Krzysztof Sobczak: Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że wprawdzie Europejska Konwencja Praw Człowieka nie jest sprzeczna z polską konstytucją, ale orzekający na jej podstawie Europejski Trybunał Praw Człowieka nie może oceniać statusu sędziów, bo słowo „sąd” użyte w art. 6 ust. 1 Konwencji nie obejmuje Trybunału Konstytucyjnego. To prawidłowe rozumowanie?

Leszek Garlicki: To pierwszy punkt sentencji tego wyroku, ​ale zaraz za nim jest drugi, według którego trybunał strasburski nie może stosować Konwencji, czyli gwarancji dotyczącej sądu ustanowionego zgodnie z ustawą do badania, czy sędziowie Trybunału Konstytucyjnego zostali prawidłowo powołani na swoje stanowiska.

Czytaj: TK orzekł, że Trybunał w Strasburgu nie może oceniać statusu jego sędziów>>
 

To jest takie rozumowanie: nie jesteśmy sądem, to nie możecie oceniać naszego statusu jako sędziów?

Nie mam jeszcze pełnej jasności co do znaczenia tego stwierdzenia, to wymaga zapoznania się z uzasadnieniem, gdy ono zostanie opublikowane. Ale gdyby miało wystarczyć stwierdzenie, że Trybunał Konstytucyjny nie jest sądem, to ta druga część sentencji nie byłaby potrzebna. Może to zostało dopisane na wszelki wypadek, gdyby komuś nie wystarczyła ta deklaracja: nie jesteśmy sądem w rozumieniu Konwencji. Po to, że nawet gdyby trybunał strasburski uznał, że w jakichś fragmentach działalności TK jest jednak sądem w rozumieniu Konwencji, to i tak wtedy nie może oceniać prawidłowości wyboru jego sędziów przy ustalaniu, czy Trybunał spełnia te wymagania, które Konwencja stawia sądowi ustanowionemu ustawą. A może to jest po to, żeby potem wydać orzeczenie, że Trybunał w Strasburgu w ogóle nie może badać sposobu powoływania sędziów TK.
 

A czy na podstawie tego wyroku może wchodzić w grę odmawianie Europejskiemu Trybunałowi Praw Człowieka prawa do oceniania także statusu sędziów innych sądów?

W sentencji wyroku tego nie ma, ale nie można mieć pewności, czy taki przekaz nie zostanie zasugerowany w jego uzasadnieniu.
 


Pan zasiadał najpierw w Trybunale Konstytucyjnym a potem w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. Czy orzekając w Warszawie miał pan poczucie, że nie pracuje pan w sądzie? A orzekając w Strasburgu nie traktował pan Trybunału Konstytucyjnego jako sądu?

To jest kuriozalne nieporozumienie. Bo niezależnie od tego, co się napisze w wyroku obecnego Trybunału Konstytucyjnego, to stanowisko Strasburga jest bardzo wyraźne: nas nie interesuje formalna pozycja ustrojowa danego organu, tylko czy ten organ wydaje rozstrzygnięcia, które dotyczą praw i obowiązków wynikających ze spraw sądowych, karnych i cywilnych jednostek. Liczy się treść kompetencji, związek tych kompetencji czy właściwości danego organu z ostatecznym rozstrzyganiem sytuacji prawnej jednostki. Wobec tego jeżeli jest organ, który o tego typu sprawach się wypowiada w sposób ostateczny, to działalność tego organu jest objęta zakresem stosowania prawa do sądu w rozumieniu Konwencji. A to, jak ten organ się nazywa, albo co poza tym jeszcze robi, nie ma znaczenia. Konwencja ma zastosowanie, gdy wydawane rozstrzygnięcia dotyczą jednostki i prawa jednostki do sądu.

Rozumiem, że nasz Trybunał Konstytucyjny wypełnia to kryterium.

