"Już dzisiaj mogę z całą pewnością powiedzieć, że będzie on na pewno na podium, a mamy ambicję wygrać tam wybory" - podkreślił w rozmowie z dziennikarzami wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński, który w Urzędzie Gminy w Żukowie (Pomorskie) spotkał się z kilkudziesięcioma samorządowcami ze Związku Gmin Pomorskich.

W ocenie Piechocińskiego odwołanie władz miasta - czyli prezydenta i Rady Miasta - przez mieszkańców jest dla samorządu elbląskiego "potężnym wstrząsem". "Polityka, także ta samorządowa, oznacza odpowiedzialność za pewne procesy. I trzeba wszystko robić z ludźmi, poprzez ludzi i dla ludzi, bo jeśli nie, to w skrajnej formie może nastąpić wniosek referendalny, de facto na rok przed terminem wyborów" - powiedział.

"W określonym trybie ludzie skorzystali z możliwości referendalnej i powiedzieli wybranemu prezydentowi: +nie+. To pokazuje bardzo wyraźnie, że to narzędzie może być skuteczne, choć w większości wypadków w Polsce nie jest skuteczne z różnych powodów" - dodał lider PSL.

Swoich kandydatów na prezydenta w przyspieszonych wyborach w Elblągu wystawią PiS, SLD, RP i grupa Wolny Elbląg, która doprowadziła do odwołania miejskich włodarzy. Decyzji w tej sprawie nie podjęła jeszcze PO oraz odwołany prezydent Grzegorz Nowaczyk z Platformy Obywatelskiej.

W wyniku referendum odwołano w niedzielę prezydenta Elbląga, która dysponowała także większością mandatów w Radzie Miasta. Elbląska PO miała 13 radnych i mogła samodzielnie podejmować uchwały. Po pięciu radnych reprezentowało PiS i SLD, a dwóch lokalne ugrupowanie Dobry Samorząd.

Referendum odbyło się na wniosek grupy Wolny Elbląg, która zarzucała lokalnym władzom niekompetencję, arogancję i "utratę zaufania mieszkańców". Do urn poszło ponad 24 proc. uprawnionych mieszkańców, którzy w zdecydowanej większości zagłosowali za odwołaniem władz miasta przed upływem kadencji.

Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział w środę, że premier Donald Tusk zażądał od szefa regionu PO w woj. warmińsko-mazurskim informacji, co takiego stało się w Elblągu, co doprowadziło do tego, że mieszkańcy odwołali w referendum prezydenta Nowaczyka z PO. "To czerwona kartka (od wyborców - PAP). We wtorek premier zażądał raportu, informacji od szefa regionu, co tam się stało, dlaczego i co wpłynęło na to, że obywatele odwołali swojego prezydenta. Będziemy tę sytuację dokładnie analizować, premier będzie oczekiwał zdecydowanych działań od władz regionu, żeby tę sytuację naprawić" - powiedział Graś w środę w TVN24.

Do czasu rozpisania przez premiera przedterminowych wyborów obowiązki prezydenta Elbląga i Rady Miasta będzie pełnić osoba wyznaczona przez szefa rządu, którą wskaże wojewoda warmińsko-mazurski.

Przedterminowe wybory prezydenta i Rady Miasta muszą odbyć się nie później niż 90 dni od ogłoszenia wyników referendum.