Sprawa dotyczy fragmentu, w którym adwokat napisał, że rzecznik dyscyplinarny Radzik zażądał od Sądu Rejonowego w Bydgoszczy natychmiastowego przekazania akt sprawy sędziego Juszczyszyna. 

- W związku z delacją adw. Michała Romanowskiego do pani komisarz Very Jourovej z 4 maja 2021 r. i zawartą tam informacją, że (…) zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych sędzia Przemysław Radzik zażądał od Sądu Rejonowego w Bydgoszczy natychmiastowego przekazania akt sprawy sędziego Juszczyszyna, w której zapadło orzeczenie nakazujące przywrócenie do do orzekania oświadczam, że nigdy nie zwracałem się do Sądu Rejonowego w Bydgoszczy o nadesłanie, przekazanie lub udostępnienie jakichkolwiek akt dotyczących obwinionego sędziego Pawła J. - pisze w komunikacie Radzik. 

Mecenas zapewnia, że opierał się na informacji z czytelni akt w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy i dodaje, że w sprawie najważniejsze jest to, że "rzecznik dyscyplinarny sędziów ingeruje w postępowanie sądowe, czy bezpośrednio czy poprzez zastępców, którzy działają jako rzecznik dyscyplinarny a nie jako osoby fizyczne". A to z kolei jak dodaje prowadzi do efektu mrożącego wśród sędziów.  

Czytaj: Po wyroku sądu sędzia Juszczyszyn stawił się do pracy, ale prezes tego nie uznaje>>

Informacja kłamliwa, naruszenie dóbr osobistych

Zastępca rzecznika dyscyplinarnego pisze, że "kłamliwa informacja tej treści, ze względu na kontekst jej prezentacji, uznana być musi za środek realizacji zamiaru poniżenia go w opinii publicznej". I dodaje, że odbiera to jako naruszenie jego dóbr osobistych. 

- A także nie licuje z godnością zawodów adwokata i nauczyciela akademickiego. Oświadczam, że skorzystam z przysługujących mi środków prawnych przeciwko Michałowi Romanowskiemu - dodaje. 

Adwokat zapewnia, że opierał się na informacji z sądu

Adwokat, prof. Michał Romanowski podkreśla, że przekazując wiceszefowej Komisji Europejskiej informacje dotyczące akt sprawy opierał się na odpowiedzi uzyskanej telefoniczne, bezpośrednio z czytelni akt w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy w dniu 30 kwietnia. 

- Uznałem, że sprawa jest tak bulwersująca, iż wymaga takich kroków. Jest to niewyobrażalne w państwie prawa. Ale dzisiaj to co jest niewyobrażalne staje się niestety wyobrażalne. Ja biję na alarm. W języku prawników nie ma wystarczająco adekwatnych słów na opisanie tej sytuacji. Nie jest w niej istotne nazwisko osoby ze strony rzecznika dyscyplinarnego sądów powszechnych, która żąda akt, ale to, że rzecznik dyscyplinarny ingeruje w postępowanie sądowe, czy bezpośrednio czy poprzez zastępców, którzy działają jako rzecznik dyscyplinarny a nie jako osoby fizyczne. Przypominam, że to pan Radzik oskarżał pana sędziego Pawła Juszczyszyna przed tzw. Izbą Dyscyplinarna używając sformułowań rodem z najmroczniejszego okresu PRL-u. Chodzi o sam mechanizm - który w mojej ocenie zmierza do efektu mrożącego wśród sędziów - mówi. 

I przypomina, że tłem sprawy jest wydanie orzeczenia przez sędziów Sądu Rejonowego w Bydgoszczy nakazującego natychmiastowe przywrócenie sędziego Juszczyszyna do orzekania i - jak wskazuje - bezprawna odmowa wykonania tego orzeczenia przez prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie, który równocześnie oskarżył sędziów z Bydgoszczy wydających to orzeczenie o popełnienie przestępstwa nadużycia uprawnień zagrożonego pozbawieniem wolności do lat 10.

Jak dodaje, to co powiedział potwierdza też informacja z sądów apelacji gdańskiej, że sędzia referent w sprawie sędziego Juszczyszyna również zwraca się ponownie do prezesa sądu rejonowego w Bydgoszczy z wnioskiem, wydanym w formie zarządzenia, o zwrócenie do wydziału akt. - Wskazuje przy tym, że akta nie zostały nadal zwrócone do Wydziału, co uniemożliwia nadanie sprawie biegu, w szczególności sporządzenie pisemnego uzasadnienia orzeczenia. Wynika stąd, że akta sprawy zostały zabrane z Wydziału, i jak dotąd nie zostały zwrócone, mimo kierowanego już raz zarządzenia w tej sprawie - dodaje mecenas. 

Cel - "szlaban informacyjny" 

Mecenas dodaje, że w piątek wysłał maila do czytelni akt w sądzie rejonowym z pytaniem czy akta są już dostępne, czy są w dyspozycji zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych i otrzymał odpowiedź od zastępcy kierownika sekretariatu sądu rejonowego w Bydgoszczy, że akta nie zostały zwrócone do wydziału i, że szczegółowych informacji udziela prezes sądu rejonowego w Bydgoszczy. - To potwierdza, że informacja udzielona mi wcześniej była prawidłowa. Co więcej teraz, bo moim piśmie, odsyła się mnie do prezesa sądu rejonowego. A więc wprowadzono „szlaban” informacyjny w tej sprawie. To jest znamienny fakt - dodaje. 

Adwokat wskazuje, że sprawa jest też znamienna w kontekście opinii rzecznika generalnego TSUE, że polskie regulacje dotyczące postępowań dyscyplinarnych sędziów są niezgodne z prawem unijnym, bo przewidują sankcje dyscyplinarne, które mogą prowadzić do sankcji karnych, za wydawanie orzeczeń

- Jeśli pan Radzik jako zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych twierdzi, że jest poniżony tym co przekazałem to jest to zaskakujące, bo to by oznaczało, że i on nie akceptuje albo wręcz uważa za rażąco naganne tego typu postępowanie ze strony urzędu, który reprezentuje. Niech się Pan Radzik zatem zdecyduje. I nie widzę żadnego powodu by wycofywać się z oceny, którą przedstawiłem bo moim zdaniem takie postępowanie organu rzecznika dyscyplinarnego jest naganne eufemistycznie rzecz ujmując - mówi.

I dodaje, że jak dotąd sankcjami groził mu już PKN Orlen za krytyczną ocenę transakcji nabycia Polska Press, w której wskazywał, że to sprzeczne z konstytucją i prawem spółek, prezes olsztyńskiego sądu Maciej Nawacki za działania w sprawie sędziego Juszczyszyna, a teraz zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych.