorialnego, która niemal bezpośrednio po ukonstytuowaniu się zgłosiła zamiar opracowania samorządowej inicjatywy legislacyjnej.

Cywilizacyjnym aspektem samorządu terytorialnego były również inspirowane pierwsze próby wejścia w niezależną debatę publiczną przez niżej podpisanego na łamach wychodzącego poza zasięgiem cenzury pisma „Samorządna Rzeczpospolita”, ukazującego się od 1984 r. do 1989 r.


Brak dostępu do publikacji z kręgu nauki o cywilizacjach rozwijającej się na Zachodzie, a przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych, zmuszał nas do poszukiwania własnych źródeł wiedzy na te tematy – głównie w twórczości Feliksa Konecznego. Twórczość tego autora w PRL-u była właściwie nieznana, nie wznawiano jego przedwojennych książek, a te były prak-tycznie niedostępne. Warto przypomnieć, że głośne w Polsce zachodnie dzieła z tego kręgu do-ciekań naukowych dopiero miały powstać. Książka Samuela Huntingtona pt. The Clash of Civilizations and the Remaking of World Order ukazała się w oryginale dopiero w 1996 r., jej pierwsze polskie tłumaczenie powstało wprawdzie szybko, bo już w 1997 r., ale klasyczna praca Fernanda Braudela dotarła do nas na dobrą sprawę dopiero w 2006 r.

Wszystko to powodowało, że w latach 80. byliśmy skazani raczej na osobiste rekonstrukcje współczesnego rozumienia istoty cywilizacji zachodniej (europejskiej). Nie tu miejsce oczywiście na głębszą analizę fenomenu tej cywilizacji, ale obok takich jej elementów, jak prymat prawa czy rozdzielność władz duchowych i cywilnych, czy odrębne rozumienie sfery publicznej prywatnej, do najważniejszych z cech tego kręgu cywilizacyjnego należy niewątpliwie zasada reprezentacji znajdująca swoje odbicie nie tylko na szczeblu państwowym, ale także w ramach lokalnej autonomii.
Podział ten już w początkach XIX w. w Europie Zachodniej był mocno ugruntowany i w tamtym okresie nie miał jeszcze odpowiednika w innych rejonach świata .

Z tego punktu widzenia łatwo np. zrozumieć, dlaczego samorząd terytorialny rozwijał się w XIX-wiecznej Galicji, na Śląsku i w Poznańskiem, i dlaczego nie było samorządu w jakiejkolwiek postaci aż do 1861 r. w zaborze rosyjskim. Trzeba także pamiętać, że już w 18.04.1791 r. Sejm Wielki uchwalił Prawo o miastach, które niebawem zostało niejako inkor-porowane do postanowień Konstytucji 3 maja, tworząc podstawę prawną tworzenia samorządu nowego typu – nie tylko w miastach królewskich, ale także w niektórych miastach prywatnych .

Kryzys państwa z końcem lat 80. XX w. doprowadził do rozmów Okrągłego Stołu oraz pod-pisania w ich rezultacie Porozumień. Ale o ile we wszystkich istotnych kwestiach obie strony osiągnęły daleko idącą zbieżność stanowisk, o tyle w przypadku samorządu terytorialnego róż-nice zdań w podstawowych kwestiach znalazły odbicie w protokole rozbieżności i to rozbieżno-ści o charakterze zasadniczym . Dotyczyły one tak fundamentalnej kwestii jak pozycja organu wykonawczego samorządu terytorialnego. Według strony koalicyjno-rządowej organ ten, przy-najmniej w okresie przejściowym, miał pozostać „terenowym organem administracji państwo-wej”, różnice dotyczyły także statusu pracowników urzędów lokalnych, mienia komunalnego, pozycji związku miast i gmin oraz wielu jeszcze kwestii szczegółowych, które rzutowały w znacznym stopniu na ostateczną ustrojową pozycję samorządu terytorialnego .

Z dzisiejszej perspektywy widać wyraźnie, że to pęknięcie stanowisk nie było przypadkowe. Protokół rozbieżności w kwestii samorządu ujawnił po raz kolejny podział natury cywilizacyjnej, charakterystyczny dla zachodniego i wschodniego rozumienia istoty władzy lokalnej, przebiegający w klasyczny sposób pomiędzy stronami Okrągłego Stołu.

