Jedna ze szkół wpadła na pomysł, by wejść w dość oryginalną kooperację z osiedlowym sklepem - chce, by właściciele udostępniali jej nagrania z monitoringu wizyjnego, co miałoby pomóc zapobiegać niebezpiecznym sytuacjom, np. wyłapać uczniów chodzących na wagary lub spędzających przerwę na papierosie przed budynkiem szkoły. Nawet zgoda właściciela sklepu nie bardzo w tej sytuacji pomoże - nie ma bowiem podstawy prawnej ani do udostępniania, ani do przeglądania takich nagrań.

Wideofon w żłobku należy traktować jak monitoring>>

 

Konkretne przesłanki w Prawie oświatowym

Zasady funkcjonowania monitoringu wizyjnego w szkołach określiła - w 2018 r. - ustawa wprowadzająca nowe regulacje ws. ochrony danych osobowych. Dodała do Prawa oświatowego art. 108a, który umożliwił instalowanie kamer w szkołach, gdy jest to niezbędne do zapewnienia bezpieczeństwa: uczniów, pracowników oraz do ochrony mienia. Miała ona ukrócić istniejące przez wiele lat wątpliwości, co do instalowania kamer w szkołach i placówkach oświatowych - tak się jednak nie do końca stało. Zwracano uwagę choćby na kwestię nieostrego przepisu, który mówi o nieinstalowaniu kamer w szatniach lub klasach.

Zakaz nie jest absolutny - ustawa dopuszcza instalację monitoringu w tych miejscach, gdy jest to niezbędne, by zapewnić bezpieczeństwo uczniom i pracownikom. W takiej sytuacji monitoring nie może naruszać godności osób przebywających w tych pomieszczeniach, nowe regulacje wspominają m.in. o konieczności stosowania technik, które uniemożliwią rozpoznanie nagrywanych osób.

  


 

Współpraca ze sklepem bez podstawy prawnej

Jednak - precyzyjny, czy nie - przepis zupełnie nie znajdzie zastosowania do sytuacji, gdy szkoła chce skorzystać z monitoringu podmiotu zewnętrznego. - Nawet jeżeli szkoła uzna, że to pomysł uzasadniony z perspektywy pedagogicznej, to z prawnej nie ma ku temu żadnych podstaw - mówi Prawo.pl dr Marlena Sakowska-Baryła, radca prawny, partner w Sakowska-Baryła, Czaplińska Kancelaria Radców Prawnych Sp.p. - Taki przypadek nie spełnia kryteriów wskazanych w Prawie oświatowym, a tego wymagałaby stała współpraca szkoły i sklepu w tym zakresie - tłumaczy prawniczka.

 

Dodaje, że konieczne jest, by oba podmioty miały podstawę prawną do udostępniania informacji - a ani sklep nie ma podstawy do udostępniania, ani szkoła - w tym przypadku - do przetwarzania pozyskanych nagrań. - Nie oznacza to oczywiście, że szkoła nigdy nie będzie mogła pozyskać nagrań od sklepu, natomiast uważam, że będą to jednostkowe przypadki, np. w sytuacji gdy dojdzie do jakiegoś wypadku lub przestępstwa, choć bardziej prawdopodobne, że wtedy o nagrania i tak poproszą odpowiednie służby - podkreśla dr Sakowska-Baryła.

 

Monitoring po uzgodnieniu i z wyraźnym oznaczeniem

Według przepisów Prawa oświatowego monitoring wprowadza się po uzgodnieniu z organem prowadzącym szkołę lub placówkę oraz po przeprowadzeniu konsultacji z radą pedagogiczną, radą rodziców i samorządem uczniowskim, może wprowadzić szczególny nadzór nad pomieszczeniami szkoły lub placówki lub terenem wokół szkoły (placówki) w postaci środków technicznych umożliwiających rejestrację obrazu (monitoring). Monitoring nie może obejmować pomieszczeń, w których odbywają się m.in. zajęcia dydaktyczne. Szkoła może przechowywać nagrania obrazu przez okres nie dłuższy niż 3 miesiące od dnia nagrania.

Pomieszczenia i teren monitorowany muszą być oznakowane w sposób widoczny i czytelny, za pomocą odpowiednich znaków lub ogłoszeń dźwiękowych, nie później niż dzień przed uruchomieniem monitoringu. O wprowadzeniu monitoringu dyrektor szkoły musi poinformować uczniów i pracowników szkoły w sposób przyjęty w danej placówce, nie później niż 14 dni przed jego uruchomieniem.

- Dane ze szkolnego monitoringu udostępnia się policji, dyrektor musi udzielić na to zgody - mówi  Małgorzata Zaradzka-Cisek, długoletnia dyrektorka XXI LO w Łodzi. - Szkoła jest monitorowana właściwie każdej strony, choć oczywiście uczniowie mają swoje sposoby, by się z niej niepostrzeżenie wydostać. Natomiast młodzież sama wie, do czego może się posunąć i niewielu z nich - przynajmniej w naszej szkole - jest skłonna zaryzykować reputację, czy miejsce w placówce dla wyjścia na papierosa. Wydaje mi się, że potrzebne jest przede wszystkim zaufanie - tłumaczy.