Poinformował o tym w poniedziałek wicemarszałek woj. śląskiego Mariusz Kleszczewski. Jak powiedział, prace nad połączeniem tych szpitali, pod koniec ubiegłego roku czasowo odłożone w związku ze zmianą zarządu województwa, będą w najbliższym czasie wznowione. Wkrótce sprawą ma się zająć sejmik, którego decyzja zakończy związany z tą sprawą spór. Jeżeli radni ostatecznie poprą połączenie, ma dojść do niego jeszcze w tym roku.
Chodzi o dwa renomowane śląskie szpitale - Samodzielny Publiczny Wojewódzki Szpital Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich oraz Śląski Szpital Reumatologiczno-Rehabilitacyjnego w Ustroniu. To właśnie do placówki w Ustroniu często przyjeżdżają na rehabilitację pacjenci po urazach, leczeni w Piekarach. Samorządowcy uważają, że skupienie placówek w jednej strukturze usprawni system i będzie korzystne dla pacjentów.
Przeciwko planowanemu połączeniu z odległym o ok. 100 km szpitalem w Piekarach protestują związki zawodowe i pracownicy szpitala w Ustroniu. Obawiają się utraty samodzielności finansowej i renomy, na którą placówka pracowała od wielu lat. Liczą na to, że sejmik nie poprze planowanych zmian. Niedawne zmiany w zarządzie woj. śląskiego oraz powołanie nowego marszałka, a także spowolnienie prac nad połączeniem, wzbudziły u protestujących nadzieję, że do reorganizacji jednak nie dojdzie.
W poniedziałek wicemarszałek Kleszczewski poinformował, że plany połączenia są nadal aktualne i zostały pozytywnie zaopiniowane przez rady społeczne obu szpitali. Wśród związków zawodowych nie ma jednomyślności - część jest za, część przeciw.
„Rzeczywiście prace w ostatnim czasie nie postępowały z wiadomych powodów (zmiana zarządu województwa - PAP), ale będą procedowane w najbliższym czasie – może już na najbliższej lub kolejnej sesji sejmiku. Myślę, że w tym roku połączenie dojdzie do skutku. Musimy wykonać uchwałę zarządu, chyba że zostanie zmieniona” – powiedział wicemarszałek.
Uchwałę w sprawie połączenia szpitali podjął jesienią ubiegłego roku zarząd woj. śląskiego, który jest organem założycielskim obu placówek. W związku ze zmianami w zarządzie – w efekcie chaosu w spółce Koleje Śląskie na stanowisku marszałka Adama Matusiewicza zastąpił Mirosław Sekuła – w regionalnej prasie pojawiły się informacje o rezygnacji z zamiaru połączenia, oprotestowanego przez pracowników z Ustronia.
W sprawie połączenia szpitali nie ma zgody w rządzącej regionem koalicji, tworzonej przez PO, PSL i Ruch Autonomii Śląska. Przewodniczący Ruchu, a zarazem członek zarządu województwa Jerzy Gorzelik poinformował w poniedziałek PAP, że jego ugrupowanie nie poprze połączenia szpitali.
W 47-osobowym obecnie Sejmiku Woj. Śląskiego (jeden mandat jest wygaszony – PAP), koalicja Platformy Obywatelskiej, RAŚ i PSL dysponuje 28 głosami. Jeśli czterech radnych RAŚ nie poprze planów połączenia, decyzja może zapaść jednym głosem, stosunkiem 24:23, o ile wszyscy radni będą obecni.
Wicemarszałek Kleszczewski przekonuje, że ustroński szpital nie utraci swej marki, nadal będzie bowiem działał pod tą samą nazwą. „Po połączeniu dwóch tak dobrych placówek ta marka wręcz zostanie wzmocniona” – przekonywał. W związku z połączeniem nie są planowane żadne zwolnienia, prawdopodobne są natomiast przyjęcia do pracy w Ustroniu.
„Rozumiem te obawy pracowników, gdybym to ja pracował w szpitalu w Ustroniu, też pewnie bym się bał, patrząc na to z jednostkowego punktu widzenia. Jestem jednak zobowiązany do myślenia w kategoriach regionu” – powiedział wicemarszałek.
Według niego połączenie przyczyni się do rozwoju obu placówek i zapewni pacjentom kompleksową opiekę - od operacji po rehabilitację - ograniczając w ten sposób problem niepełnosprawności po nawet udanych zabiegach operacyjnych. Główny cel połączenia to konsolidacja medyczna, a dodatkową korzyścią ma być lepsze planowanie inwestycji, czy wymiana sprzętu między placówkami.
lun/ mab/