Wydawało się, że rozstrzygnięcie wyborcze z 4.06.1989 r. nie pozostawiało wątpliwości, ja-ka linia w kwestiach władzy lokalnej ostatecznie zwycięży. Tym razem inicjatywa leżała w rękach pochodzącego z wolnych wyborów Senatu, w którym znaleźli się główni protagoniści zachodniego modelu autonomii władzy lokalnej: J. Regulski, wspomniany już H. Stępniak i niżej podpisany, wspierani przez M. Kuleszę, głównego eksperta senackiej Komisji Samorządu Terytorialnego. Prace nad projektami zbioru aktów prawnych, koniecznych dla odbudowania samorządu, rozpoczęły się już w lipcu 1989 r. deklaracją podjęcia przez Senat inicjatywy legislacyjnej w tym zakresie, a prace projektowe nad konkretnymi propozycjami rozwiązań ruszyły z początkiem października 1989 r.

Podział prac został ustalony w następujący sposób: konieczne zmiany w Konstytucji PRL, projekty ustawy ustrojowej, ordynacji wyborczej oraz ustawy o pracownikach samorządowych miały wyjść z Senatu, przepisy zaś ustalające podział kompetencji pomiędzy rząd i samorząd, a także ustawowe rozwiązania finansowe miały być opracowane w rządzie.

Wydawało się w tamtym momencie, że nic nie będzie już stało na przeszkodzie wprowadze-niu samorządu według koncepcji „Solidarności”. Tymczasem już w połowie października poja-wiły się w Sejmie kontraktowym głosy postulujące skrócenie kadencji wybranych w 1988 r. rad narodowych stopnia podstawowego i wojewódzkiego oraz przeprowadzenie jeszcze w grudniu 1989 r. nowych wyborów do tych rad, ale według demokratycznej ordynacji wyborczej. Miało to się wiązać z odsunięciem co najmniej o 4 lata chwili wprowadzenia samorządu według rozwiązań proponowanych przez Senat.

Prace w Senacie miały być zwolnione, tak aby projekty ustaw z jego inicjatywy trafiły do Sejmu po upływie ok. 2 lat. Za tą propozycją kryła się łatwa do rozszyfrowania myśl wprowadzenia do rad wielu kandydatów pochodzących z solidarnościowych komitetów obywatelskich, którzy w ten sposób zaspokoją swoje ambicje polityczne i nie będą w przyszłości zainteresowani daleko idącymi zmianami swoich dopiero co zdobytych pozycji.

Taka koncepcja nie była, oczywiście, możliwa do zaakceptowania przez Senat i wobec zde-cydowanego w tej sprawie stanowiska reprezentowanego także przez jego marszałka Andrzeja Stelmachowskiego premier Tadeusz Mazowiecki ogłosił, że wybory samorządowe odbędą się w maju 1990 r.

Protagoniści samorządu odetchnęli, ale niejako kompromisem pomiędzy izbami parlamentu stało się powołanie w Sejmie kontraktowym nadzwyczajnej Komisji ds. Samorządu Terytorialnego, która rozpoczęła równoległe prace nad koncepcją przyszłych rozwiązań, grupu-jąc przy sobie ekspertów związanych głównie z poprzednimi sferami rządowymi. Przewodni-czącym tej komisji został Walerian Pańko, jedna z głównych postaci obrad Okrągłego Stołu po stronie solidarnościowej, wydawało się więc, że ostateczny wynik prac tej komisji nie będzie stał w sprzeczności z koncepcjami Senatu. Były to jednak przypuszczenia mało realistyczne. Strona solidarnościowa miała mniejszość w tej komisji, a mechanizm większościowego głosowania ciął bezlitośnie cyzelowane wcześniej konstrukcje komisji senackiej .

Dowiedz się więcej z książki
Samorząd terytorialny. Podstawy ustroju i działalności
  • rzetelna i aktualna wiedza
  • darmowa wysyłka od 50 zł




Warto chociażby pokazać, jak – wydawało by się – drobnymi korektami dokonywano zmian ogromnych. W początkowej wersji projektu senackiego, zaproponowanej przez M. Kuleszę i J. Stępnia, gmina miała posiadać ogólne domniemanie kompetencji we wszystkich sprawach o charakterze lokalnym, niezastrzeżonych dla innych podmiotów , jednak już nawet sam Senat (jako cała izba) wprowadził do projektu artykuł wskazujący, jakie zadania mieszczą się przykładowo w kategorii zadań własnych, co istotnie zmieniło charakter ogólnego domniemania kompetencji, ograniczając jego znaczenie i czyniąc z niej mało czytelną zasadę podziału zadań pomiędzy rządem a samorządem .

