Szef PKW w czasie debaty w Senacie nad nowelizacją Kodeksu wyborczego zwracał uwagę, że do wyborów samorządowych pozostało niewiele czasu i wprowadzanie na kilka miesięcy wcześniej zmian w ordynacji może wprowadzić chaos.

Czytaj też>> Szef PKW będzie przekonywał senatorów do poprawienia noweli Kodeksu wyborczego

Szef PKW zwrócił też uwagę na kwestię nierównego traktowania podmiotów, które zgłaszają kandydatów do terytorialnych i obwodowych komisji wyborczych. "Z dziewięciu miejsc w terytorialnej komisji wyborczej sześć miejsc jest zagwarantowanych dla partii politycznych i koalicji, tylko trzy miejsca pozostają dla komitetów obywatelski czy organizacji, a wydaje mi się, że one są niemniej ważne, nawet nie wiem, czy komitety obywatelskie nie są ważniejsze od partii, z cały szacunkiem dla partii, ale to obywatele mają wiodącą rolę w tym procesie wyborczym" - mówił. To - jak ocenił - też może naruszać przepisy Konstytucji.

Jak powiedział, z definicji "x" sformułowanej w nowelizacji jako "co najmniej dwie przecinające się linie" wynika, że "x" to nie jest "x", bo to może być dowolna liczba linii. Ale - mówił Hermeliński - ta definicja nie ma znaczenia, bo w kolejnym artykule zapisano, że dopisanie na karcie do głosowania dodatkowych numerów list i nazw lub nazwisk albo poczynienie innych znaków lub dopisków na karcie do głosowania, w tym w kratce lub poza nią, nie wpływa na ważność oddanego na niej głos. "W zasadzie to nie musi być +x+, to może być wszystko, co komu do głowy przyjdzie, może sobie namalować" - powiedział.

Podzielił się z senatorami pomysłami internautów, którzy radzą, co w tej sytuacji robić, by zapewnić swojemu głosowi ważność - jedni chcą pozostałe kratki wycinać nożyczkami, inni zamalowywać flamastrem na czerwono. "Obawiam się, że doprowadzi to do chaosu. Komisje będą miały problem z ustalaniem intencji wyborcy" - powiedział Hermeliński.

Zwrócił też uwagę, że na PKW nakłada się obowiązek utworzenia obwodów głosowania lub ich zmiany, gdy właściwi komisarze wyborczy tego obowiązku nie wykonają, co - jak podkreślił Hermeliński - wykracza poza istotę PKW. "My jako sędziowie nie mamy żadnych instrumentów do tego, żadnej wiedzy nie mamy. Na tym polega istota rzeczy, by to rada gmina, która zna lokalne uwarunkowania, dokonywała podziału" - mówił szef PKW. "Jeżeli ten obowiązek przejdzie na PKW, to my nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Nie chodzi o to, by linijką i cyrklem powykreślać granice, tylko trzeba tam być na miejscu" - powiedział.