Zaledwie 4 proc. młodych Polaków postrzega zawód nauczyciela jako wymarzoną ścieżkę kariery, mimo, że aż 81 proc. z nich miało okazję zdobyć doświadczenie w nauczaniu - wynika z raportu Fundacji Teach for Poland. Zdecydowana większość młodych, bo aż 79 proc., uważa, że nauczyciele powinni zarabiać więcej, a niemal połowa dostrzega ich przeciążenie obowiązkami. Niskie płace i nadmiar pracy są głównymi barierami, które zniechęcają do wyboru tej ścieżki zawodowej. Potwierdzają to dane zebrane przez inne organizacje - według raportu OECD „Education at a Glance 2024”, jedynie około 5 proc. nauczycieli w Polsce to osoby poniżej 30. roku życia.

Podwyżki dla nauczycieli i budżet na oświatę w 2025 r.>>

 

Nauczyciel coraz starszy

Według danych MEN z 2024 r. w polskim systemie oświaty pracuje ponad 690,8 tys. nauczycieli - nauczycielek jest 580 387, nauczycieli 110 434. Z każdym rokiem rokiem rośnie średnia wieku pedagogów - obecnie statystyczna polska nauczycielka ma 46 lat, a nauczyciel 48. Jeszcze 13 lat temu średni wiek polskiej nauczycielki wynosił 41,5 roku, a nauczyciela - blisko 43 lata.

 

- Aby zapobiec pogłębianiu się tej niekorzystnej sytuacji, konieczna jest jak najszybsza poprawa wynagrodzeń i warunków pracy, co przyciągnęłoby na pewno młodych do tego zawodu i zatrzymało obecnych nauczycieli. Młodzi ludzie chcą się rozwijać, nieustannie uczyć i podnosić kompetencje, obecna rzeczywistość ekonomiczna związana z zawodem nauczyciela odstrasza jednak i młodzi nie będą podejmować zatrudnienia w tym zawodzie - zwracają uwagę posłowie i pytają MEN o podejmowane działania.

 

MEN: Pracujemy nad tym

Ministerstwo edukacji zapowiada zmiany wynegocjowane w ramach prac zespołu ds. statusu zawodowego nauczycieli (pisaliśmy o nich m.in. tutaj) - wskazuje przy tym, że już dba o to, by zachęcać młodych do wybierania nauczycielskiej profesji. - Uprzejmie wyjaśniam, iż czynnikiem zachęcającym do podjęcia pracy nauczyciela jest m.in. możliwość korzystania z form doskonalenia zawodowego finansowanego ze środków publicznych. Po ukończeniu kształcenia przygotowującego do wykonywania zawodu nauczyciela czynni zawodowo nauczyciele nabywają prawo do korzystania z oferty różnych form kształcenia i doskonalenia zawodowego adresowanego do nauczycieli oraz ich dofinansowywania - wyjaśnia wiceminister edukacji Henryk Kiepura. Doskonalenie to jest prowadzone przez placówki doskonalenia nauczycieli, a także przez uczelnie, poradnie psychologiczno-pedagogiczne, biblioteki pedagogiczne oraz inne jednostki, których zadania statutowe obejmują doskonalenie zawodowe nauczycieli (np. stowarzyszenia, fundacje).

 

Dodaje też, że pieniądze na ten cel są wyodrębniane corocznie w budżetach organów prowadzących szkoły na dofinansowanie kształcenia i doskonalenia zawodowego, w budżetach wojewodów na sfinansowanie kosztów związanych z zatrudnianiem doradców metodycznych w województwie oraz w budżecie MEN.

Czytaj w LEX: Nauczyciel nie ma roszczenia o ustalenie wymiaru zatrudnienia > >

 

Nauczyciel pozostawiony sam sobie

Brak możliwości doskonalenia zawodowego nie jest główną bolączką edukacji i powodem, dla którego nauczyciele decydują się na zmianę zawodu. Związki zawodowe zrzeszające pedagogów wskazują, że konieczne jest przede wszystkim znaczne podwyższenie nauczycielskich wynagrodzeń, bo nawet po zeszłorocznej 30-procentowej podwyżce, pozostawiają one wiele do życzenia. Badanie Lexometr Oświatowy 2023 r. wskazało, że aż 80 proc. dyrektorów szkół za najtrudniejsze uważa sprostanie wyzwaniom związanym z organizacją placówki. W porównaniu z poprzednią edycją wzrosło poczucie niepewności związane z zapewnianiem godziwych warunków finansowych dla nauczycieli. Znacząco wzrósł odsetek dyrektorów, którzy za wyzwanie uważają współpracę z rodzicami (40 proc.), dbałość o bazę placówki (36 proc.) oraz zarządzanie ryzykiem. To wszystko składa się na coraz gorsze nastroje i motywację do pracy w edukacji.

