W kasacji do Sądu Najwyższego skarżący Andrzej C. zwrócił uwagę, że między udzielona pomocą prawną spółce ( w tym treścią zamówionych opinii), a okolicznościami rozwiązania umowy o pracę jednemu z pracowników spółki nie było żadnego związku.
- W trakcie procesu przed sądem dyscyplinarnym naruszono prawo do obrony – twierdził obrońca Andrzeja C. - Maciej Bednarkiewicz. – Ponadto praktyką dużych przedsiębiorstw jest podpisywanie umów zlecenia z kancelariami, aby te nie mogły być w przyszłości przeciwnikami procesowymi. Umowy te nie przewidują konkretnych usług, nie ma w nich także wymienionych współpracowników kancelarii. Takim współpracownikiem właśnie był obwiniony.
Rzeczniczka dyscyplinarna Maria Adamska-Koluba uznała, że adwokat Andrzej C. dokonał niewłaściwego wyboru z powodu braku doświadczenia i jak sam przyznał – teraz tego żałuje. Jednak jej zdaniem, kara nie jest zbyt surowa.
Natomiast przedstawiciel Naftoserwisu zapewniał, ze postępowanie adwokata miało olbrzymie znaczenie dla spółki. – Akceptują umowy o zakazie konkurencji, obwiniony wystąpił w sądzie po stronie czterech pracowników.
Sąd Najwyższy 4 listopada uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Sąd dyscyplinarny naruszył zasady procedury karnej (art. 457par.3 i 433 kpk). Nie sprawdził, że umowa o zakazie konkurencji zawarta przez spółkę ze zwolnionym pracownikiem, nie była tą samą umową parafowaną przez Andrzeja C. Sąd II instancji nie wyjaśnił również w uzasadnieniu wyroku dlaczego zastosował par.22 Zasad etyki zawodowej.
- Kilka okrągłych zdań uzasadnienia Wyższego Sądu Dyscyplinarnego, mijająca się z zarzutami odwołującego się, nie dają szansy do rzetelnego procesu - podkreślał sędzia Matras.
Sygnatura akt SDI 29/11









