W TVP Info Grażyna Ignaczak-Bandych poinformowała, że na spotkaniach były poruszane wszystkie, istotne z punktu widzenia prezydenta, tematy. Wskazała, że na spotkaniach prezydent podkreślał, że wśród najważniejszych rzeczy dla Polaków są sprawy bezpieczeństwa i w tych kwestiach ma dużo do powiedzenia. - Dla prezydenta tzw. czerwonymi liniami są kwestie rozwoju armii, rozwoju zielonej energetyki, kwestie rodziny i te rzeczy, które w swoim programie dwukrotnie mocno podkreślał. Ten silny element programowy prezydenta był wyraźnie słyszalny przez wszystkich gości Pałacu Prezydenckiego - zaznaczyła.

Liderzy KO, PSL, Polski 2050 oraz Lewicy apelują do prezydenta Andrzeja Dudy o jak najszybsze powierzenie misji tworzenia rządu oraz zwołanie posiedzenia nowego Sejmu. Szefowa KPRP podkreśliła, że na podjęcie tych decyzji jest czas konstytucyjny, a kadencja Sejmu kończy się 12 listopada. - Jest jeszcze trochę czasu na namysł, ewentualne dalsze rozmowy i podjęcie decyzji. Skoro 12 listopada kończy się kadencja, można spodziewać się zwołania pierwszego posiedzenia tuż po tym terminie. Data nie jest jeszcze wyznaczona, ale ta granica czasowa jest dosyć oczywista - zapewniła szefowa KPRP.

Czytaj: Rząd może wyłaniać się długo - wiele zależy od decyzji prezydenta>>
 

Prezydent łatwo nie ulega presji

Dodała, że "prezydent nie jest człowiekiem, który łatwo ulega jakimkolwiek presjom". - Jest normalną rzeczą, że partie szykują się do przejęcia władzy i chciałyby przejąć ją jak najszybciej - zauważyła Ignaczak-Bandych. Zastrzegła jednak, że prezydent "zna swoje obowiązki, ale zna też Konstytucję i cały czas podkreśla, że będzie przestrzegał terminów, które są zawarte w Konstytucji". - Nie wydaje mi się, aby cokolwiek mogło to zmienić. Nie ma zresztą żadnych powodów do tego, aby te terminy zmieniać - podsumowała.

Zgodnie z Konstytucją w ciągu 30 dni od dnia wyborów (czyli najpóźniej 14 listopada) musi się odbyć pierwsze posiedzenie Sejmu. Zwołuje je prezydent.  Wówczas dymisję złoży obecny rząd, choć będzie sprawował obowiązki do czasu powołania nowego rządu.  Pierwsze posiedzenie Sejmu otworzy marszałek-senior (powołany przez prezydenta spośród najstarszych wiekiem posłów). Marszałek-senior przeprowadzi złożenie ślubowania poselskiego oraz wybór marszałka Sejmu, który następnie zastąpi go na tej funkcji. To data pierwszego posiedzenia Sejmu wyznaczy czas, do kiedy powołany powinien zostać rząd. Jego skład zaproponuje desygnowany przez prezydenta premier. Zgodnie z Konstytucją powołanie nowego rządu powinno się odbyć w ciągu 14 dni od pierwszego posiedzenia Sejmu (zakładając najdłuższe możliwe okresy, będzie to 28 listopada).

Konstytucja mówi, że premier od dnia powołania rządu będzie miał 14 dni na przedstawienie Sejmowi programu działania Rady Ministrów z wnioskiem o udzielenie jej wotum zaufania (najpóźniej do 12 grudnia). Do uzyskania wotum zaufania potrzebna jest bezwzględna większość głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.

Powołanie rządu - krok pierwszy

I tu wkracza sejmowo-wyborcza arytmetyka. Prezydent zwyczajowo desygnuje premiera ze zwycięskiej w wyborach partii. Zwyciężył PiS. Jednocześnie jednak PiS nie będzie mógł rządzić samodzielnie - będzie miał za mało mandatów w Sejmie potrzebnych do zdobycia wotum zaufania dla swojego rządu.

Bezwzględna większość w sytuacji, gdy obecni są wszyscy posłowie, to 231 (co najmniej tylu posłów, gdy obecnych jest 460 posłów, musi poprzeć wniosek o wotum zaufania dla rządu). Tymczasem PiS zdobył ich 194.

Wynikające z arytmetyki szanse na stworzenie rządu, który uzyska wotum zaufania w pierwszym kroku, ma natomiast tzw. opozycja demokratyczna. Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica zdobyły w sumie 248 mandatów.

Prezydent ma wybór. Nie musi desygnować premiera ze zwycięskiej w wyborach partii. Jeśli jednak to zrobi, to zgodnie z tą arytmetyką, rządu nie uda się powołać w pierwszym kroku, który zakłada Konstytucja. 

Powołanie rządu - krok drugi

Jeśli Rada Ministrów nie zostanie powołana lub rząd nie otrzyma wotum zaufania, to Sejm wybierze premiera oraz proponowanych przez niego ministrów. Potrzebna jest do tego - tak samo jak w przypadku premiera desygnowanego przez prezydenta - bezwzględna większość głosów (w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów).

Taką większość ma opozycja demokratyczna (Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica).

Konstytucja zakłada, że prezydent powołuje tak wybraną Radę Ministrów i odbiera przysięgę od jej członków.

W tym scenariuszu nowy rząd może zostać powołany nawet w okolicy Świąt Bożego Narodzenia (najpóźniej 26 grudnia).

 

Powołanie rządu - trzeci krok

Gdyby rządu nie udało się powołać w tym kroku, pole działania ma znów prezydent. Zgodnie z Konstytucją w ciągu 14 dni powołuje premiera i na jego wniosek pozostałych członków Rady Ministrów oraz odbiera od nich przysięgę. Sejm w ciągu 14 dni od dnia powołania rządu przez prezydenta udziela mu wotum zaufania (będzie to najpóźniej 23 stycznia)

W trzecim kroku potrzebna jest większość głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Jest to łatwiejsze do uzyskania poparcia, bo wystarczy, aby głosów za było więcej niż głosów przeciw (nie mają znaczenia głosy wstrzymujące się). Jeśli i w kroku trzecim rząd nie uzyska wotum zaufania, to prezydent skraca kadencję Sejmu i zarządza nowe wybory.