W czwartek premier powiedział dziennikarzom, że jedzie do Elbląga - gdzie w niedzielę odbędą się przedterminowe wybory prezydenta miasta i rady miejskiej - by "odpracować grzech jaki popełniła poprzednia ekipa".

"Z jednej strony ekipa, która została odwołana w referendum straciła zaufanie ludzi. Chyba były poważne powody, że straciła, a reprezentowała Platformę. Jednocześnie wiem, że pani Elżbieta Gelert jest osobą, która budzi zaufanie nie tylko w Elblągu. Jej sposób działania jest odwrotnością tego, co prezentowała dość arogancka i nie zawsze rozumiejąca ludzi ekipa" - mówił.

"Warto poprosić elblążan o zaufanie do osoby, która naprawdę na to zasługuje i może Elblągowi dać parę dobrych rzeczy (...)Zdaję sobie sprawę, że elblążanie będą wobec mnie też sceptyczni będą bardzo krytycznie słuchać naszych ofert. (...) Nie mam prawa oczekiwać dzisiaj zbyt wiele od elblążan. Oni mają prawo oczekiwać od nas bardzo dużo" - podkreślił.

Pierwszym punktem wizyty premiera w Elblągu jest spotkanie z lekarzami i pielęgniarkami w wojewódzkim szpitalu zespolonym. Premierowi towarzyszy Elżbieta Gelert. Przed południem Tusk i minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska spotkają się także z przedsiębiorcami z Elbląga i okolic. Później premier odwiedzi Państwową Wyższą Szkołę Zawodową w związku z jej 15-leciem. Weźmie udział w uroczystym posiedzeniu Senatu i Konwentu uczelni.

W niedzielnych wyborach w Elblągu mieszkańcy będą wybierać prezydenta miasta i 25 radnych. Jeśli żaden z kandydatów na prezydenta nie uzyska ponad połowy głosów, to po 14 dniach odbędzie się II tura. Wystartują w niej dwaj kandydaci, którzy otrzymali najwyższe poparcie w pierwszym głosowaniu. Poprzednie władze samorządowe - prezydent Grzegorz Nowaczyk z PO i rada miasta, w której Platforma miała większość - zostały odwołane w połowie kwietnia w referendum.