Sejm przyjął zmiany, które umożliwią zmianę procedury składania wniosków o świadczenie "Dobry Start". Spotkało się to z falą krytyki - pojawiły się głosy, że zmiana pozbawi świadczeń osoby wykluczone cyfrowo albo mocno utrudni im życie. Teoretycznie ma im pomóc ZUS, w praktyce jednak będą one skazane na czasem wielogodzinne dojazdy do oddziałów i długie kolejki. Zmiana niepokoi też urzędników, którzy obecnie zajmują się pomocą przy wypełnianiu wniosków.

Czytaj: Minister rodziny zachęca do składania wniosków o 500 plus przez internet>>

 

Tylko wniosek elektroniczny

Resort rodziny zmieni zasady ubiegania się o świadczenie „Dobry Start”, projekt rozporządzenia (wynikającego z uchwalonej ustawy) jest już gotowy i dostępny na stronie Rządowego Centrum Legislacji. Wnioski o świadczenie będą składane wyłącznie drogą elektroniczną, za pomocą:

  1. profilu informacyjnego utworzonego w systemie teleinformatycznym udostępnionym przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych;
  2. systemu teleinformatycznego banków krajowych oraz spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych świadczących usługi drogą elektroniczną spełniające wymogi określone w informacji zamieszczonej na stronie Biuletynu Informacji Publicznej Zakładu Ubezpieczeń Społecznych;
  3. systemu teleinformatycznego utworzonego przez ministra właściwego do spraw rodziny.

 

Z uzasadnienia ustawy, którą przyjął Sejm, wynika, że rząd robi to w trosce o dobro obywateli – rozwiązanie ma ułatwić ubieganie się o pieniądze na wyprawkę szkolną oraz przyczynić się do zmniejszenia zachorowalności na COVID-19 przez ograniczenie kontaktów z urzędnikami i obiegu papierowych dokumentów. Ekspertów ten argument nie przekonuje – zwracają uwagę, że skutek może być zgoła odwrotny.

Czytaj: Alimenciarze do końca życia mogą widnieć w rejestrze zadłużonych>>

 

Milion osób może zostać na lodzie

Rząd deklaruje, że nikt nie zostanie pozbawiony pomocy – osoby, które nie mają komputera albo internetu będą mogły pojechać do ZUS i złożyć wniosek na udostępnionym tam komputerze. W uzasadnieniu do ustawy wskazuje też, że nikt nie zostanie pozostawiony samemu sobie, bo w składaniu wniosków mogą pomóc pracownicy ZUS.

- Te zmiany budzą ogromne wątpliwości – mówi serwisowi Prawo.pl Paweł Maczyński przewodniczący Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej. – Przygotowaliśmy opinię, w której wskazujemy, na negatywne skutki tego rozwiązania. Przede wszystkim ograniczy ono dostępność do programu – trzeba pamiętać, że z ponad 3 mln wniosków, ok. miliona złożono drogą tradycyjną. I nie robiły tego na ogół osoby biegle posługujące się komputerem i internetem, a właśnie te najbardziej wykluczone cyfrowo. Takie, dla których ten wniosek elektroniczny też stanowił pewną barierę. Oznacza to więc, że dostęp do świadczeń mogą stracić rodziny, które najbardziej ich potrzebują – tłumaczy.

 

 

 

Zauważa, że ani projekt rozporządzenia, ani ustawa, nie gwarantują pomocy przy składaniu wniosków drogą elektroniczną, mówi o tym jedynie uzasadnienie. Jedyna gwarancja to możliwość skorzystania z komputera w oddziale ZUS. Co samo w sobie mocno odstaje też od założenia, że zmiana pozwoli na ograniczenie zakażeń COVID-19.

- Oddziałów ZUS jest w Polsce około 330, czyli ponad siedmiokrotnie mniej niż ośrodków pomocy społecznej. Osoby, które miały odpowiednio wysokie kompetencje cyfrowe i możliwość składania wniosków przez internet - i tak to robiły, i będą robić. Tymczasem te najbiedniejsze i najbardziej wykluczone będą musiały podróżować, najczęściej komunikacją publiczną, na dużo większe odległości, by skorzystać z publicznego komputera. Nie wiem, jak miałoby to kogokolwiek lepiej chronić przed zakażeniem, bo wydaje się, że dużo bardziej prawdopodobny jest efekt odwrotny – mówi.

