Według nowych przepisów wyniki rekrutacji w formie listy kandydatów zakwalifikowanych i niezakwalifikowanych oraz przyjętych i nieprzyjętych mogą być podane do publicznej wiadomości także na stronach internetowych szkół czy placówek.

 

Posiedzenie rady pedagogicznej zdalnie, konkursy na dyrektora wstrzymane>>

 

Niebezpieczne i niedozwolone

O podawanie list do publicznej wiadomości szkoły pytały przy okazji wejścia w życie RODO. Powstał wtedy poradnik, w którym zinterpretowano przepisy unijnego rozporządzenia tak, by szkoły wiedziały, co jest dozwolone. Tłumaczono wówczas, że imiona i nazwiska uczniów można udostępniać na terenie szkoły np. przy okazji wywieszania prac uczniów. UODO tłumaczył, że wynika to z faktu, że takie działanie służy realizacji interesu publicznego.

 

Na wywieszanie list kandydatów na terenie szkoły pozwalają też przepisy prawa oświatowego, ale nie obejmowało to publikacji list w internecie - do czasu. Minister skorzystał z kompetencji, które daje mu ustawa o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (tzw. specustawa koronowirusowa). 

 

Umożliwia ona wyłączanie stosowania niektórych przepisów tej ustawy - Prawo oświatowe, ustawy o systemie oświaty oraz ustawy o finansowaniu zadań oświatowych. Minister może wprowadzać zmiany w zakresie postępowania rekrutacyjnego, oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów, przeprowadzania egzaminów, organizacji roku szkolnego i organizacji pracy tych jednostek.  I z tej kompetencji MEN skorzystał, umożliwiając także właśnie publikowanie w internecie list osób, które dostały się lub nie dostały do szkoły lub przedszkola.

 

Kontrowersyjny przepis

Przepisy specustawy, które pozwalają na modyfikacje ustaw rozporządzeniem, budzą poważne wątpliwości. Szczególna sytuacja nie wyłącza też automatycznie stosowania unijnego prawa, w tym RODO.
- Nawet w takiej sytuacji wprowadzane przez ministra przepisy nie mogą być sprzeczne z RODO i wymagają zbadania pod kątem niezbędności do wykonania zadania publicznego i minimalizacji przetwarzania danych osobowych - mówi serwisowi Prawo.pl dr Grzegorz Sibiga z Instytutu Nauk Prawnych PAN. -  Moim zdaniem nie ma wystarczającego uzasadnienia do ograniczania w ministerialnym rozporządzeniu prawa do ochrony danych osobowych poprzez publikację tych danych w Internecie, skoro ustawa mówi jedynie o publikacji list kandydatów w widocznym miejscu w siedzibie placówki, a przy sprawnie działającej komunikacji elektronicznej można przesłać wyniki rekrutacji do każdego kandydata indywidualnie - tłumaczy dr Sibiga.

 

Podobnego zdania jest dr Marlena Sakowska - Baryła, radca prawny, partner w Sakowska-Baryła, Czaplińska Kancelarii Radców Prawnych Sp.p.

- Tu nawet nie trzeba sięgać do RODO, bo takie przepisy są w oczywisty sposób niekonstytucyjne, po pierwsze dlatego, że wprowadzane są w drodze rozporządzenia, a modyfikują ustawę - mówi Prawo.pl dr Marlena Sakowska-Baryła - Narusza to hierarchię źródeł prawa i jest wbrew zasadom techniki prawodawczej. Jakby tego było mało, według art. 51 Konstytucji władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym - tłumaczy.

 

 

 

Dodaje, że ten przepis trzeba rozpatrywać w powiązaniu z art. 31 ust. 3 Konstytucji, według którego ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i z powodów, o których mowa w tym właśnie przepisie, a które w obecnym stanie rzeczy nie uzasadniają tak znaczącej ingerencji w autonomię informacyjną jednostki.
- Abstrahując nawet od sposobu wprowadzenia nowych przepisów, nie widzę powodu, dla którego publiczne udostępnianie list uczniów w internecie miałoby być niezbędne. Istnieją sposoby, by o decyzji dowiedzieli się po prostu sami zainteresowani - mówi dr Marlena Sakowska-Baryła. O dostaniu się lub niedostaniu do szkoły można powiadomić każdego z kandydatów indywidualnie - mailem albo na kontach w systemie do rekrutacji.

 

 

 

Sankcji raczej nie będzie

Podobnie sprawa wygląda, jeżeli chodzi o kwestię RODO - unijne rozporządzenie obowiązuje bezpośrednio i w hierarchii źródeł prawa znajduje się dużo wyżej niż rozporządzenie ministra.
- Takie ogłaszanie list narusza zasadę minimalizacji wynikającą z art. 5 ust. 1 lit. c RODO. W każdej z przesłanek dopuszczalności przetwarzania danych osobowych określonych w art. 6  RODO zaznaczone zostało, że przetwarzanie musi być niezbędne - dotyczy to zarówno zakresu danych, jak i formy przetwarzania. Ogłaszanie list w internecie nie sposób uznać za niezbędne, skoro zainteresowania zapewne zostaną poinformowani o wynikach rekrutacji indywidualnie - mówi dr Sakowska-Baryła.

 

Dodaje jednak, że dyrektorów szkół obowiązuje rozporządzenie ministra, czyli znajdzie tu zastosowanie art. 6 ust. 1 lit. c RODO, stanowią, że zgodne z prawem jest przetwarzanie danych, które niezbędne do wypełnienia obowiązku prawnego ciążącego na administratorze, a obowiązek wynika z rozporządzenia. Dyrektorzy nie powinni więc ponieść z tego tytułu negatywnych konsekwencji.