Na spotkaniu z mieszkańcami Elbląga Schetyna był pytany o wnioski, jakie PO wyciągnęła z przegranego w tym mieście referendum. Wiceszef Platformy powiedział, że w głosowaniu nad odwołaniem władz miasta udział wzięło o tysiąc osób więcej niż w wyborach samorządowych. A to - jak podkreślił - jest dowodem, że ludzie rzeczywiście widzieli potrzebę zmian.

Schetyna ocenił, że część winy za przegrane referendum w Elblągu ponoszą regionalne władze PO, które odpowiadają za politykę lokalną na swoim terenie. Jego zdaniem, nie sygnalizowały one władzom krajowym, że w Elblągu dzieje się coś złego. Dlatego PO nie zareagowała na czas, chociaż - jak stwierdził - frustracja mieszkańców Elbląga musiała rosnąć miesiącami.

"Ten cios, który otrzymaliśmy w Elblągu, bardzo zabolał" - przyznał wiceszef PO. Jak dodał, obecnie celem jego partii jest wygranie elbląskich wyborów, aby pokazać, że można dobrze prowadzić miasto, a błędy poprzedniej ekipy były tylko wypadkiem przy pracy.

Schetyna na spotkaniu z elblążanami przedstawił też własną ocenę medialnego wizerunku Platformy w ostatnich tygodniach. Jak stwierdził, media starają się walczyć o czytelników i widzów, więc szukają tego, co nietypowe. Ponieważ wygrywanie przez PO wyborów stało się już rutyną, to części komentatorów "coraz mniej się to podoba" - powiedział polityk."Od pewnego czasu jesteśmy pod pręgierzem ataku, za wszystko. Ja też jestem krytyczny i staram się wyciągać wnioski, ale uważam, że to jest przesada" - powiedział wiceszef PO. Jednak - jak podkreślił - "trzeba z tym żyć i nie obrażać się na rzeczywistość". W jego ocenie, PO musi konsekwentnie próbować przebijać się z pozytywnymi komunikatami o tym, co udało się w kraju zrobić".Dlatego - zdaniem Schetyny - w drugiej turze wyborów w Elblągu ważne jest, aby porównywać jakość kandydatów na stanowisko prezydenta. W jego ocenie, to kandydatka PO jest osobą, która potrafi zarządzać budżetem, ma wizję miasta, może zapewnić miejsca pracy i chce słuchać ludzi. Schetyna powiedział, że w interesie PiS jest natomiast przedstawienie tych wyborów jako starcia dwóch głównych partii. Dodał, że temu służyła obecność Jarosława Kaczyńskiego w kampanii wyborczej w Elblągu. "PO ma ostatnio gorszy czas, więc PiS chce uczynić z tego symbol marszu po władzę. Elbląg ich nie interesuje" - powiedział wiceprzewodniczący Platformy.

Wcześniej na konferencji prasowej Schetyna zaapelował do elblążan o udział w drugiej turze przedterminowych wyborów prezydenta miasta. Jak podkreślił, wynik głosowania będzie decydował o przyszłości Elbląga. Przekonywał, że kandydatka Platformy jest "najlepszą propozycją dla Elbląga". Jego zdaniem, Gelert będzie gwarantowała m.in. dobrą współpracę miasta z samorządem regionalnym i administracją rządową. Przypomniał, że jest ona uważana za dobrego menedżera i ma wizję rozwoju miasta. "Żałuję, że sam nie mogę zagłosować" - powiedział.

Wiceszef PO przyznał, że jego partia w tym mieście "jest po przejściach", ale - jak ocenił - to, co złe jest już przeszłością. Podziękował elblążanom, którzy zagłosowali na kandydatów Platformy przed ponad tygodniem w przedterminowych wyborach do rady miasta. Jak przypomniał, mandaty zdobyło siedmiu przedstawicieli tego ugrupowania.Schetyna powiedział też, że jest zwolennikiem instytucji referendum, nawet, gdy bywa ono bolesne dla jego partii. W jego ocenie jest to "substytut kontroli społecznej". Jak podkreślił, Elbląg, gdzie mieszkańcy odwołali poprzednie władze miejskie z PO, był dobitnym przykładem, że wyborców trzeba słuchać codziennie, a nie tylko w czasie kampanii wyborczej.Polityk chwalił też dotychczasowe efekty małego ruchu granicznego z obwodem kaliningradzkim. Jak powiedział, przyjechał do Elbląga również po to, aby pytać mieszkańców, czy są jakieś problemy techniczne, które uniemożliwiają dalszy rozwój ruchu granicznego.

Druga tura wyborów prezydenckich w Elblągu odbędzie się w niedzielę. Zmierzą się w niej: kandydatka PO Elżbieta Gelert i kandydat PiS Jerzy Wilk. W pierwszej turze Wilk uzyskał 31 proc. głosów, na Gelert głosowało 21 proc. wyborców.

Przedterminowe wybory samorządowe musiały się odbyć w Elblągu, gdyż mieszkańcy zdecydowali w referendum zarówno o odwołaniu rady miejskiej, w której PO miała najliczniejszy klub radnych, jak i prezydenta Grzegorza Nowaczyka (PO).

Wybrani w wyborach przedterminowych radni rady miejskiej Elbląga spotkali się w poniedziałek na pierwszej sesji. W nowej Radzie Miasta jest 10 radnych PiS, 7 - PO, 5 - SLD i 3 startujących z komitetu wyborczego wyborców Witolda Wróblewskiego. Oznacza to, że w 25-osobowej Radzie Miasta żadne z ugrupowań nie ma większości mandatów.