 

Cięcia etatów i zmarnowane pieniądze

Inny aspekt to możliwe redukcje pracowników administracji – dotyczyć to może zwłaszcza mniejszych ośrodków, które zatrudniają urzędników specjalnie do pomocy przy wypełnianiu wniosków o „Dobry Start” i 500+, które może być kolejnym programem, w którym o pieniądze starać się będzie można wyłącznie przez internet.

- W dodatku wiele ośrodków już przygotowało druki wniosków i wyłożyło na to konkretne pieniądze, więc nie widzę sensu, by to teraz zaprzepaścić. Jeżeli już trzeba wprowadzać takie rozwiązania, to powinny one obowiązywać od przyszłego roku – mówi  nieoficjalnie urzędniczka z jednego z ośrodków zajmujących się m.in. obsługą wniosków o „Dobry Start” – Starający się o świadczenie będą mieli przynajmniej jakąkolwiek szansę się do tego przygotować. Nie wiem też, czy serwery ZUS są gotowe na takie obciążenie, a skutki błędów – czy to technicznych, czy popełnionych przy wypełnianiu formularza, poniosą wnioskodawcy. Teraz gdy zauważymy błąd w przesłanym dokumencie - po prostu wyjaśniamy to z osobą zainteresowaną, po zmianach automat odrzuci wniosek – tłumaczy.

Większa kontrola, większe trudności

- Oczywiście uważam, że administracja publiczna powinna się informatyzować bo to nie tylko ułatwia jej funkcjonowanie - nie trzeba przetwarzać tych wniosków, tylko od razu dane trafiają do systemów, ale - co ważne - jest ułatwieniem także dla obywateli. Nie trzeba się bowiem ruszać z domu, można załatwiać wiele spraw przez internet. Nie wolno natomiast zapominać, że poziom zinformatyzowania społeczeństwa nie jest stuprocentowy. A jeśli mamy osoby, które nie korzystają z elektronicznej administracji albo nie mają możliwości, by z niej korzystać, a mają uprawnienia do złożenia danego wniosku, to państwo powinno zapewnić im drogę, rozwiązanie rezerwowe by mogły go złożyć. I te alternatywne rozwiązania muszą działać - mówi radca prawny Piotr Nietrzpiel z kancelarii Wojewódka i Wspólnicy.

Dodaje, że część osób może też nie chcieć, by pieniądze trafiały na ich konto - a to właśnie zakłada ustawa.

- Obrót bezgotówkowy z jednej strony jest dobry, ponieważ przyspiesza pewne kwestie, ułatwia wielu osobom korzystanie ze świadczeń i jest korzystny dla państwa, bo może ono ten obrót kontrolować. Z drugiej strony, jeżeli mamy takie osoby, które konta nie mają i przez to nie będą mogły skorzystać ze świadczenia, to być może trzeba też wprowadzić opcje, która umożliwi odbiór tych pieniędzy "do ręki". Przechodząc na grunt prawa pracy, kiedyś było tak, że pracownicy dostawali domyślnie wynagrodzenie "do ręki", a musieli złożyć wniosek o otrzymanie go na konto. Teraz mamy odwrotnie - domyślnie dostają na konto, a mogą złożyć wniosek by dostać je "do ręki". Czyli ustawodawca uznał, że taka opcja wypłaty "do ręki" powinna nadal istnieć. Warto też zaznaczyć, że usługi bankowe prowadzenia ROR często mogą być bezkosztowe, ale banki szukają oszczędności i prowadzenie konta może się obecnie wiązać z dodatkowymi opłatami i nawet jeśli to jest 10 zł, to są to jednak koszty, które trzeba ponieść by uzyskać świadczenie - wskazuje. 

 

 

 

Mecenas dodaje, że wiele świadczeń już teraz jest wypłacanych bezgotówkowo. - Być może to krok w dobrą stronę - by posiadanie konta było standardem. Być może państwo powinno jednak wprowadzić system darmowych kont, które są w podstawowym zakresie dla osób, które do tej pory nie miały rachunku bankowego, a bały się kosztów i jego obsługi. Mówimy tu choćby o emerytach - od wielu lat dyskutuje się nad tym, by emerytury były przelewane na konta, a nie roznoszone przez listonoszy - mówi. Wskazuje równocześnie, że nawet w projekcie mającym wprowadzić obrót bezgotówkowy do wypłaty m.in. emerytur, dopuszczono możliwość wypłaty gotówkowej.