Marcin L. wystąpił do sądu przeciwko swoim wspólnikom o zasądzenie 130 tys. 700 zł, jako części zobowiązania podatkowego. Urząd podatkowy nałożył bowiem na Marcina L. w 2009 r. milion 460 tys. zł podatku wymiarowego PIT za 2003 r.

Odpowiedzialności solidarnej nie ma
Chodziło o zaniżanie należnego podatku dochodowego od działalności gospodarczej, którą powód prowadził razem z Kryspinem B i Dariuszem K. Od kwietnia 2001 r. Marcin L. umówili się na produkcję ramek do szklanych drzwi. Ale tylko powód zarejestrował działalność, zaś Kryspin B. udostępnił mu swoje mieszkanie.
Powód zawarł umowę kredytu bankowego w BGŻ, a pozwanego uczynił swym pełnomocnikiem. Następnie powód zmienił nazwę swej firmy i został w niej dyrektorem. Natomiast pozwany założył swoja spółkę, która współpracowała z firmą Marcina L., ale w tych relacjach handlowych ceny transakcyjne odbiegały od cen rynkowych i to był powód wymierzenia podatku wymiarowego.
Powód powoływał się na solidarną odpowiedzialność osób za czyn niedozwolony (art. 441 kc). Według kodeksu jeżeli kilka osób ponosi odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną czynem niedozwolonym, ich odpowiedzialność jest solidarna.
Jeżeli szkoda była wynikiem działania lub zaniechania kilku osób, ten, kto szkodę naprawił, może żądać od pozostałych zwrotu odpowiedniej części zależnie od okoliczności, a zwłaszcza od winy danej osoby oraz od stopnia, w jakim przyczyniła się do powstania szkody.

Oddalenie powództwa
Sąd Okręgowy oddalił powództwo Marcina L. uznając, że między partnerami biznesowymi do zawarcia umowy spółki cywilnej nie doszło. Wspólnicy nie dzielili zysku i nie przeznaczali go na cele inwestycyjne, straty zatem też nie odnotowano. 
Sąd Apelacyjny podzielił stanowisko sądu I instancji. Sąd orzekł, że do zawarcia spółki cichej nie doszło, a pozwany i uczestnik nie współdziałali w zaniżaniu podatku.
Sąd Najwyższy 27 listopada  br. oddalił kasację powoda, jako niezasadną. Dlatego, że dowody z dokumentów przedstawionych przez powoda nie świadczą, aby istniała spółka między powodem a pozwanym. A zatem nie doszło do podziału ryzyka między nimi. Według powoda zawarto umowę nienazwaną, jednak według sądu była to zwykła działalność gospodarcza nie wymagająca tworzenia spółki, gdyż inaczej potrzebne by było wyraźne oświadczenie woli stron. Na tle zebranego materiału nie wynika, że w nadużyciach uczestniczyli wszyscy wspólnicy - dodał sędzia Józef Frąckowiak. 

Sygnatura akt IV CSK 110/14, wyrok z 27 listopada 2014 r.