Prawnicy zastanawiają się, jak to się stało, że właściciel Amber Gold mając pięć wyroków skazujących za przestępstwa gospodarcze, mógł założyć bank. Dlaczego kolejne wyroki w zawieszeniu nie skłaniały sędziów do rezygnowania z czasu próby, jakim jest zawieszenie? Czy wykorzystano wszystkie narzędzia prawne, aby sprawdzić firmę?

Wiceminister sprawiedliwości Stanisław Chmielewski pytany o te kwestie przez TVP odpowiada, że „wymiar sprawiedliwości sprawuje niezawisły sąd i sędziowie rozstrzygają każdą sprawę w sposób indywidualny”..
Ministerstwo Sprawiedliwości jednak ma się przyjrzeć wyrokom, które zapadały wobec właściciela Amber Gold.
Maciej Kujawski z biura prasowego Prokuratury Generalnej twierdzi, że według kodeksu spółek handlowych osoby karane sądownie mogą zakładać przedsiębiorstwa.
Przedstawiciele Ministerstwa Finansów mówią, ze nie mogą kontrolować wszystkich firm rozpoczynających działalność finansową.
Wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski twierdzi, że działania KNF związane z Amber Gold, czyli wpisanie „banku” na listę ostrzeżeń dają takiej firmie alibi na niewypłacanie pieniędzy klientom. - Firma, która znajduje się na ich liście ostrzeżeń publicznych, znajduje się tam bezprawnie – uważa Sadowski. - Zgodnie z konstytucją każdemu obywatelowi przysługuje prawo domniemania niewinności do momentu sądowego wyroku skazującego. To samo przysługuje firmom. Stąd taka firma może później twierdzić, że nie była w stanie zrealizować umów, bo KNF pomówił ją o nielegalną działalność, co zachwiało reputacją jej oraz operacji, które prowadziła - mówi. Ponadto KNF zamieszczając firmy na liście ostrzeżeń nie zadaje sobie trudu, aby ją aktualizować. Powoduje to, że znajdują się tam podmioty, które już od dawna nie funkcjonują. To tworzenie pozorów bezpieczeństwa obrotu gospodarczego – dodaje Sadowski.
Profesor Elżbieta Chojna-Duch z Rady Polityki Pieniężnej zwróciła uwagę na - jej zdaniem -"praprzyczynę" działalności firm typu Amber Gold. Wskazała, że prawo unijne i ostrożność banków spowodowały ograniczenie akcji kredytowej, co otworzyło rynek dla wszelkiego rodzaju pożyczkowych firm. Przedsiębiorstwa takie zwykle nie mają jednak wystarczająco dużego kapitału, aby prowadzić akcję pożyczkową.
- Najprostszym wyjściem, aby go zgromadzić było zaoferowanie wysokooprocentowanych lokat, które szybko przyciągnęły klientów. Tak wysokie oprocentowanie depozytów powinno być sygnałem ostrzegawczym dla osób, które zamierzały powierzyć pieniądze tego typu firmom - powiedziała profesor.
- Państwo i jego instytucje nie są w stanie zabezpieczyć i ochronić obywateli przed niewiedzą, naiwnością, pokusami ludzkiej natury, ani przed wszelkimi oszustwami. Nie może też ponosić odpowiedzialności za wszystkie nierozważne działania obywateli i ingerować nadmiernie w stosunki rynkowe  - podkreśliła.

Źródło: TVP, onet.pl