Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska: Czy miało sens w dziewiątej już nowelizacji ustawy o SN zmieniać właściwość i skład sądów dyscyplinarnych rozpatrujących delikty sędziów i prokuratorów, a przy tym częściowo wyeliminować ławników?
Piotr Niedzielak*: Trzeba przypomnieć, że Sąd Najwyższy również przed wejściem w życie ustawy z 8 grudnia 2017 r. zajmował się sprawami dyscyplinarnymi sędziów jako sąd drugiej instancji. Rozpoznawał też zażalenia na uchwały sądów dyscyplinarnych dotyczące zezwolenia na pociągniecie sędziego do odpowiedzialności karnej (tzw. immunitetowymi). Nie zajmował się natomiast w ogóle sprawami prokuratorów ani dyscyplinarnymi, ani o zezwolenie na pociągniecie prokuratora do odpowiedzialności karnej. Uchwalając wspomnianą ustawę ustawodawca zdecydował, by Sąd Najwyższy orzekał również jako sąd pierwszej instancji w sprawach przewinień dyscyplinarnych sędziów i prokuratorów, ale co należy podkreślić, takich przewinień, które wyczerpują zarazem znamiona umyślnych przestępstw ściganych z oskarżenia publicznego lub umyślnych przestępstw skarbowych.
Czytaj: W Izbie Dyscyplinarnej nadal uchyla się immunitety sędziom>>
Dlatego obecnie w Sądzie Najwyższym w Izbie Dyscyplinarnej m.in. przesłuchuje się świadków, powołuje dowody z opinii biegłych, jak w sądach powszechnych...
Jednocześnie w sprawach tzw. immunitetowych, w pierwszej instancji nadal orzekały sądy dyscyplinarne sędziowskie albo prokuratorskie (złożone wyłącznie z sędziów albo prokuratorów). Trzeba tymczasem pamiętać, że „odbiciem” każdej sprawy karnej, w której żąda się zezwolenia na pociągniecie sędziego albo prokuratora do odpowiedzialności karnej jest automatycznie sprawa dyscyplinarna, którą będzie rozpoznawał w pierwszej instancji Sąd Najwyższy.
Czytaj: RPO: Pytanie do TSUE to nie podważanie statusu sędziego
Wobec tego było pewną niekonsekwencją to, że na poziomie pierwszej instancji rozpoznawał je sąd korporacyjny, tj. prokuratorski lub sędziowski, a dopiero na poziomie drugiej instancji – Sąd Najwyższy. Dobrze zatem się stało, że ustawodawca zdecydował się na aktualne rozwiązanie, że jedne i drugie sprawy będzie rozpoznawał ten sam sąd, tzn. Sąd Najwyższy. Dotychczasową dychotomię trudno było bowiem uznać za właściwą nie tylko ze względów na sprawność i efektywność prowadzonych postępowań, ale także w kontekście samej wagi rozpoznawanych spraw. Z całą pewnością nie chodziło ustawodawcy, by likwidować czynnik społeczny, skądinąd bardzo istotny, nadający innego wymiaru ogólnej ocenie nagannych zachowań sędziów i prokuratorów, tym bardziej gdy wyczerpują one znamiona przestępstw. Zachowania te będą bowiem nadal oceniane przed skład mieszany – dwóch sędziów zawodowych i jednego ławnika, w postępowaniach dyscyplinarnych i to zarówno w pierwszej, jak i drugiej instancji. Czynnik społeczny nie został zatem wyeliminowany.
Dlaczego postępowanie o uchylenie immunitetu sędziemu jest rozpatrywane przez Izbę Dyscyplinarną SN, skoro mamy zabezpieczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 8 kwietnia br., nakazujące zawieszenie rozpatrywania spraw sędziowskich?