Tak. To bez znaczenia czym Trybunał jest w Polsce w sensie ustrojowym, ale ważne jest, że wykonuje m.in funkcję rozstrzygania o tych prawach i obowiązkach obywateli. Tak było w sprawie Xero Flor. Oczywiście, Trybunał nie wydaje kompletnego rozstrzygnięcia w konkretnej sprawie, ale jeżeli decyduje jakie prawo będzie w tej konkretnej sprawie stosowane, to jego rozstrzygnięcie jest przesądzające dla wyniku postępowania w tej sprawie. Inaczej można traktować orzeczenia wydawane w trybie kontroli abstrakcyjnej  i można dyskutować, do jakiego stopnia mogą one też być objęte art. 6 Konwencji, ale tam gdzie polska konstytucja przewidziała, że ktoś ma sprawę indywidulaną w sądzie, którą przegrywa i może się w tej sprawie zwrócić do Trybunału Konstytucyjnego o rozstrzygnięcie, które pozwoli mu ponowne rozpoznanie tej sprawy przez sądy, to związek ze sprawą indywidualną jest oczywisty. I wtedy artykuł 6 ma zastosowanie. A trybunał strasburski nigdy nie miał co do tego wątpliwości.

A czy były tam sprawy, które mogły wzbudzać takie formalne wątpliwości, czy jakiś organ jest sądem?

Były, i to zarówno z Polski jak i z innych państw. Chodziło na przykład o sądownictwo wojskowe w Wielkiej Brytanii i Turcji. A w Polsce, na tle statusu izb morskich oraz asesorów w sądach powszechnych.
W pierwszej z tych spraw Trybunał rozpatrywał skargę dotyczącą wyroku związanego z głośną swego czasu katastrofą promu Heweliusz. Orzeczenie, oceniające odpowiedzialność kapitana wydała Izba Morska, która formalnie nie jest sądem, ale Trybunał nie miał co do tego wątpliwości. ETPC stwierdził, że tego typu rozstrzygnięcia Izby Morskiej objęte są artykułem 6 Konwencji. Uznał, że chociaż Izba Morska nie jest sądem to sprawuje funkcje sądowe, a w jej orzeczeniu doszło do naruszenia art. 6, ponieważ członkowie tego organu byli za bardzo podporządkowani organowi administracji państwowej.

A w drugiej polskiej sprawie chodziło o orzeczenie sądowe wydane przez asesora. I Trybunał stwierdził, że ponieważ asesorzy sądowi w tamtym czasie byli bezpośrednio zależni od ministra sprawiedliwości, to orzekanie przez asesora jest naruszeniem artykułu 6. Zresztą wtedy takie samo orzeczenie wydał polski Trybunał Konstytucyjny. Czyli badanie tego, jak są powoływane osoby, które orzekają w sprawach karnych czy cywilnych jednostek, to jest od dawna uznana kompetencja Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Niezależnie od tego, jak te osoby są tytułowane, ani jak nazywają się organy, w których to robią. Jeśli to powoływanie nie zabezpiecza niezawisłości, to prawo do sądu, gwarantowane w artykule 6 Konwencji jest naruszone.

A więc Europejski Trybunał Praw Człowieka może oceniać status sędziów Trybunału Konstytucyjnego?

Schemat rozumowania jest następujący: każda taka sprawa musi być rozstrzygana przez sędziego ustanowionego ustawą oraz dającego dostateczne gwarancje niezawisłości i bezstronności. Jeżeli więc sposób powołania „sędziego” naruszył prawo, to traci on przymiot „ustanowienia przez ustawę”, to wymagania Konwencji zostają naruszone.  Ponieważ zaś rozstrzygnięcia w procedurze skargi konstytucyjnej (a także – pytań prawnych) mają skutek decydujący dla ostatecznego rozstrzygnięcia, to rozumowanie to odnosić się musi także do polskiego TK i jego sędziów.

Nie ma podstaw do kwestionowania tego schematu także z perspektywy Konstytucji RP. Skoro w konstytucji zdecydowano się na powierzenie TK kompetencji do rozpoznawania skarg konstytucyjnych oraz pytań prawnych, to świadomie też poddano tą sferę funkcjonowania TK – standardom wynikającym z art. 6 Konwencji.

Prof. Leszek Garlicki jest sędzią Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku i byłym sędzią Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.