O nieudzieleniu prezydentowi Tadeuszowi Truskolaskiemu absolutorium za 2015 rok zdecydowały głosy większościowego klubu radnych PiS. Główne ich zarzuty, to brak realizacji części zaplanowanych w budżecie inwestycji miejskich, a także wzrost i nieściągalność należności na rzecz miasta.

Prezydent najpierw zaskarżył uchwałę Regionalnej Izby Obrachunkowej w Białymstoku, która - badając uchwałę w trybie nadzoru - decyzji radnych nie podważyła, ale przed rokiem sąd administracyjny tę skargę odrzucił.

Dlatego wystąpił do sądu ze skargą bezpośrednio na uchwałę absolutoryjną; domagał się stwierdzenia nieważności tej uchwały. Jego zdaniem, podejmując ją rada miasta nie wzięła pod uwagę pozytywnej opinii RIO dotyczącej wykonania budżetu przez prezydenta.

Swoim postanowieniem Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku skargę jednak odrzucił. Uznał bowiem, że prezydent - jako organ wykonawczy gminy - nie ma legitymacji prawnej, by taką skargę złożyć.

Jak wyjaśniał sędzia Jacek Pruszyński, sąd doszedł do takiego wniosku po analizie przepisów Ustawy o samorządzie gminnym, orzecznictwa i doktryny. "Skarżący musi wykazać, że w konkretnym przypadku istnieje związek między jego własną, chronioną prawem sytuacją a zaskarżoną uchwałą. Tzn. że uchwała narusza jego interes prawny lub uprawnienie" - mówił.

I zastrzegł, że skoro konieczną przesłanką w tej sytuacji jest naruszenie "indywidualnego interesu prawnego", to przepisy te nie mogą być podstawą do wniesienia skargi w interesie publicznym.

"Przy takiej definicji interesu prawnego i legitymacji skargowej, wójt, burmistrz czy prezydent miasta, będąc organem gminy, nie ma legitymacji do skarżenia uchwały rady tej gminy" - powiedział sędzia Pruszyński.

Dodał, że prezydent, jako organ wykonawczy gminy, nie jest podmiotem, którego interesu prawnego dotyczy uchwała absolutoryjna. "Jeżeli można mówić o naruszeniu interesu prawnego uchwałą rady gminy, to może to odnosić się do osoby piastującej funkcję organu wykonawczego, a nie do organu jako takiego" - mówił sędzia Pruszyński.

Jak przypomniał, brak absolutorium otwiera drogę do ogłoszenia referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta, wobec czego - ocenił sąd - osoba fizyczna zajmująca to stanowisko (w tym przypadku Tadeusz Truskolaski), ma interes prawny i legitymację skargową w takiej sprawie, tzn. może się odwoływać do sądu.

Sąd administracyjny zaznaczył, że w tej sprawie skarga została złożona przez prezydenta Białegostoku "jako organ, a nie przez osobę fizyczną". Zastrzegł przy tym, że odrzucając skargę "ani nie potwierdził zgodności z prawem zaskarżonej uchwały, ani też nie podważył tej zgodności".

Orzeczenie nie jest prawomocne. Na razie nie wiadomo czy prezydent, którego nie było w środę w sądzie, będzie je skarżył do NSA.

Reprezentujący przed WSA radę miasta szef klubu radnych PiS Henryk Dębowski powiedział dziennikarzom, że spodziewał się takiego rozstrzygnięcia. "Trochę mnie to dziwi, że prezydent miasta Białegostoku nie zna do końca przepisów i nie wie, że jako prezydent takiej skargi złożyć nie może" - mówił.

Przyznał, że skarga została odrzucona z powodów formalnych a nie merytorycznych, ale dodał, że świadczy to tylko o "niewiedzy organu wykonawczego, jak należy taką skargę złożyć". Jak zaznaczył, jeśli prezydent Truskolaski po raz trzeci złoży skargę do WSA, tym razem jako osoba fizyczna, to będzie to - jak to ujął - "kompromitacja organu wykonawczego".(PAP)