Nowacka argumentowała, że to projekt oparty na dobrych praktykach od lat obowiązujących w szkołach. Wskazała, że nowela proponowała, by każde dziecko miało te same szanse, jednak – jak podkreśliła – „prezydent wybrał elitaryzację oświaty”. – Nadal tam, gdzie nauczyciele będą mieli wątpliwości albo dyrektor nie będzie miał motywacji, albo samorząd nie będzie chciał zainwestować w oświatę – te dobre praktyki (…) mogą nie wchodzić w życie – powiedziała.

 

   

 

Reforma i tak będzie?

Zaznaczyła, że resort ma na to „remedium” i od stycznia będzie organizował w każdym województwie spotkania dla nauczycieli. – Żeby pokazać im, jak mogliby pracować – nie odgórnie, ale na zasadzie dobrych praktyk – wskazała. Pierwsze spotkanie ma się odbyć w woj. lubuskim. Kierownictwo resortu zwróciło uwagę, że ustawa zawierała szereg innych przepisów. Zakładała m.in. zwiększenie dotacji podręcznikowej, czyli środków, które organy prowadzące szkoły otrzymują na zakup podręczników dla uczniów szkół podstawowych.

 

Pytana, czy wszystko uda się zawrzeć w rozporządzeniach, Nowacka odparła, że nie widzi powodu, by ponownie składać tę ustawę do uchwalenia. – Kwestie ustawowe, np. dotyczące dotacji podręcznikowej, będą niedługo wpisane do wykazu prac – dodała. Na pytanie, jak w praktyce ma wyglądać wdrażanie reformy od 1 września 2026 r., szefowa MEN poinformowała, że zakończyły się już konsultacje dotyczące zmian w podstawach programowych.

– Różnica jest taka, że ramy, które konsultowaliśmy, były oparte na pewnych terminach z ustawy. To, co nas czeka, to skonsultowanie ze starymi terminami, ale treści to nie zmieni – przekazała. Jak dodała, konsultacje odbędą się „jak najszybciej”. Nowacka poinformowała, że MEN jest przygotowane na każdy wariant. – Reforma będzie wprowadzana bez względu na to, czy prezydent podpisze nowelizację, czy ją zawetuje – zapowiedziała. Zmiana podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz podstawy programowej kształcenia ogólnego ma być wdrażana sukcesywnie: od roku szkolnego 2026/2027 w przedszkolach oraz w klasach I i IV szkół podstawowych, a od roku szkolnego 2027/2028 w klasach I szkół ponadpodstawowych. Nowelizacja przywracała także od roku szkolnego 2026/2027 kwietniowy termin przeprowadzania egzaminu ósmoklasisty. Rezygnowała również z przeprowadzania egzaminu maturalnego z języka łacińskiego jako alternatywy dla egzaminu z języka obcego nowożytnego.

 

Weto jest nieuzasadnione

Ministry przyznały, że weta prezydenta się spodziewano. Wiceszefowa MEN Katarzyna Lubnauer powiedziała, że równolegle pracowano nad „wersją A” i „wersją B”. – Widząc, co się dzieje na komisjach, cały czas wiedzieliśmy, że może tak się zdarzyć, jak zrobił to pan prezydent – przyznała. Lubnauer dodała, że zaskakujący był „kompletny brak uzasadnienia, które miałoby jakiekolwiek podstawy merytoryczne”.

 

Barbara Nowacka stwierdziła natomiast: – Głupszego weta to chyba nie było. (...) Weta oczekiwaliśmy, ale argumentacja absolutnie szokująco żałosna. W nagraniu opublikowanym w czwartek na platformie X Karol Nawrocki ocenił, że nowelizacja prowadziłaby do chaosu w szkołach, ideologizacji edukacji oraz „eksperymentowania na całych rocznikach dzieci”. Podkreślił, że proponowane rozwiązania zamiast poprawić sytuację w oświacie mogłyby ją pogorszyć. Odwołał się m.in. do wcześniejszych zmian, takich jak wprowadzenie edukacji zdrowotnej czy rezygnacja z prac domowych. Na początku grudnia o zawetowanie nowelizacji zaapelowały do prezydenta m.in. Krajowy Sekretariat Nauki i Oświaty NSZZ „Solidarność”, Wolny Związek Zawodowy „Forum-Oświata” oraz Koalicja na Rzecz Ochrony Polskiej Szkoły.(PAP)