W stanowisku opublikowanym na swojej stronie internetowej związkowcy podkreślają, że tegoroczni absolwenci szkół podstawowych i gimnazjów mają takie same marzenia, aspiracje i takie same prawa, jak ich młodsi i starsi koledzy.

 

RPO apeluje o respektowanie prawa do nauki. MEN: trzeba doczytać przepis>>

 

Konstytucyjne prawo do nauki

ZNP podkreśla, że uczniowie mają konstytucyjne prawo do nauki, a obecna sytuacja jest naruszeniem tego prawa.
- Domagamy się od rządu natychmiastowego rozwiązania problemu nierównego dostępu do szkół średnich. Z powodu źle przygotowanej reformy edukacji absolwenci szkół podstawowych i gimnazjów – nawet ci najlepsi – nie dostali się do żadnej z wybranych szkół. Są poszkodowani. Nie zawinili - podkreśla ZNP - To warunki naboru są nierówne, bo o miejsce w liceach i technikach ubiegają się dwa roczniki: w tym roku liczba uczniów starających się o miejsce w szkole średniej wzrosła z 360 tysięcy do ok. 720 tysięcy.

 

Coraz więcej rodziców rozważa także złożenie pozwu, w którym domagać się będą zadośćuczynienia za krzywdy wyrządzone ich dzieciom podczas wdrażania reformy oświaty.
- Jestem zaskoczony, jak wielkie jest podobieństwo odczuć, doznań bardzo wielu rodziców. A to oznacza konieczność działania. Przy czym od razu zaznaczam, że prawnicy nie dają wielkich nadziei na sukces. Jednak bezcenne jest, że wewnątrz grupy udzielamy sobie wsparcia. Warto dlatego zarywać noce. Dla nas sukcesem jest już samo dotarcie do opinii publicznej. To ważne dla naszych dzieci. Moja córka teraz ma poczucie, że jeżeli ktoś ją krzywdzi, ma prawo upomnieć się o siebie - mówi w wywiadzie dla Prawo.pl dr Dobrosław Bilski, pomysłodawca akcji.

 

Pozew dotyczący reformy oświaty chcą też złożyć samorządowcy, którzy żądają zwrotu pieniędzy zainwestowanych w infrastrukturę. Z pozwem zbiorowym zamierza wystąpić dziesięć miast, m.in.: Warszawa, Gdańsk, Łódź, Poznań, Białystok, Rzeszów i Kraków. Przygotowane przez samorządy wezwanie do zapłaty opiewa na kwotę: 103 366 305,85 zł.

 

Według Rzecznika Praw Obywatelskich sytuacja, w której część uczniów nie dostała się do szkół, jest nieakceptowalna i w sposób oczywisty prowadzi do naruszenia do gwarantowanego konstytucyjnie prawa do nauki (art. 70 Konstytucji). Z tym twierdzeniem nie zgadza się minister edukacji, według którego Konstytucja gwarantuje jedynie to, że każdy uczeń będzie mógł kontynuować naukę do 18. roku życia.
- Co prawda nie ma na poziomie liceum gwarancji przyjęcia bez względu na liczbę uczniów, to jednak za skalę tego problemu i fakt, że stworzono go sztucznie, decyzją polityczną, odpowiedzialność ponosi MEN - mówi Mirosław Wróblewsk i Biura RPO  - Tu nie ma sporu, fakty są jednoznaczne. Problematyczne jest prezentowanie tych faktów w sposób, w jaki robi to MEN. Osoby, które tego nie śledzą, mogą nie wiedzieć, jak to wygląda, bo miejsc faktycznie jest więcej, niż uczniów. Tyle, że to trochę tak, jakby ktoś chciał pojechać z Warszawy do Krakowa i PKP mu odpowiadało, że faktycznie - biletów na pociąg z Krakowa już nie ma, ale nie ma problemu, bo miejsc w pociągach jest więcej, niż osób na dworcu, szkopuł tylko w tym, że te pociągi czekają puste w Lublinie - dodaje.