Członkowie ruchów miejskich to często pasjonaci, którzy poświęcają wiele swojego prywatnego czasu na organizację wydarzeń kulturalnych i naukowych w swoich miastach, zastępując nierzadko w tym zakresie, dysponujące większym zapleczem finansowym, władze lokalne. Miejscy działacze sprawują tez ważną funkcję kontrolną biorąc pod lupę samorządowe plany i inwestycje i przedstawiając opinii publicznej wszystkie aspekty zamierzonych przez jst działań.


W ostatnim czasie rola ruchów miejskich wyraźnie wzrosła. Doskonałym tego przykładem jest Kraków i inicjatywa Kraków Przeciwko Igrzyskom. Czerwcowe referendum pokazało jak wielką siła przebicia dysponują ruchy miejskie. Przeciwnikom organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Krakowie udało się przekonać do swoich racji ponad siedemdziesiąt procent osób biorąc udział w referendum i zastopować tym samym ambitne (jak i kosztowne) plany samorządowców.


Dobrym przykładem wzrastającego znaczenia lokalnych aktywistów są też organizowane niemal we wszystkich polskich miastach budżety partycypacyjne. Składane przez ruchy miejskie propozycje do budżetu obywatelskiego cieszą się zazwyczaj największa popularnością i mają największe szanse na realizację.


W związku z dotychczasowymi sukcesami ruchy miejskie postanowiły pójść o krok dalej i same spróbować przejąć władze w swoich miastach. Rozproszone do tej pory po kraju stowarzyszenia zjednoczyły się i w najbliższych wyborach samorządowych zawalczą o mandaty w radach, a w niektórych miastach – o prezydenturę pod wspólnym szyldem Porozumienie Ruchów Miejskich.


Do inicjatywy, której jednym z głównych haseł jest „Koniec ery samorządowych dinozaurów” przyłączyły się organizacje z dwunastu polskich miast (Gdańsk, Gliwice, Gorzów Wielkopolski, Kraków, Poznań, Opole, Płock, Racibórz, Świdnica, Toruń, Warszawa, Wrocław). Ambitne cele społeczników nie są bezpodstawne. Ruch My Poznaniacy, który jako pierwszy wystartował w poprzednich wyborach samorządowych uzyskał aż 10 proc. poparcia.


Pozostaje jednak pytanie, czy ruchy miejskie będą odpowiednio przygotowane do objęcia realnej władzy w swoich miastach. Czy w ostatecznym rozrachunku lokalnym aktywistom nie zabraknie doświadczenia i specjalistycznej wiedzy z wielu dziedzin. Po 16 listopada dowiemy się czy w samorządach rzeczywiście nastanie czas „wkurzonych mieszczan”.