 

- Oprócz niskich zarobków dla wielu nauczycieli demotywująca jest panująca w szkole biurokracja, odciągająca nas od pracy z uczniami - mówi Agata Karolczyk-Kozyra, polonistka, edukatorka, autorka bloga edukacyjnego "Kreatywny polonista”, dyrektorka liceum. - Nauczycielom trudno jest się również odnaleźć w gąszczu ciągle zmieniających się przepisów, często wprowadzonych bez konsultacji z nimi i bez odpowiedniego okresu przejściowego, który dałby szkołom czas na dostosowanie pracy do nowych rozwiązań. Ale to nie tylko to - wielu pedagogów nie ma poczucia, że może liczyć na wsparcie w trudnych sytuacjach, np. w przypadku konfliktu z uczniem i jego rodzicami. W wielu szkołach nadal większy nacisk kładzie się na kontrolę i dyscyplinowanie nauczyciela, niż na dojście do sedna sprawy i udzielenie mu pomocy w trudnej sytuacji. Organy prowadzące i kuratoria oświaty również powinny dbać o to, by nauczyciel nie był pozostawiony bez pomocy i sam musiał mierzyć się z przejawami hejtu, bo może to skończyć się tragedią - podkreśla. Wskazuje, że kuratoria powinny położyć nacisk na empatyczny nadzór - czyli współpracę i rozwiązywanie konfliktów w oparciu o aktywne słuchanie i empatię. - Niektóre kuratoria już starają się wdrażać tę koncepcję, np. lubuskie, wielkopolskie, czy małopolskie - mówi Agata Karolczyk-Kozyra. Podkreśla również, że warto rozważyć powołanie rzecznika praw nauczyciela, który pomagałby pedagogom w rozwiązywaniu konfliktowych sytuacji, ponieważ poczucie bezpieczeństwa i stabilizacja są najważniejsze.

Sprawdź w LEX: Charakter prawny dodatku mieszkaniowego przysługującego nauczycielom > >

 

Rzecznik pomaga, ale na razie społecznie

Ten ostatni postulat popiera Leszek Dowgiałło, dyrektor ds. profilaktyki Centrum Edukacji i Rozwoju Progresownia, który już zajmuje się wspieraniem nauczycieli w trudnych sytuacjach.

- Póki co, rzecznikiem nauczycieli jestem społecznie, ale moja dotychczasowa praktyka jasno pokazuje, że taka funkcja jest potrzebna - mówi serwisowi Prawo.pl - Zgłaszają się do mnie nauczyciele i dyrektorzy, którzy np. padają ofiarą przemocy ze strony uczniów i nie znajdują żadnego wsparcia w dyrektorze szkoły czy kuratorium oświaty. Obecnie odnoszę wrażenie, że polityka ministerstwa jest tak bardzo prouczniowska, że zapomina się o prawach i autonomii nauczycieli, bądź co bądź specjalistów w swojej dziedzinie. Czyli jest trochę tak, jakbyśmy - dajmy na to - wykształconemu lekarzowi odebrali wszelkie narzędzia i zakazali postępować zgodnie z tym, czego się nauczył na studiach i podczas specjalizacji, a jednocześnie kazali ratować pacjentów - wskazuje. Jako przykład podaje m.in. nazbyt drobiazgowe i czasem absurdalne standardy antyprzemocowe wydane na podstawie tzw. ustawy "Kamilka". - Nie można nauczycielowi całkowicie związać rąk i oczekiwać, że będzie on zmotywowany i skuteczny w swojej pracy. Przy czym - podkreślam - moim celem, jako rzecznika, nie jest ślepa obrona nauczycieli - zdarzały się sytuacje, gdzie przyczyniłem się do zwolnienia nauczyciela, który stosował przemoc. Rzecznik ma przede wszystkim łagodzić konflikty i mediować między prawami uczniów a obowiązkami nauczycieli, aby poprawić relacje w szkołach i między szkołami a rodzicami. Ostatecznym celem jest wsparcie dzieci i zapewnienie im bezpieczeństwa - mówi Leszek Dowgiałło.

 

Nie uważa przy tym, by urząd rzecznika wymagał instytucjonalizacji na szczeblu rządowym, na pewno jednak postulowałby większą współpracę ze strony organów centralnych, a także jakąś formę wsparcia finansowego, aby można było stworzyć odpowiednie struktury, infolinię, zatrudnić prawników i mediatorów, którzy mogliby pomagać nauczycielom. - Oczywiście musi to być system transparentny i podlegać rozliczeniu z MEN - podsumowuje.

Sprawdź także w LEX: Przeniesienie nauczyciela mianowanego bez jego zgody, do innej szkoły > >