Czytaj: SN: Ważna uchwała z udziałem sędziów o niejasnym statusie >>

Dzień wcześniej urzędnicy prezydenta ogłosili, że ci sędziowie są od środy w stanie spoczynku, ale żadnego dokumentu im nie wręczyli. Co więcej, twierdzili, że nie ma takiej potrzeby, bo ci sędziowie przechodzą w stan spoczynku automatycznie. Jednak następnego dnia zmienili zdanie i odpowiednie pisma od prezydenta trafiły do Sądu Najwyższego.
Tylko w tzw. międzyczasie dwóch z tych sędziów od rana w środę brało udział w posiedzeniu, którego celem miało być wydanie wspomnianej uchwały w sprawie kościelnych majątków. Nie mogli się od tego uchylić, bo termin był wyznaczony wiele tygodni temu, a za sędziowskim stołem musiało zasiadać siedmiu sędziów, bo właśnie tylu jest wymaganych do podjęcia uchwały. A poza tym zainteresowani sędziowie nie mogli przewidzieć, że właśnie tego dnia zapadną decyzje w ich sprawach.

Prowadzący rozprawę sędzia Dariusz Zawistowski spytał więc strony sporu o opinie, czy nie widzą problemu w tym, że ich sprawę rozpatrywać będą sędziowie, którzy według ustnych opinii ludzi prezydenta być może są już w stanie spoczynku.
Zdania były podzielone i ostatecznie sąd zdecydował o kontynuowaniu posiedzenia. Ale faktem też jest, że radca prawny reprezentujący Kościół miał wątpliwości, czy oczekiwana uchwała nie będzie obarczona wadą prawną. Być może nikt w przyszłości nie będzie tego rozstrzygnięcia podważał, wątpliwości jednak mogą być. W tym przypadku punktem zaczepienia może stać się niejasny status sędziów, którzy od rana byli w stanie spoczynku, ale dokumenty w tej sprawie prezydent wysłał im dopiero po południu.

Czytaj: Ziobro o uchwale sędziów SN: anarchizujące zachowania >>

Ale będą też inne takie punkty zaczepienia, z których uczestnicy różnych sporów prawnych na pewno będą skrzętnie korzystać. A to ktoś wypatrzy, że niekorzystny dla niego wyrok wydał sąd, w którego składzie zasiadał sędzia powołany przez nową Krajową Radę Sądownictwa. I będzie wywodził, że skoro organ ten wyłoniony został w sposób sprzeczny z konstytucją, to i sędiowie przez ten organ powołani nie mają prawa orzekać. Albo, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego, na który powołał się mój przeciwnik i wygrał ze mną w sądzie, wydany został z udziałem sędziów-dublerów. Podobne argumenty mogą być w przyszłości podnoszone w odniesieniu do wyroków wydawanych przez sędziów powołanych na podstawie rekomendacji obecnej KRS. Nie tylko dlatego, że ona źle wyłoniona, ale także z uwagi na conajmniej kontrowersyjny tryb opiniowania kandydatów na sędziów, których nawet nie pytano o kary dyscyplinarne.

Próbkę postawienia takich wątpliwości mieliśmy w Sądzie Najwyższym w środę. Można sobie wyobrażać, że podobnych może teraz być więcej. A ilu nie jesteśmy sobie jeszcze w stanie wyobrazić?
A wszystko to zmierza do chaosu, który funduje nam w wymiarze sprawiedliwości obecna ekipa rzadząca.

Czytaj: SN zgodził się z doktryną Kościoła: Parafie mają swój majątek >>