Ambitne, pierwotne wychylenie się „na zachód” jeszcze bardziej zostało skorygowane w toku prac sejmowych . Nasz samorząd w wyniku tej konfrontacji stanął wówczas niejako na granicy podziału cywilizacyjnego pomiędzy wizją samorządu rozumianego jako rządu „ojców miasta” a wzorem jednoosobowych rządów „gospodarza”. Ten spór nie został wówczas zakoń-czony trwałym kompromisem, ale analiza konfrontacji tych wizji w kolejnych latach wymagałaby odrębnego opracowania.

Artykuł pochodzi z  miesięcznika Samorząd Terytorialny>>>



Przypisy:
[1] M. Jaroszyński, Zagadnienia samorządu. Cz. I. Założenia samorządu, Londyn 1942 (powielony maszynopis, Biblioteka Jagiellońska).
[2] S. Wachholz, Wolności i władza (z rozważań nad Konstytucją RP), Kraków 1935, s. 11–13.
[3] Ustawa z 23.03.1933 r. o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorialnego (Dz. U. Nr 35, poz. 294).
[4] T. Bigo, Stanowisko związków publiczno-prawnych w świetle ustawodawstwa polskiego, Lwów 1928; J. Panejko, Geneza i podstawy samorządu europejskiego, Paryż 1926.
[5] Ustawa 20.03.1950 r. o terenowych organach jednolitej władzy państwowej (Dz. U. Nr 14, poz. 130 ze zm.).
[6] J. Starościak, Prawo administracyjne, Warszawa 1969, s. 81–82.
[7] J. Starościak, Prawo…, s. 82, 120.
[8] J. Regulski, M. Kulesza, Droga do samorządu. Od pierwszych koncepcji do inicjatywy Senatu (1981–1989), Warszawa 2009.
[9] Ustawa z 20.07.1983 r. o systemie rad narodowych i samorządu terytorialnego (tekst jedn.: Dz. U. z 1988 r. Nr 26, poz. 183 ze zm.).
[10] M. Dzielski, Samorząd mieszkańców wsi – tak, „13” 1984/4, za: M. Dzielski, Odrodzenie ducha – budowa wolności. Pisma zebrane, Kraków 1995, s. 215.
[11] M. Dzielski, Samorząd mieszkańców…, s. 276–282.
[12] W. Adamiecki, M. Domańska, M. Mogielnicka, L. Wujec, Okrągły Stół. Kto jest kim. „Solidarność”. Opozycja. Biogramy, wypowiedzi, Warszawa 1989, s. 190.
[13] F. Braudel, Gramatyka cywilizacji, Warszawa 2006.
[14] S.P. Huntington, Zderzenie cywilizacji, Warszawa 2008, s. 103.
[15] Miasta nasze królewskie wolne w państwach Rzeczypospolitej, w: Konstytucja 3 Maja 1791 r., Warszawa 1991, s. 123–134.
[16] Porozumienia Okrągłego Stołu, Warszawa, 5.02.–5.04.1989 r., s. 85–90.
[17] Porozumienia Okrągłego…, s. 87.
[18] Szerzej na temat założeń tworzenia projektu tzw. ustawy ustrojowej o samorządzie terytorialnym oraz przełamania monopoli państwa totalitarnego (władzy politycznej, jednolitego systemu organów państwa, jednego budżetu państwa, własności publicznej (państwowej) Skarbu Państwa i urzędników państwowych należących do jednej wspólnej dla wszystkich organów państwa kategorii) zob. J. Stępień, Kształt reaktywowanego samorządu terytorialnego w zamierzeniu jego twórców, „Samorząd Terytorialny” 2015/1–2, s. 11–19.
[19] To rozwiązanie znajduje się w art. 6 ustawy 8.03.1990 r. o samorządzie gminnym (tekst jedn.: Dz. U. z 2013 r. poz. 594 ze zm.).
[20] Por. z koncepcją domniemania kompetencji zawartą w Europejskiej Karcie Samorządu Lokalnego sporządzona w Strasburgu 15.10.1985 r. (Dz. U. z 1994 r. Nr 124, poz. 607 ze sprost.).
[21] Więcej na temat usunięcia z projektu ustaw samorządowych w trakcie prac komisji sejmowych wielu projektowanych w Senacie instytucji samorządowych zob. J. Stępień, Kształt reaktywowanego…, s. 15–16.