Zabezpieczenie Trybunału Sprawiedliwości UE ma w dużym stopniu charakter polityczny, a od polityki jako sędziowie powinniśmy się trzymać daleko. Wbrew temu, co mówiono podczas Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN, pomimo że w postanowieniu zabezpieczającym TSUE zostały wymienione konkretne artykuły, które określają właściwość Izby Dyscyplinarnej, to jednak na końcu tego orzeczenia było zalecenie wobec rządu polskiego zawieszenia tych przepisów, ale w zakresie postępowań dyscyplinarnych sędziów.
Gdyby TSUE chciał to orzeczenie rozszerzyć na całość działalności Izby Dyscyplinarnej, to w mojej ocenie nie było przeszkody, by to wyraźnie wskazać. Tego jednak nie chciała nawet Komisja Europejska. Stąd zarządzenie prof. Kamila Zaradkiewicza, który nie uchylił w całości zarządzenia pierwszej prezes prof. Małgorzaty Gersdorf, tyko je zmienił. W taki sposób, że w zakresie zawisłych spraw dyscyplinarnych sędziów, które mają już wyznaczone składy orzekające, uznał, że wykonanie postanowienia TSUE leży po stronie tych właśnie składów orzekających.
One mają podjąć decyzję na własny rachunek?
Tak. Mogą zawiesić postępowanie do czasu wystąpienia jednego z dwóch zdarzeń: albo wydania ostatecznego orzeczenia przez Trybunał europejski, albo udzielenia odpowiedzi przez Trybunał Konstytucyjny w jednej ze spraw wywołanych przez Izbę Dyscyplinarną. Natomiast w tych sprawach, w których skład nie został wyznaczony, jeśli wpłynęły do Izby, to leżą w „zamrażarce" u Prezesa Izby dyscyplinarnej. Nowe sprawy trafiają zaś do takiej „zamrażarki” u Pierwszego Prezesa SN. Chcę natomiast podkreślić, że spraw dyscyplinarnych adwokatów, radców prawnych, notariuszy i komorników, a także spraw prokuratorów orzeczenie TSUE w ogóle nie dotyczyło.
Czy sprawa uchylenia immunitetu sędziego Igora Tulei wpłynęła wcześniej, przed orzeczeniem TSUE?
Orzeczenie TSUE o udzieleniu zabezpieczenia w ogóle nie dotyczy postępowań karnych, w których zamierza się pociągnąć do odpowiedzialności sędziego, czyli prokurator chce sędziemu przedstawić zarzuty. Nie dotyczy zatem rozpoznawanych przez Izbę Dyscyplinarną tzw. spraw immunitetowych, czyli takich, których przedmiotem jest wniosek o zezwolenie na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej, a które mają w stosunku do spraw karnych charakter wpadkowy, są w sprawach o przestępstwa ścigane z urzędu w istocie rzeczy czynnościami sądowymi w postępowaniu przygotowawczym prowadzonym przez właściwego prokuratora. Uważam, co już mówiłem, że gdyby Trybunał chciał, aby zawiesić także ten zakres działalności Izby, to mógł to powiedzieć wprost, wskazać wyraźnie, że zabezpieczenie obejmuje również tego rodzaju sprawy, lecz tego nie uczynił. Taka też ocena legła u podstaw zarządzenia wydanego przez p.o. Pierwszego Prezesa.
Co powinna zrobić teraz I prezes SN prof. Manowska w sprawie Izby Dyscyplinarnej?
Może pozostawić dotychczasowe zarządzenie, a może będzie miała inną koncepcję. Tego nie wiem. Nie ukrywam, że jako sędziowie Izby Dyscyplinarnej mamy w tym kontekście niełatwą sytuację, gdyż zarządzenie prof. Zaradkiewicza de facto kładzie cały ciężar odpowiedzialności za wykonanie orzeczenia TSUE na nasze barki.
* Na zdjęciu Piotr Niedzielak odbiera od prezydenta Andrzeja Dudy akt powołania na urząd sędziego Sądu Najwyższego