Jaworznicką konferencję w ramach projektu „Miasta Idei” poprzedziły warsztaty, których organizatorzy pytali uczestników, jak wyobrażają sobie rozwój e-mobilności na terenie związanego od lat z produkcją energii elektrycznej Jaworzna.

Wśród pomysłów pojawiły się: wypożyczalnia elektrycznych rowerów i wyposażenie miejscowego przewoźnika wyłącznie w elektryczne autobusy, zwiększenie liczby płatnych miejsc parkingowych i likwidacja zatok autobusowych (aby autobusy nie miały problemu z włączaniem się do ruchu), przygotowanie infrastruktury pod pojazdy autonomiczne i elektryczne, wyznaczenie obszaru ruchu pojazdów autonomicznych, a także postulaty współdzielenia samochodów elektrycznych czy dawania przez miasto wzoru poprzez wykorzystanie pojazdów elektrycznych przez miejskie służby.

Część z tych rozwiązań poparli uczestnicy późniejszej dyskusji. Anna Badeńska z magistratu Wrocławia, który jako pierwsze miasto w Polsce podpisał w lutym br. umowę na stworzenie systemu wypożyczalni łącznie 200 elektrycznych samochodów, (mają działać od wiosny 2018 r.) przedstawiła założenia tego przedsięwzięcia.

Badeńska podkreśliła, że już teraz we Wrocławiu jest ok. 560 samochodów na tysiąc mieszkańców, a liczba ta nie zmniejsza się mimo rozwoju sieci transportu publicznego. Dlatego od ponad dwóch lat pracowano nad pomysłem wypożyczalni według idei car-sharingu, zgodnie z którą jeden samochód w takim systemie jest w stanie zastąpić 7-12 prywatnych pojazdów. „Zależy nam głównie na uwolnieniu przestrzeni miejskiej, wykorzystaniu infrastruktury i zmniejszeniu emisji zanieczyszczeń” - wyjaśniała przedstawicielka wrocławskiego magistratu.

Kacper Winiarczyk, szef Uber Polska akcentował, że oferta tej firmy już teraz na niektórych rynkach spowodowała, że ludzie coraz mniej korzystają ze swoich samochodów, a ostatecznie ich nie kupują. Jak mówił, dziś amerykański nastolatek widzi wolność nie w swoim samochodzie, jak przed laty, a w telefonie – z wieloma funkcjonalnościami, w tym sprzyjającymi mobilności.

„Problem jest w głowach, trzeba stworzyć tak wygodny system dla mieszkańców, oparty o transport publiczny, wypożyczalnie samochodów współdzielonych, systemy podobne do Ubera, aby przesiadka była wygodniejsza i lepsza niż teraz” - mówił Winiarczyk, przypominając, że jego firma współuczestniczy też w rozwoju pojazdów autonomicznych oraz rozwiązań na rzecz optymalizacji wykorzystania samochodów w mieście.

Prof. Jakub Bernatt z Instytutu Napędów i Maszyn Elektrycznych „Komel” pytany, kiedy samochody elektryczne staną się dobrem nieluksusowym zwrócił uwagę, że ze względu na koszty baterii są one przy krótkim zasięgu droższe dziś od konwencjonalnych o trochę ponad 30 proc.; droższe są natomiast samochody z większym zasięgiem. Przypomniał jednocześnie, że przejechanie 100 km samochodem elektrycznym to 3-7 zł; odpadają też koszty eksploatacji klasycznych aut.

W tym kontekście prof. Bernatt ocenił, że jednym z kluczy dla rozwoju innowacyjnych kierunków transportu jest upowszechnienie przekonania, że samochód niekoniecznie musi być prywatną własnością – nawet droższe samochody elektryczne, jeśli będą współdzielone, okażą się w ogólnym rachunku względnie tanie.

Dyrektor firmy Ele-DriveCo Jędrzej Dąbrowski, która produkuje zestawy napędów do pojazdów elektrycznych, w podobnym kontekście uznał, że trzeba nie tyle zmieniać ludzką mentalność, co „nauczyć ludzi liczyć”. Z tego względu należy koncentrować się na największych (autobusy) lub najmniejszych pojazdach elektrycznych.

„Faktycznie car-sharing, auta miejskie, ale mniejsze, bo im mniejsze auto, tym mniejsza bateria, a im mniejsza bateria, tym mniejszy koszt. Zwykle, mieszkając w mieście, robimy kilka tysięcy kilometrów rocznie. Jeśli to policzyć, to najkorzystniej wychodzi tu elektryczny autobus i małe, współdzielone auta miejskie” - diagnozował.

Jednocześnie szef Ele-DriveCo podkreślił, że cały proces związany z upowszechnieniem elektromobilności musi zostać wymyślony i określony od początku do końca – od wytworzenia prądu, po infrastrukturę, użytkowników, gniazdka i baterie – mające znacznie wyższą żywotność niż samochód (a zatem system musi obejmować np. możliwe ich parokrotne czy inne wykorzystanie).

Wśród możliwych działań samorządów na rzecz upowszechniania e-mobilności Badeńska wymieniała przepisy: darmowe parkowanie dla samochodów elektrycznych (we Wrocławiu również hybrydowych) czy udostępnienie im buspasów.

Z kolei, prezydent Jaworzna Paweł Silbert wskazał na przygotowywane tam od paru lat upowszechnienie elektrycznego transportu miejskiego – docelowo autobusy elektryczne mają stanowić 80 proc. floty tamtejszego przewoźnika, już w tym roku ma ich być 30 proc.

Mówiąc o rozwoju rynku elektrycznych autobusów regionalny dyrektor sprzedaży Solaris Bus and Coach Rafał Zajas podał, że co roku spółka sprzedaje ich dwukrotnie więcej, mimo ceny dwukrotnie wyższej, niż pojazdów konwencjonalnych. Wciąż jednak dominuje podejście, że głównym ograniczeniem możliwości ich wykorzystania jest zasięg. „Autobus elektryczny ma wozić pasażerów, a nie duże baterie” - podkreślił Zajas, akcentując, że kluczem jest tu wpisanie takich autobusów elektrycznych w system.

Szef Uber Polska zwrócił tu uwagę na potrzebę rozwiązań technologicznych wspierających np. optymalizację tras komunikacji miejskiej czy też możliwość wprowadzania np. na przedmieściach niewielkich autobusów elektrycznych funkcjonujących poza przystankami – dowożących pasażerów pod drzwi.

„Ale żadna z naszych firm, żadna z instytucji, nie jest w stanie przeprowadzić takich zmian samodzielnie. I absolutnie kluczowa będzie tu współpraca samorządów, rządu, producentów twardego sprzętu i ośrodków akademickich, firm, które wdrażają rozwiązania czy ich dystrybutorów oraz firm mających doświadczenie konsumenckie i technologiczne. Bez tej kooperacji nie wyjdzie” - skonkludował Winiarczyk.(PAP)