Trio prezydencji zostało ustanowione w traktacie lizbońskim w celu umożliwienia długofalowego planowania działań na arenie unijnej przez następujące po sobie przewodnictwa. Pół roku to za mało, aby przeprowadzić pewne reformy czy opracować ambitniejsze plany na przyszłość. Współpraca trzech państw ma pomóc zwłaszcza tym mniejszym, które nie zawsze są w stanie wziąć na siebie wszystkie obowiązki wynikające z faktu przewodniczenia pracami Rady. W takich przypadkach wsparcie mogłyby dostawać od partnerów z trio. Traktat pozostawiał także możliwość dość swobodnego podziału obowiązków podczas danego półrocza przez te państwa – w zależności od ich preferencji.

Pojawia się pytanie czy najbliższe trio, rozpoczynające współpracę od lipca, coś zmieni. Zestawienie Polski z Danią i Cyprem daje dość niejednorodną mieszankę trzech krajów o bardzo różnych interesach, możliwościach i sile. Taki wybór był jednak świadomy i miał zapewnić reprezentowanie przez trio interesów bardzo różnych państw członkowskich, posiadanie szerokiego spojrzenia na stojące przed Unią wyzwania. Jednak przez to ciężko takim trzem państwom znaleźć wspólny język i cele. Pewna jest współpraca przynajmniej w ramach jednego z priorytetów – prowadzenia negocjacji kolejnych wieloletnich ram finansowych. To zadanie wymaga szczególnie ścisłej współpracy kolejnych stolic stojących na czele UE. Zadaniem Polski jest wypracowanie sprawnego mechanizmu negocjacji pomiędzy państwami członkowskimi i wszystkimi unijnymi instytucjami, tak, aby przygotować dobry start negocjacji politycznych, które toczyć się będą za prezydencji duńskiej i, najprawdopodobniej, także cypryjskiej. W tym wypadku kooperacja będzie jednak i tak mało widoczna dla zewnętrznego obserwatora.

Na podstawie: http://isp.org.pl