"1 lutego może dojść do formalnego połączenia istniejącego Muzeum II Wojny Światowej z nieistniejącym muzeum Westerplatte. Ten zabieg czysto formalno-prawny łączenia czegoś co istnieje, co jest żywe - co zdobyło sympatię i uznanie nie tylko środowisk historycznych Europy i świata, ale co najważniejsze uznanie gdańszczan, Polaków, Pomorzan, którzy masowo odwiedzają w tych dniach wystawę stałą - jest jakąś straszną, niezrozumiałą i trudną do pogodzenia się przez nas decyzją" - powiedział na briefingu prasowym przed siedzibą MIIWŚ, prezydent Gdańska.
Jego zdaniem, Muzeum II Wojny Światowej jest "wyjątkowe w skali kraju i Europy, przykładem, jak Polacy skutecznie, efektywnie mogli opowiedzieć sobie i światu o swojej ofierze, o swojej walce, heroizmie w szerokim, uniwersalnym kontekście". "Zwracam się do gdańszczanek i gdańszczan, Polek i Polaków – powinniśmy otoczyć Muzeum II Wojny Światowej dużą troską, bo to nie jest muzeum jednego czy drugiego ministra. To jest muzeum, które powstało za środki finansowe wypracowane przez polskie społeczeństwo" - zaapelował.
"Miasto Gdańsk jako darczyńca gruntu pod Muzeum II Wojny Światowej o wartości ponad 50 milionów złotych zastrzega sobie prawo skorzystania z drogi sądowej, jeżeli będzie taka potrzeba – mówiłem o tym rok temu, powtarzam i dzisiaj" - podkreślił Adamowicz.
"Będziemy każdego dnia od 1 lutego obserwowali, co się dzieje z Muzeum II Wojny Światowej, co się dzieje z wystawą stałą, która została obfotografowana klatka po klatce. I będziemy patrzyli, czy ktoś skusi się na jej dezintegrację, na łamanie praw autorskich. Ale też na to, co we współczesnym świecie dzieje się tylko w krajach dotkniętych jakimś skrajnym barbarzyństwem – myślę tu o niszczeniu pomników kultury w Afganistanie czy Iraku. Mam nadzieję, że tego typu przykłady barbarzyństwa nie będą miały miejsca w Gdańsku" - mówił prezydent Gdańska.(ks/pap)