Sami zaś maturzyści boją się matury, bo wielu z nich zaliczyło w ciągu roku szkolnego kryzys psychiczny. Niektórzy chcą zdać egzaminy, by np. za dwa lata pójść na studia, gdy nie będzie już nauki online.

CKE ogłosiła wytyczne sanitarne na tegoroczne egzaminy>>

 

Druki i druczki do wypełnienia

Katarzyna Sikora, dyrektorka III LO w Chorzowie, liczącego 600 uczniów, członek zarządu Stowarzyszenia Nauczycieli Matematyki uważa, że w kierowanej przez nią szkole problem matur został dobrze ogarnięty technicznie i logistycznie. O ile jeśli chodzi o reżim sanitarny, wzorowali się na procedurach z ubiegłego roku, o tyle mają więcej pracy biurokratycznej.

- Dotychczas w czasie egzaminów ściągało się ze strony OKE program Hermes, eksportowało dane uczniów. W tym roku jest SIOEO, gdzie te dane trzeba ręcznie wklepywać: kto, jakie przedmioty zdaje. Na tej podstawie OKE przygotowuje arkusze. To ogrom pracy. Tymczasem rąk do tej pracy nie przybyło – opowiada Katarzyna Sikora. - Wicedyrektorka zrobiła to kosztem zarwanych nocy. Jest też nowy formularz, załącznik nr 28, potwierdzenie właściwego zabezpieczenia egzaminu maturalnego, wypełniany przy odbiorze arkuszy dla maturzystów. Musi być na nim podpis przewodniczącego szkolnego zespołu egzaminacyjnego, dyrektora i drugiej osoby – członka SZE. Dlatego musimy być w szkole od godz. piątej rano, jak tylko matura jest dostarczona. Musimy bowiem ten druk wypełnić. Nowością jest też protokół zbiorczy z egzaminu po części pisemnej, który zazwyczaj natychmiast się wysyłało. Teraz dane z protokołu trzeba przeklikać do SIOEO. Ubyło nam zaś pracy związanej z egzaminem ustnym. Ale i tak w tym roku wszystkie czynności pochłoną nam więcej czasu niż w poprzednich latach – wylicza dyrektorka III LO w Chorzowie.

 

Nie ukrywa też, że problemem jest ogromna liczba sal, w których będą odbywać się egzaminy. Najtrudniej w jej szkole jest z egzaminem z języka angielskiego. - W salach gimnastycznych jest zbyt słabe nagłośnienie, do sal lekcyjnych wejdzie po siedmiu uczniów, a mamy 150 maturzystów własnych, 30 osób poprawiających oceny, plus trzy osoby skierowało do nas OKE ze zlikwidowanych szkół. Czyli prawie 180 osób plus obsługa – mówi Sikora.

W opinii nauczycieli III LO w Chorzowie już matury próbne były dość trudne. Zadania z matematyki nie należały do typowych. Mimo to uczniowie napisali egzamin próbny dobrze. Sikora nie obawia się więc o wyniki egzaminów maturalnych. Martwi ją izolacja maturzysty z powodu zakażenia członka rodziny. Wtedy będzie zmuszony zdawać maturę w czerwcu.

 

Problem z osobami do komisji egzaminacyjnych

Angelika Riabinow, wicedyrektorka XXX LO w Warszawie również ocenia dobrze stan przygotowań technicznych. - Procedury epidemiczne praktycznie nie zmieniły się od ubiegłego roku: dyzynfekcja, rękawiczki dla członków komisji, pilnowanie odległości, co może okazać się fikcją. Nauczyciele trochę się boją zarażenia. Drugą dawkę szczepienia mamy 14 maja - mówi Riabinow.

Jako problem wskazuje konieczność utworzenia wielu komisji egzaminacyjnych wymuszony reżimem sanitarnym. - Najbardziej boję się, co się stanie, gdy któryś nauczyciel rozchoruje się, skąd wtedy weźmiemy ludzi do komisji? Do sali gimnastycznej z powodu reżimu możemy wpuścić tylko 35 osób. W salach, w których zazwyczaj mieszczą się 34 osoby, będzie po 12 osób. W sumie w budynku w trakcie matur będzie około 300 osób. Za dwa tygodnie może okazać się, że jesteśmy chorzy – mówi dyr. Riabinow.

