Grażyna N. pracująca w restauracji w miasteczku w pobliżu granicy Polsko-Niemieckiej zakupiła wadliwą ładowarkę. Rozmawiając przez telefon komórkowy, który był połączony do prądu, doznała poważnych poparzeń twarzy. Okazało się, że ładowarka jest pochodzenia chińskiego, a sprowadziła ją do naszego kraju firma polska.
Żądanie 250 tys. zł
Wobec tego zażądała od importera tej ładowarki odszkodowania i zadośćuczynienia - w sumie 250 tys. zł. Ten odmówił, tłumacząc, że to nie on wprowadził na rynek produkt niebezpieczny.
Sąd I instancji uchylił wyrok zaoczny, który zapadł w tej sprawie, a był skierowany przeciwko niewłaściwym osobom ( importerom). Uznał jednak, że powództwo nie jest zasadne, gdyż powódka nie wykazała, że ładowarka została kupiona w sklepie Krzysztofa M i Mariusza B. i sprowadzona przez nich do Polski. Sąd stwierdził też, że jedna wadliwa ładowarka nie oznacza, ze cała partia towaru mogła być niebezpieczna.
Pokrzywdzona nie przedstawiła dowodu
Sąd Apelacyjny w Szczecinie w wyroku z 24 maja 2014 r. także oddalił powództwo. Zdaniem sądu - Grażyna N. nie udowodniła, ze wskazany przez nią importer KL T. spółka z o.o. sprowadziła wadliwy sprzęt. W trakcie procesu biegli ustalili, że cała partia towaru wprowadzona do obrotu w Polsce miała wady. I co więcej - biegli przyznali, ze importer i producent powinni przewidzieć, że rozmowy przez komórkę prowadzi się także podczas ładowania.
Skargę kasacyjną do tego wyroku wniosła radczyni prawna poszkodowanej Grażyny N.
- Nie można zgodzić się z Sądem Apelacyjnym, że klient musi wskazać miejsce zakupu wadliwego towaru i co więcej szukać importera tego sprzętu - mówiła Ilona Kwiecień. - Udowodniono, kto sprzedawał sprzęt, od kogo sprzedawcy go nabyli i kto był importerem na terytorium UE - dodała.
Pełnomocniczka poszkodowanej twierdziła, że sąd błędnie zastosował art. 449 (3) kc. Przepis ten mówi, że producent nie odpowiada za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny, jeżeli produktu nie wprowadził do obrotu albo gdy wprowadzenie produktu do obrotu nastąpiło poza zakresem jego działalności gospodarczej. Producent nie odpowiada również wtedy, gdy właściwości niebezpieczne produktu ujawniły się po wprowadzeniu go do obrotu, chyba że wynikały one z przyczyny tkwiącej poprzednio w produkcie. Nie odpowiada on także wtedy, gdy nie można było przewidzieć niebezpiecznych właściwości produktu, uwzględniając stan nauki i techniki w chwili wprowadzenia produktu do obrotu, albo gdy właściwości te wynikały z zastosowania przepisów prawa.
Importer odpowiada za szkodę
Sąd Najwyższy podzielił argumenty skarżącej i uchylił wyrok Sądu Apelacyjnego do ponownego rozpoznania.
- Sąd drugiej instancji ustalił tylko brak odpowiedzialności importera - wyjaśniał sędzia Karol Weitz. - Kluczowe w tej sprawie jest rozłożenie ciężaru dowodu importera za sprowadzenie na rynek przedmiotu niebezpiecznego - dodał. - Sąd skoncentrował się jedynie na tym, że skoro powódka nie udowodniła, że pozwany KL T. sprowadzał ładowarki, to nie odpowiada nikt.
Błąd sądów obu instancji polega na tym, że nie przyjęli, iż importer odpowiada tak samo jak producent wadliwego towaru. - Na importerze ciąży udowodnienie, że niebezpiecznego towaru nie sprowadzał. Sądy też nie ustaliły, czy pozwany KL T. wprowadzał chińskie ładowarki do obrotu. Dlatego Sąd II instancji musi jeszcze raz zająć się sprawą.
Sygnatura akt II CSK 816/14, wyrok z 2 października 2015 r.
Dobrawa Biadun
Obrót produktami leczniczymi w świetle orzecznictwa sądowego