Nie ubywa kontrowersji wokół referendum ogólnokrajowego w dniu wyborów do Sejmu i Senatu. Oliwy do ognia dolał prof. Jacek Czaputowicz, były szef MSZ w rządzie Mateusza Morawieckiego, który stwierdził, że połączenie w jednym dniu wyborów i referendum może „zostać uznane za niespełniające standardów demokracji". Jego zdaniem „zasady odnoszące się do adnotacji w spisie wyborów o odmowie odebrania karty referendalnej, nie zapewniają tajności głosowania" zaś „adnotacje komisji przy nazwiskach w spisie wyborców utworzą więc listę proskrypcyjną przeciwników władz”.  O kontrowersjach związanych z organizacją referendum pisaliśmy także: Referendum zawiera merytorycznie błędne pytania

 

Chcesz zapisać ten artykuł i wrócić do niego w przyszłości? Skorzystaj z nowych możliwości na Moje Prawo.pl

Załóż bezpłatne konto na Moje Prawo.pl >>

Transparentność głosowania w referendum

Zaniepokojone transparentnością oraz prawem wyborców do podejmowania swobodnej decyzji udziału lub powstrzymania się od udziału w wyborach lub w referendum jest też kilkadziesiąt organizacji pozarządowych. W liście do przewodniczącego PKW piszą, że pytania referendalne opierają się na wprowadzających w błąd stwierdzeniach, a referendum ma charakter plebiscytu wyraźnie sprzyjającego jednej opcji politycznej. To prowadzi do wypaczenia samej istoty referendum, jako ważnej instytucji demokratycznej.

- Tym bardziej wyborcy powinni mieć zagwarantowane nie tylko teoretyczne prawo, ale realną możliwość odmowy wzięcia w nim udziału – piszą organizacje. Apelują do PKW o uwzględnienie w przygotowywanych dla obwodowych komisji wyborczych wytycznych dotyczących prawa wyborców do odmowy wzięcia udziału w referendum. Szczególnie istotne są  zalecenia w zakresie:

  • nakazujących im każdorazowe pytanie wyborców, w których głosowaniach/głosowaniu chcą wziąć udział (w wyborach do Sejmu, w wyborach do Senatu, w referendum),
  • przestrzegania obowiązku odnotowania w polu „uwagi”, znajdującym się w spisie wyborców, niepobrania przez wyborcę określonych kart do głosowania.

Organizacje apelują też do Państwowej Komisji Wyborczej, aby w przygotowywanych materiałach informacyjnych wyjaśniła:

  • jak ustalana jest frekwencja w referendum ogólnokrajowym,
  • czym jest karta ważna/nieważna, a czym głos ważny/nieważny oraz
  • przedstawiła informację o prawie wyborcy do odmowy wzięcia udziału w głosowaniu referendalnym i sposobie skutecznego skorzystania z tego prawa.

Apel organizacji wspiera Fundacja Batorego, która także jest zaniepokojona upolitycznieniem referendum.

- Stanowczo podkreślamy, że w demokratycznym państwie prawa organizacja wyborów razem z referendum gwarantować musi obywatelom i obywatelkom wolność wyboru, prawo do tajności oddawanego głosu oraz wolność głosowania w jednym lub w obu z nich. W obecnym stanie prawnym warunki te nie są spełnione, a zarządzone referendum nie spełnia wymogów określonych w Konstytucji RP – napisali wczoraj w oświadczeniu Andrzej Rychard, przewodniczący Rady Fundacji im. Stefana Batorego i Edwin Bendyk, prezes Zarządu Fundacji.

Czytaj w LEX: Gminne obowiązki profrekwencyjne w wyborach parlamentarnych w 2023 r. >

 

PKW: Dwa odrębne spisy niemożliwe

Państwowa Komisji Wyborcza wskazuje, że z art. 90 ust. 1 pkt 1 ustawy o referendum ogólnokrajowym jednoznacznie wynika, że w przypadku przeprowadzenia referendum w tym samym dniu, w którym odbywają się wybory do Sejmu i Senatu, głosowanie przeprowadza się na podstawie jednego spisu wyborców sporządzonego dla przeprowadzanych wyborów. Nie ma więc żadnej podstawy prawnej do stosowania przez obwodowe komisje wyborcze dwóch odrębnych spisów (jednego dla wyborów do Sejmu i Senatu oraz jednego dla referendum). Tego rodzaju działanie naruszałoby m.in. zasadę praworządności (art. 7 Konstytucji RP).

