Patrycja Rojek-Socha: Reforma prokuratury, obok zmian w sądownictwie, ma być według uczestników niedawnego III Kongresu Prawników Polskich, jednym ze sposobów na przywrócenie w Polsce praworządności. Jak - z punktu widzenia obrońcy, adwokata - powinna przebiegać? Co byłoby ważne?

Maciej Fingas: Zacznijmy od sali sądowej. Z punktu widzenia wymiaru sprawiedliwości na sali powinien być autor aktu oskarżenia. Nie jest dobrze, jak po pierwsze, na salę przychodzi prokurator, który nie wie, o co chodzi w sprawie. Złym rozwiązaniem, a wręcz absurdem jest też to, że procedura karna, która zakłada kontradyktoryjność postępowania, pozwala na to, by w sprawach, które zakończyły się dochodzeniem nie było oskarżyciela publicznego na sali. To jest - powiedzmy sobie wprost - wypaczenie procesu karnego, zwłaszcza że w większości spraw postępowanie przygotowawcze kończy się w formie dochodzenia. Od strony modelowej uważam, że puste miejsce oskarżyciela publicznego jest czymś nieakceptowalnym, zarówno dla zewnętrznych obserwatorów procesu, dla studentów, których wysyłam na salę sądową, a także z perspektywy moich klientów. Dla tych ostatnich sąd staje się czymś w rodzaju przeciwnika procesowego. Gdy nie ma bowiem prokuratora, zmienia się postrzeganie sądu, który dla oskarżonego przestaje być wyłącznie bezstronnym arbitrem, który ma go osądzić. Osoba pokrzywdzona przestępstwem pozostaje z kolei pozbawiona wsparcia oskarżyciela publicznego.

Zobacz procedurę w LEX: Przebieg rozprawy głównej (schemat ogólny) >

Czytaj: LEX Super Omnia: Nasza propozycja ocen okresowych to nie powrót do przeszłości>>

Co jeszcze powinno się zmienić?

Jeśli mówimy o kwestiach praktycznych, to na pewno wyzwaniem jest kwestia wzajemnych kontaktów - obrońców, adwokatów, radców prawnych i prokuratorów. Myślę tu o ich profesjonalizacji. Poszerzenie w praktyce konsensualizmu procesowego, zwiększenie dobrego profesjonalnego kontaktu między obrońcą a prokuratorem prowadzącym, który jest zupełnie niezależny przy podejmowaniu decyzji procesowych – to byłby bardzo dobry kierunek. Bo powiedzmy sobie wprost jest gros spraw, które nie muszą trafiać na rozprawę. Ale do tego potrzebna jest sensowna propozycja ze strony oskarżyciela, taka o której można zacząć rozmawiać i, która nie stawia pod ścianą podejrzanego. Kiedyś obowiązywał art. 343 k.p.k. w brzmieniu pozwalającym na nadzwyczajne złagodzenie kary w innych wypadkach niż przewidziane w kodeksie karnym. Ustawodawca z tego zrezygnował. Być może trzeba by do tego wrócić, bo jest wiele spraw, w których można się dogadać wychodząc poza wyjściowy wymiar kary. No i kolejna kwestia oportunizmu.

Czytaj w LEX: Prokurator jako oskarżyciel publiczny >

Niewygodna politycznie.

Zgadza się. Obecnie w procesie karnym dominuje zasada legalizmu, która zmusza prokuratora do długotrwałego prowadzenia postępowań błahych lub oczywiście niecelowych. Przykładowo, jak zostaje ujawnionych 260 czynów w sprawie o narkotyki, to prokurator musi przeprowadzić postępowanie co do tych wszystkich czynów. Niezależna prokuratura dałaby nam podstawy do tego, by pójść w kierunku oportunizmu w większym zakresie. Czyli ten sam prokurator miałby większą możliwość umorzenia czegoś, co jest, jak wynika z jego oceny nieopłacalne w dalszym prowadzeniu. Jeśli, kontynuując wcześniej przykład, dana osoba popełnia 260 czynów dotyczących narkotyków, ale jesteśmy w stanie szybko skazać go za 20 poważnych, dobrze udokumentowanych, to wydaje mi się, że dobry niezależny prokurator mógłby zająć się efektywnie tymi właśnie sprawami, które nie są błahe i, których rozpatrzenie przyniesie szybki efekt. Ale tak jak już powiedzieliśmy, wiąże się to z rezygnacją z reakcji karnej za część czynów popełnionych, więc politycznie nie jest to łatwo uzasadnić.

Czytaj w LEX: Rola Prokuratury w systemie zwalczania korupcji w Polsce >

Czytaj: Potrzebna motywacja, a nie straszak - prokuratorzy obawiają się kolejnych ocen>>

Środowisko prawnicze jest natomiast zgodne, że reformy wymiaru sprawiedliwości trzeba zacząć od rozdzielenia funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości.

