W poniedziałek Okręgowa Inspekcja Pracy w Opolu opublikowała raport po kontroli przeprowadzonej w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Opolskiego.

Zdaniem inspektorów kontrola wykazała, że ponad połowa ankietowanych przez Inspekcję Pracy osób zatrudnionych w departamentach opolskiego urzędu marszałkowskiego, podlegających wicemarszałkowi Tomaszowi Kostusiowi (PO), wskazała na nieprawidłowości dotyczące dyscypliny pracy i sposobu zarządzania pracownikami. Kontrolę przeprowadzono po tym, jak "Nowa Trybuna Opolska" opisała, że Kostuś, zwracając się do podwładnych, miał używać takich słów jak: "waruj, siad" czy "głos”.

We wtorek Sebesta na konferencji prasowej odniósł się do wyników kontroli. "Trzeba mieć na uwadze, że są to anonimowe odpowiedzi. To są subiektywne odczucia. Prace trzeba wykonywać w takim czasie, jaki jest wymagany do skończenia zadania. Odchodzimy od pojęcia urzędu czynnego od 7.30 do 15.30" – zaznaczył marszałek.

Dodał, że jeśli chodzi o pojedyncze przypadki dotyczące zachowań noszących znamiona dyskryminacji, w tym np. przypadki znęcania się psychicznego, atakowania politycznych lub religijnych przekonań, wyśmiewania niepełnosprawności oraz zachowań o charakterze seksualnym, to podobne wyniki dałyby - jego zdaniem - kontrole przeprowadzone w każdej innej instytucji.

OIP przesłuchała trzynastu urzędników bezpośrednio pracujących z Kostusiem. Ich dane utajniono. Tylko jedna z tych osób zeznała, że wicemarszałek zwracał się do podwładnych słowami „siad, waruj, głos”.

Obecny na konferencji prasowej Kostuś – bohater tekstu "Odlot marszałka", który ukazał się na łamach "Nowej Trybuny Opolskiej" - zapowiedział skierowanie przeciwko gazecie sprawy do sądu. "Będę się domagał przeprosin, ponieważ zostałem zniesławiony w kolejnych publikowanych tekstach. Przyprawiono mi wizerunek lenia, łotra i dyletanta, a jest to obraz krzywdzący i nieprawdziwy" – powiedział Kostuś.

Zaznaczył, że będzie się domagał nie tylko przeprosin, ale także wpłaty pieniędzy na cel charytatywny.

Rzecznik prasowy OIP w Opolu Łukasz Śmierciak zaznaczył w poniedziałek, że „zebrane informacje nie przesądzają o występowaniu mobbingu w urzędzie, ponieważ jego stwierdzenie należy wyłącznie do sądu pracy”.

Sebesta zapowiedział, że jeśli sąd w trakcie procesu potwierdziłby używanie przez Kostusia wobec pracowników wspomnianych słów, to on wyciągnie wobec niego daleko idące konsekwencje. „Myślę jednak, że Kostuś łatwo przed sądem udowodni, że to kłamstwa. Jestem gotowy stanąć przed sądem i zeznawać” – zapowiedział marszałek.