Organ wyborczy wskazuje też, że wzór spisu wyborców określony został w trybie art. 32a Kodeksu wyborczego, rozporządzeniem Ministra Cyfryzacji z 3 sierpnia 2023 r. w sprawie spisu wyborców (wcześniej rozporządzeniem Ministra Spraw Wewnętrznych z 29 grudnia 2014 r. w sprawie spisu wyborców). Przepisy rozporządzenia nie przewidują zamieszczania w spisie dwóch odrębnych rubryk na potwierdzenie odbioru kart do głosowania.

- Państwowa Komisja Wyborcza nie jest uprawniona do określania innego niż wynikający z rozporządzenia wzoru spisu wyborców. Podkreślić należy, że spis wyborców nigdy nie przewidywał zamieszczania  rubryk na potwierdzenie odbioru kart w poszczególnych głosowaniach – odrębnie dla poszczególnych wyborów, mimo że cyklicznie przeprowadzane są wybory do więcej niż jednego organu. Wybory do Sejmu i do Senatu obejmują dwa głosowania. Wybory do organów jednostek samorządu terytorialnego obejmują w większości gmin w kraju cztery odrębne głosowania: do gminy, do powiatu, do sejmiku województwa i na wójta gminy(burmistrza, prezydenta miasta). W tych przypadkach wyborca również ma prawo nie głosować w wybranym przez siebie głosowaniu, a w konsekwencji nie brać wybranej karty do głosowania, zaś komisja ma obowiązek odnotowania tego w spisie wyborców – wskazuje sędzia Sylwester Marciniak, przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej. Dodając, że nikt nie zgłosił organom wyborczym problemu z taką procedurą.

Czytaj w LEX: Zadania i obowiązki gmin w związku z utworzeniem Centralnego Rejestru Wyborców >

Zdaniem PKW odmowa odebrania którejkolwiek karty do głosowania w wyborach do Sejmu i do Senatu lub w referendum ogólnokrajowym musi być odnotowywana w spisie wyborców, bo tylko to pozwoli na prawidłowe rozliczenie przez obwodową komisję wyborczą otrzymanych kart do głosowania. Ustalając liczbę wyborców, którym wydano karty do głosowania odrębnie w wyborach do Sejmu, w wyborach do Senatu oraz w referendum, obwodowa komisja wyborcza musi koniecznie uwzględnić adnotacje wskazane w rubryce uwagi spisu: „bez Sejmu”, „bez Senatu”, „bez referendum”, „bez Sejmu i bez referendum”, „bez Senatu i bez referendum”, albo „bez Sejmu i bez Senatu”. Taka procedura stosowana od przeszło dwóch dekad nie była dotychczas kwestionowana.

 

PKW odpiera zarzut o naruszeniu tajności głosowania

Organ wyborczy podkreśla, że członkowie obwodowych komisji ds. referendum przeprowadzający samodzielne referendum ogólnokrajowe, także widzą w spisie wyborców, kto nie brał w nim udziału bo nie pobrał karty do głosowania.

- Zatem zupełnie niezrozumiałe jest uznanie, że zachodzi istotna różnica pomiędzy adnotacją „bez referendum” w przypadku referendum przeprowadzanego łącznie z wyborami, od braku podpisu w przeznaczonej na to rubryce, w przypadku samodzielnego referendum, w zakresie zachowania tajności głosowania. I w jednym, i w drugim przypadku, członkowie obwodowych komisji mają bowiem wiedzę, kto nie brał udziału w referendum – wskazuje PKW we wczorajszym oświadczeniu.

Ponadto Komisja podkreśla, że naruszenie m.in. przez członka obwodowej komisji wyborczej przepisów dotyczących tajności głosowania, ochrony danych osobowych i ochrony prywatności może skutkować odpowiedzialnością prawną, a same komisje wyborcze mają charakter pluralistyczny.