W tym zakresie jest od dłuższego czasu konsensus. Przy czym na pewno można sobie wyobrazić systemy prawne o wysokim poziomie kultury prawnej i realnej efektywnej odpowiedzialności politycznej za bieżące wydarzenia, gdzie taka połączona funkcja mogłaby się sprawdzić. Natomiast podzielam powszechny pogląd, że w naszych warunkach i patrząc na nasze empiryczne doświadczenia, rozdzielenie jest punktem wyjścia do dalszych reform. To, co wydaje mi się istotne to również to, że niezależność prokuratury jest też bardzo ważna z tego względu, że jeśli prokuratura stałaby się organem sądowym w rozumieniu orzecznictwa ETPC, to będziemy mieć realne możliwości, by prokurator podejmował szereg kluczowych decyzji na etapie przedprocesowym, w zakresie pozyskiwania danych wkraczających w sfery naszego życia prywatnego. Reasumując, to jest jedynie kierunek zmian, ale nie jest to jedyna wystarczająca zmiana. To jest punkt wyjścia, ale jeśli go nie zrobimy, to trudno mówić o dalszych reformach.

Kto powinien nadzorować prokuraturę po rozdzieleniu tych funkcji?

Zacznijmy od tego, że obecnie dużym mankamentem jest kwestia odmowy wykonania polecenia dotyczącego treści czynności procesowej wydanego przez prokuratora przełożonego. Jeśli sędzia nie zgadza się z członkami składu orzekającego, którzy go przegłosowali, to my wszyscy dowiemy się o tym ze zdania odrębnego, będziemy wiedzieć, jakie było jego stanowisko. Z kolei jeżeli prokurator nie zgadza się ze zdaniem swojego przełożonego, to nie trafia to do akt sprawy, czyli nie jest widoczne dla zewnętrznych obserwatorów. Bardzo podoba mi się pomysł, żeby wprowadzić procedurę odwoławczą. Krajowa Rada Prokuratury czy też Naczelna Rada Prokuratury, mogłaby by być takim organem, który by się tym zajmował. To z punktu przełożonych prokuratorów też byłoby istotne, bo byłoby swoistym bezpiecznikiem: jeśli wydam polecenie dotyczące określonej czynności procesowej, to muszę się liczyć z tym, że może to zostać zaskarżone. Generalnie - nad czym warto się zastanowić - możliwe są dwie drogi wyboru składu takiego organu. Albo taka nakierowana na daleko idącą samorządność - prokuratorzy wybierają najbardziej doświadczonych spośród swojego grona, którzy będą reprezentować daną jednostkę terytorialną w pracach tej Rady (niezależnie jak będzie się nazywać), albo następuje to z automatu. Czyli szefowie nowo utworzonych prokuratur - np. jak się proponuje prokuratur wojewódzkich wchodzą w skład tego organu. Moim zdaniem dobrym pomysłem jest też to, by członkami takiej rady byli przedstawiciele innych środowisk, w jej skład mogliby również wejść przedstawiciele Naczelnej Rady Adwokackiej i Krajowej Izby Radców Prawnych.

Kolejny pomysł to spłaszczenie prokuratury.

Z perspektywy obrońców i pełnomocników spłaszczenie prokuratury nie ma specjalnego znaczenia, traktujemy prokuraturę jako całość zgodnie z zasadą niepodzielności, jednolitości. Innymi słowy nie ma większego znaczenia, czy na sprawie jest obecny prokurator prokuratury rejonowej, okręgowej czy regionalnej. Natomiast, jeśli chodzi o pomysł - bo taki też się pojawia - powiązania prokuratur z sądami, to przypominam sobie amerykańskie badania, w których wskazywano, że istnieją pewne niebezpieczeństwa przy dużym zbliżeniu sędziów i prokuratorów. Należy przeciwdziałać czynnikom sprzyjającym wykształceniu się „ducha zespołowego”, prowadzącego do podejmowania przez nich wspólnych wysiłków na rzecz skazania oskarżonego – co prowadziłoby do poważnego osłabienia kontradyktoryjności postępowania. Dlatego wydaje mi się, że jednolita prokuratura, opierająca się na zasadach pełnej niezależności, to jest sensowne rozwiązanie. Widać, że spłaszczenie struktury jest kierunkiem mocno rozważanym w dyskusji dotyczącej reformy prokuratury. Pytanie jednak, czy środowisko nie zantagonizuje się w związku z tym pomysłem. Bo też - o czym warto przypomnieć - sędziowie propozycje spłaszczenia struktury sądów przyjęli z dużymi obawami dotyczącymi możliwych czystek.