Nie ma złudzeń, że wyniki tegorocznych matur będą jeszcze słabsze niż ubiegłorocznych, mimo że nauczyciele naprawdę stanęli na wysokości zadania. - Widzimy, że nasi maturzyści bardzo boją się egzaminu, strach jest inny niż w trakcie pracy w szkole stacjonarnej. Zawsze pisali trzy próbne matury, tym razem tylko jedną. Mieli wielką radość, gdy mogli spotkać się, musieliśmy ich wyganiać z szatni. Jedyną pociechą dla nich jest brak egzaminu ustnego, choć jako polonistka mam na ten temat inne zdanie. A same zadania maturalne, mimo że przygotowane na podstawie okrojonego materiału, wcale nie muszą być łatwiejsze, wręcz przeciwnie – mówi Angelika Riabinow.

Wiesław Włodarski, nauczyciel matematyki w XIX LO w Warszawie, Nauczyciel Roku 2007, wieloletni dyrektor L LO Warszawie, ma nadzieję, że praca uczniów ukryta za ekranem komputera była samodzielna. I że matury próbne napisali samodzielnie.

- Jeśli tak, oznacza to, że są dobrze przygotowani do egzaminu. Nie podjąłbym się jednak oceny, kto zda na 100 proc, kto na 30. Do takiej diagnozy brakuje mi kontaktów bezpośrednich z uczniami. Przez cały czas nauki starałem się robić, jak najwięcej zadań maturalnych. Dziś z podziwem obserwuję pracę dyrektorów w tym trudnym czasie, bo wiem, czym to pachnie. Np. utworzenie tak wielu komisji. Sam zasiadam w komisji na egzaminie z języka polskiego. W sali będzie tylko ośmiu maturzystów – mówi były dyrektor szkoły.

 

Boję się, czy zdam, zaliczyłem kryzys

Łukasz, maturzysta z L LO w Warszawie czuje, że nie jest w równym stopniu dobrze przygotowany do wszystkich przedmiotów wybranych jako rozszerzone. - Nie ukrywam, że stresuję się maturą. Nauczanie zdalne jednak mocno nam utrudniło porządne przygotowanie się do egzaminów. Ponadto maturę muszę napisać na papierze, a przez rok inaczej funkcjonowałem, dłoń odwykła od pisania. Nie cieszy mnie ta niby okrojona z materiału matura. Wolałbym napisać taką, jaka była. Rozwiązywałem mnóstwo zadań, pracując na arkuszach z poprzedniej wersji matury. Mogę więc się zawieść nową formułą zadań. Nie wydaje mi się, że będą prostsze – mówi Łukasz.

 Z powodu zdalnej nauki dwa miesiące temu przeżył lekkie załamanie psychiczne, przestał brać udział w lekcjach online, niemal wymiotował na widok komputera. Miał dość życia w pokoju, przed ekranem. - Albo brałem udział w lekcjach albo odrabiałem lekcje. Gdy zbliżała się matura wysiadywałem dodatkowe godziny, żeby się przygotowywać. Psychika powiedziała dość. W dodatku mam wadę wzroku, czułem jak zaczyna mi się pogłębiać. Sam fakt przebywania w domu, bo jest obowiązek szkolny, był nie do zniesienia. Przestałem mieć chęć na cokolwiek. Byłem sfrustrowany. Opuściłem się w nauce. W końcu wziąłem się w garść - opowiada maturzysta.

Chłopak chce mieć ten ważny egzamin z głowy. Myśli o studiowaniu psychologii na SWPS. Jednak nie od razu, nie ma bowiem zamiaru płacić za naukę i siedzieć przed komputerem. Teraz więc zajmie się pracą i rozwojem osobistym, kończy różne kursy, jest wolontariuszem w szpitalu covidowym, a za rok, dwa pójdzie na studia, bez nauki online.

- Napiszę więc tę maturę, by umożliwić sobie dostęp do studiów. Wiem, że jeśli będę chciał studiować psychologię, zrobię to nawet za kilka lat - zapewnia.

-BANNER-]