Czytaj w LEX: Zmiany w obowiązkach samorządowych po nowelizacji Kodeksu wyborczego >

Prawo nie wyklucza dwóch spisów

Z poglądem PKW, nie zgadza się dr hab. Krzysztof Urbaniak, radca prawny, profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, specjalizujący się w tematyce wyborczej i konstytucyjnej. Wskazuje że przepis art. 90 ust. 1 pkt 1 ustawy o referendum ogólnokrajowym brzmi: „głosowanie przeprowadza się w obwodach głosowania utworzonych dla właściwych wyborów i na podstawie spisów wyborców sporządzonych dla tych wyborów”. To nie wyklucza innej interpretacji przepisu.

- Intencja tego przepisu była taka, że ta sama grupa osób, która jest uprawniona w wyborach do parlamentu, uprawniona jest też do głosowania w referendum. Użycie dwóch identycznych spisów, jednego w wyborach do Sejmu i Senatu, a drugiego w referendum, w mojej ocenie ma charakter techniczny. Prawo nie zabrania takiego rozwiązania, tym bardziej, że chodzi o różne instytucje: wybory i referendum – argumentuje Krzysztof Urbaniak. Przekonuje, że wdrożenie takiego rozwiązania spowodowałoby, że podnoszone zarzuty o naruszenie tajności głosowania nie miałyby miejsca.

Zdaniem eksperta, dwa różne spisy wyborców nie pozwalałyby na proste określenie, że ktoś nie pobrał kart do głosowania, bo nie chciał głosować w referendum, czy dlatego że nie przyszedł na wybory, bo zazwyczaj na nie chodzi. Ustalenie preferencji wyborczej wymagałoby porównania obu list (w przeciwieństwie do obecnej sytuacji, gdzie na jednej liście znajdzie się adnotacja o odmowie przyjęcia karty).

- Przepisy prawa wyborczego i prawa referendalnego powinno się interpretować zgodnie z postanowieniami Konstytucji RP, a Konstytucja jest jednoznaczna - mówi o zasadzie tajności głosowania i taki komfort tajności głosowania powinien zostać stworzony w demokratycznym państwie prawa – kwituje prof. Urbaniak.

Czytaj też w LEX: Archiwizacja dokumentów wyborczych >

Dr Paweł Bała, adwokat prowadzący własną kancelarię przypomina, że jest to pierwsze referendum ogólnokrajowe od 1990 roku, które połączono z wyborami. Podziela pogląd, że brzmienie przepisu art. 90 ust. 1 pkt 1 pozwala na powstanie dwóch spisów wyborców, a ustawodawca nie bez powodu użył liczby mnogiej.  

- Czym innym jest niezagłosowanie w referendum, które odbywa się samodzielnie, a czym innym zadeklarowanie o odmowie przyjęcia karty do referendum podczas wyborów w lokalu wyborczym –mówi adwokat.

Paweł Bała podnosi, że przez zapewnienie zasady tajności wyboru należy rozumieć stworzenie prawnego i organizacyjnego systemu, gdzie nikt – w szczególności organy administracji publicznej - nie będzie władny zapoznać się z wynikiem wyborów aż do ich zakończenia, ale także zapewnienie niemożności zapoznania się z indywidualnym wyborem głosującego, co w efekcie zapewnia głosującym brak jakichkolwiek konsekwencji wynikających z oddanych głosów.

- W polskiej praktyce ustrojowej istnieje silnie zakorzeniona, choć niewyrażona expressis verbis, zasada dobrowolności aktu wyborczego obywatela, a sam fakt zebrania danych o fakcie odmowy wzięcia w referendum przez organy państwa ewidentnie narusza ten „ustrojowy zwyczaj”. Uważam również, że zasadę tajności wyboru obywatela należy rozumieć szerzej niźli tylko niemożność poznania treści jego wyboru, należy ją rozciągać także na fakt wzięcia udziału w głosowaniu lub odmowy wzięcia w głosowaniu, co jest świadomym (lub nie, ale dobrowolnym) wyborem uprawnionego do głosowania – uważa dr Paweł Bała. 

WIĘCEJ tekstów poświęconych tematyce wyborczej znajdziesz w zakładce Prawo.pl/wybory

 

Nowość