 


Prokuratorom powinno być łatwiej, jeśli chodzi o dostęp do zawodu sędziego?

Powiem tak, od zawsze była mi bliska koncepcja dostępu do zawodu sędziego jako ukoronowania zawodu prawniczego. W każdym środowisku są wybitni prawnicy, średni i przeciętni, i w każdym środowisku odnajdziemy także beznadziejnych prawników. Chodzi o to, by sędziami zostawali ci najlepsi. Błędem byłoby jednak wprowadzanie sztywnego systemu, zgodnie z którym prokuratorzy mieliby w tym zakresie pierwszeństwo. Ja uważam, że powinniśmy być równo traktowani. Niewątpliwie pewien nierozwiązany problem modelu konkursów sędziowskich istnieje od wielu lat, także jeśli chodzi o samych sędziów. Co do zasady konkursy sędziowskie powinni wygrywać cenieni praktycy, z doświadczeniem. Realną trudnością jest natomiast dyskutowanie z argumentem stażu orzeczniczego. Z drugiej strony sędziowie powinni pamiętać, że dopływ odpowiednich osób z zewnątrz, spoza środowiska sędziowskiego, zdecydowanie podniósłby jakość orzecznictwa.

A czy w ocenie Pana Mecenasa dobrym pomysłem jest wystawianie prokuratorom ocen okresowych?

Będąc adwokatem, nie podlegam żadnej innej ocenie niż merytorycznej w sądzie. Z natury rzeczy szkoda czasu na biurokrację i sformalizowane procedury związane z oceną prokuratora. Przecież widać, czy w jego sprawach zapadają wyroki skazujące czy uniewinniające, w jakiej ilości, procencie itp. Może zaś osoby, które oskarżył, zostają następnie uniewinniane i uzyskują wysokie zadośćuczynienia? Albo w jego sprawie dochodzi do niesłusznego, nielegalnego zatrzymania, co też zostaje potwierdzone orzeczeniem sądu i wysokim zadośćuczynieniem? To jest prawdziwa ocena pracy prokuratora. Biurokracja - jeśli jej się pozwoli - wymyka się spod kontroli i powoduje, że instytucje popadają w szaleństwo statystyk, sprawozdań i różnego rodzaju form sprawozdawczości. I to - w mojej ocenie - jest ogólny trend, przed którym również nowoczesna prokuratura musi się bronić. Co więcej, trzeba pamiętać, że oceny prokuratorów nie można poddawać wyłącznie kryterium sprawności w działaniu, bo skuteczność prokuratora musi być odnoszona do poziomu ochrony praw i wolności obywatelskich, prokurator nie może być rozliczany wyłącznie za to, że ktoś został skazany. Jeśli ma to być efektywna i skuteczna „firma”, to z jednej strony musi być dobrze zarządzana, a z drugiej strony unikać należy zbędnych elementów ograniczających efektywność.

 

Oceny sprawdziłyby się w kancelarii?

Aktualnie sam sobą zarządzam w kancelarii, kiedyś pracowałem w większej kancelarii. I powiem tak, gdybyśmy wprowadzili tam oceny okresowe, to byłaby to zdecydowanie strata czasu, który powinien być poświęcony na pracę. Bez sformalizowanych procedur w kancelarii wiadomo było, kto jak pracuje. Alarmujące są natomiast pomysły, że takie negatywne oceny okresowe miałyby prowadzić nawet do usunięcia prokuratora z zawodu. Co w takim razie z postępowaniem dyscyplinarnym? Niestety trzeba pamiętać o tym, że przy takim uregulowaniu modelu odpowiedzialności prokuratora zawsze będzie ryzyko, że posłuży on również do pozbywania się tych, którzy są po prostu niewygodni. I jeszcze jedna kwestia. Dzisiaj skupiamy się na sytuacji bieżącej. Chcemy wprowadzić reformy, przywrócić praworządność, rozliczyć tych, którzy odpowiadają za to co się dzieje. Tyle że ten model, który jest przygotowywany na przyszłość, musi uwzględniać przyszłość i odrywać się od zmieniających się realiów politycznych. Nie może służyć do tego, by przy każdej zmianie władzy zaczynano od niewłaściwie rozumianego oczyszczania prokuratury. I jeszcze jedno. Wydaje mi się, że tworzenie systemu poddawania się ocenie okresowej może prowadzić do sytuacji, w której część osób będzie koncentrowała swoje działania na uzyskaniu oceny pozytywnej. Czyli mowa o konformizmie. Wydaje mi się, że to nie jest dobry kierunek, dobry prawnik nie musi być konformistą, który chodzi wyłącznie utartymi ścieżkami.

Czytaj w LEX: Postępowanie dyscyplinarne wobec prokuratora >