Przetarg na 70 wielozadaniowych śmigłowców dla wojska rozpisano już wiosną 2012 r. Śmigłowce w wersjach transportowej, bojowych misji poszukiwawczo-ratowniczych oraz morskiej do zwalczania okrętów podwodnych mają być zbudowane z wykorzystaniem jednej wspólnej platformy. Jak wiadomo, MON chce rozstrzygnąć przetarg i podpisać umowę w tym roku.

Napięta atmosfera przetargu na śmigłowce >>

Jak pisze Michał Fiszer w "Rzeczpospolitej", właśnie z uwagi na skalę zamówienia warunki postępowania i jego realizacji powinny być szczególnie przejrzyste. Jednak rządowemu przetargowi daleko do spełnienia takich wymogów. Przede wszystkim problem polega na tym, że uczestnicy przetargu otwarcie przyznają, że kryteria rozpisano w taki sposób, że najbliżej ich spełnienia jest tylko jedna z oferowanych maszyn tj. śmigłowiec firmy Airbus Helicopters.

Zdaniem eksperta, ogłaszanie postępowania, które od początku eliminuje praktycznie wszystkich konkurentów jest bez sensu. Ten przetarg jest bez wątpienia bardzo ważny dla polskiego wojska i dlatego należy wybrać maszyny, spełniające oczekiwania wszystkich rodzajów wojsk, do których trafią.

MON: w przetargu na śmigłowce wszyscy mają równe szanse >>

Jak podkreśla Fiszer w "Rz", najlepszym wyjściem z obecnej sytuacji byłoby podzielenie przetargu na części, na dwa lub trzy typy śmigłowców. Większość państw z powodu różnic w wyposażeniu kupuje zupełnie inne śmigłowce dla wojska, a inne np. na potrzeby marynarki. Kupując różne typy, Polska zwyczajnie zaoszczędzi pieniądze, bo nie będzie musiała płacić za zbędne możliwości w danej roli, jakie wymagane są w innej.

Powyższy artykuł zawiera fragmenty publikacji autorstwa Michała Fiszera opublikowanego na łamach "Rzeczpospolitej". Ekspert jest majorem rezerwy i byłym pilotem wojskowym. Obecnie jest publicystą, zastępcą redaktora naczelnego miesięcznika „Lotnictwo" i wykładowcą Collegium Civitas.

Źródło: www.rp.pl