Jak informuje "Rzeczpospolita", Ministerstwo Finansów chce, żeby w przyszłym roku prezesi Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego, Trybunału Konstytucyjnego i Najwyższej Izby Kontroli nie mogli samodzielnie dokonywać przesunięć w swoich budżetach. W zeszłym roku przesunięcia finansowe w tych instytucjach - z części wydatków bieżących do wydatków majątkowych - wyniosły ok. 63 mln zł.
Ministerstwo Finansów chce, żeby w przyszłym roku prezesi Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego, Trybunału Konstytucyjnego i Najwyższej Izby Kontroli nie mogli samodzielnie dokonywać przesunięć w swoich budżetach. W praktyce oznacza to, że jeśli dana instytucja nie wykorzysta wszystkich środków, np. na inwestycje, to nie będzie ich mogła przeznaczyć na inny cel, np. na premie dla pracowników, ale będzie je musiała zwrócić do budżetu państwa.
Resort finansów zapewne liczy, że przyniesie to oszczędności, choć dziś nie potrafi powiedzieć, ile one wyniosą. W zeszłym roku przesunięcia finansowe w tych instytucjach (z części wydatków bieżących do wydatków majątkowych) wyniosły ok. 63 mln zł.
Planowane zmiany krytykują przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości. – Jestem im zdecydowanie przeciwny – mówi Stanisław Dąbrowski, pierwszy prezes Sądu Najwyższego. W jego ocenie rozwiązania proponowane przez resort finansów oznaczają podporządkowanie sądownictwa rządowi. – Jeśli zostaną one przyjęte przez Sejm, wystąpię z wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie ich zgodności z konstytucją – zapowiada prezes Dąbrowski.
Więcej: Rzeczpospolita>>>