Monitoring - prowadzony przez rok od 1 lipca 2012 do 30 czerwca 2013 r. - dotyczył dostępności i znajomości radnych wśród mieszkańców, a także przejrzystości prac i jawności posiedzeń Rady Miasta oraz komisji.

„Radni reprezentują ten organ władzy, który ma być najbliżej mieszkańców, to radni mają utrzymywać z nimi stały kontakt. Z naszych obserwacji wynikało jednak, że mieszkańcy niewiele o nich widzą. Postanowiliśmy przyjrzeć się temu bliżej” - powiedziała Kinga Kulik z Homo Faber.

Prowadzący monitoring uczestniczyli we wszystkich odbywających się w tym czasie 10 sesjach Rady Miasta oraz w 110 posiedzeniach komisji, których w lubelskiej radzie działa 12. Przeprowadzili też sondę uliczną wśród 205 mieszkańców miasta i zapytali w niej o znajomość i kontakty z radnymi.

Wśród 205 mieszkańców zapytanych o nazwiska radnych, 133 osoby nie wskazały żadnego. 34 osoby wymieniły więcej niż jedno nazwisko, ale tylko 12 z nich wskazało je poprawnie, a 22 osoby pomyliły radnych z prezydentem miasta lub urzędnikami ratusza. Na pytanie ilu jest radnych w radzie miejskiej, poprawną liczbę - 31 - wskazało tylko pięć osób.

107 osób miało świadomość, że są wyborcami i wybierają radnych w wyborach. Pozostali wskazywali m.in. komisarza wyborczego i rady dzielnicy jako właściwe do wyłaniania rady miejskiej.

W ciągu ostatnich dwóch lat tylko 13 osób spośród zapytanych kontaktowało się z radnymi. Jako najlepsze formy komunikacji najwięcej osób wskazywało kontakt osobisty na dyżurze radnych i pocztę elektroniczną. Wymieniano też otwarte spotkania, a nieliczni wskazywali czat internetowy i portale społecznościowe.

Prowadzony przez Homo Faber monitoring wykazał, że tylko część radnych można spotkać na cyklicznych dyżurach klubowych. Niektórzy radni dyżurują w siedzibach rad dzielnic, spółdzielni lub parafii. Wykorzystują też do komunikowania się z mieszkańcami gazetki parafialne czy osiedlowe.

„Często spotykaliśmy się z sytuacją błędnego koła. Radni nie pełnią dyżurów, bo mieszkańcy nie przychodzą na nie. Mieszkańcy nie przychodzą, bo nie są przyzwyczajeni do tego, że można się z nimi podczas tych dyżurów spotkać” - zaznaczają autorzy raportu.

Prowadzący monitoring wysłali też pytania do radnych na ich adresy e-mailowe podane na stronach urzędu miasta. Tylko połowa radnych odpowiedziała na nie; niektórzy – jak się okazało - w ogóle nie korzystają z tej skrzynki mailowej. 13 radnych ma profil na portalu społecznościowym, niektórzy prowadzą własne strony internetowe.

W raporcie z monitoringu Homo Faber postuluje, aby w ratuszu i internecie była pełna i łatwo dostępna informacja o radnych, ich pracach i możliwościach kontaktu. „Oczywiste, że aby ten kontakt nastąpił, musi być także zainteresowanie ze strony mieszkańców. Uważamy jednak, że to większa aktywność ze strony radnych i urzędników spowoduje większe zainteresowanie wyborców. Od władzy wymagamy więcej” - zaznaczyła Kulik.

Według przewodniczącego opozycyjnego klubu radnych PiS Sylwestra Tułajewa opublikowany raport z monitoringu jest zbyt ogólny. „Wrzucili nas do jednego worka, a jest różnie w przypadku poszczególnych radnych” – skomentował.

Jego zdaniem Rada Miasta i prezydent za mało starają się, aby zwiększyć zainteresowanie mieszkańców pracą radnych. „Nie ma w Lublinie internetowych transmisji z sesji Rady Miasta, nie było zgody i woli, żeby transmitować obrady. Występowaliśmy też o powołanie społecznych asystentów radnych, ludzie mogliby nas wspierać i zaangażować się we współpracę i to też nie przeszło” – przypomniał.

„Ja staram się mieć jak najlepszy kontakt z mieszkańcami, jestem aktywny na portalu społecznościowym, udostępniam mój prywatny telefon, można się ze mną umówić na spotkanie” - dodał.

Homo Faber to lubelska organizacja pozarządowa działająca w dziedzinie praw człowieka, a podstawowym obszarem jej zainteresowania jest relacja obywatela i władzy. Pełny raport z monitoringu opublikowano na jej stronach internetowych.