Nauczyciele narzekali, że nie da się prowadzić jednocześnie lekcji dla zaszczepionych uczniów w szkole i dla niezaszczepionych na kwarantannie, a dyrektorzy nie mieli jak sprawdzać, kto zaszczepiony, kto nie. Problemem tez jest, że nadal pomimo faktu, że zaszczepieni też się zarażają, wciąż nie tknięto rozporządzenia pozwalającego na brak kwarantanny dla osób zaszczepionych bądź ozdrowieńców, gdy domownik jest chory na covid. W tej sytuacji najrozsądniejszym wyjściem wydaje się masowe testowanie w szkołach, o co od kwietnia 2020 r apeluje ZNP. Bezskutecznie.

 

Szczepienie zwalnia z kwarantanny, choć nie chroni przed transmisją wirusa>>

Brakuje wsparcia ze strony władz

- Jestem już u kresu! - Jarosław Pytlak, dyrektor Zespołu Szkół STO na warszawskim Bemowie, cytuje we wpisie na swoim blogu Wokół szkoły głos koleżanki - dyrektorki. Każdy dyrektor placówki oświatowej to dziś „Tańczący z kwarantannami”. Pytlak we wpisie pod tym tytułem wylicza: wirus przenosi się między dziećmi dużo łatwiej niż rok temu; dzieci w zdecydowanej większości przechodzą zakażenie łagodnie. Katarek, czasem gorączka 1-2 dni. Gdyby nie COVID, kładlibyśmy to na karb sezonowej infekcji; są przypadki bezobjawowe, wykryte tylko przez przezornych rodziców, którzy zaprowadzili na test dzieci kończące kwarantannę, tak dla wszelkiej pewności, i ku swojemu zdumieniu dowiedzieli się, że wynik jest pozytywny; zachorowania zdarzają się także wśród zaszczepionych nauczycieli, ale biorąc pod uwagę liczebność naszego zespołu pedagogicznego i fakt, że na co dzień zanurzeni jesteśmy w zbiorniku z wirusami, jakim jest szkoła, infekcje covidowe są w tej grupie rzadkie i zazwyczaj mają lekki przebieg.

- Mimo zdziesiątkowania kwarantannami uczniowskich szeregów, jestem raczej dobrej myśli. Sądzę, że hybrydowa nauka, choć uciążliwa organizacyjnie, stanowi w tej chwili najlepszą opcję. Namawiam przy tym nauczycieli na trzecią dawkę szczepionki i sam mam zamiar z niej skorzystać - pisze Pytlak.

Jego zdaniem szkoła nie ma żadnego wsparcia ze strony władz. Do wszystkiego jednak można się przyzwyczaić. Wylicza, że SIO w sytuacji covid okazał się jak w wielu innych sytuacjach nieprzydatny. Pracownicy sekretariatu trawią długie godziny na wprowadzanie do systemu peseli osób na kwarantannie.

A dlaczego dyrektor niemal każdej szkoły jest już u kresu? „Niezależnie bowiem od podjętej decyzji zawsze wejdzie w konflikt z jakąś częścią rodziców. W korespondencji e-mailowej nigdy nie było takiego natężenia emocji. Atmosfera i morale siadają.” - czytamy we wpisie Pytlaka pt. „Na jakiej podstawie prawnej?”, który powstał jeszcze zanim Ministerstwo Zdrowia zdecydowało, że nauka zdalna dotyczy również uczniów zaszczepionych.

W szkołach zakażeń nie unikniemy, choćbyśmy nie wiem, jak się starali. Będą kolejne kwarantanny i, zdaniem Pytlaka, liczne zwolnienia lekarskie nauczycieli, nie tylko z powodu COVID, ale także dlatego, że ludzie pękają w obliczu zagrożenia i z powodu fatalnej atmosfery. - Uciec na L4 jest łatwo i ja to w zasadzie rozumiem. Sam mam ochotę.

 

Apel o masowe testowanie w szkołach

- W szkołach powinny być testy, np. raz w tygodniu…tak jak pracodawcy testują pracowników, którzy nie mogą pracować zdalnie - pisze ktoś w komentarzu po wpisem dyrektora. I ma rację. Oto sytuacja ze szkoły podstawowej w Warszawie. Chłopiec w poniedziałek rano przyprowadzony na lekcje, mimo że mama podejrzewa covid. Cały dzień jednak bawi się z kolegami. Po lekcjach jedzie z mamą na frytki (sic!), a następnie na test. Pozytywny. Cała klasa w poniedziałek chodzi gdzie chce i robi co chce. Lecz od wtorku rano siedzi na kwarantannie. Dzieci mogły zarazić kogoś w poniedziałek. Teraz zaś siedzą bez kontaktu z powietrzem i słońcem. Test zwalniający z siedzenia mogą zrobić w ósmej dobie. A przecież wystarczyłoby całą klasę przetestować w poniedziałek i kto zdrów niech normalnie chodzi do szkoły, a nie trzymać wszystkie dzieci w domach. Wrócą po długim weekendzie i może zdarzyć się kolejna kwarantanna.

 

- Kto w tej sytuacji weźmie na siebie odpowiedzialność za znikającą odporność wskutek wielotygodniowego nie wychodzenia na powietrze? Pan minister Przemysław Czarnek czy pan minister Adam Niedzielski? Naprawdę wystarczyłyby testy - mówi zaniepokojona matka dziecka z tej klasy. - Umówiliśmy się na naszej grupie klasowej, że pod żadnym pozorem nie poślemy podziębionego dziecka do szkoły, a jak chcemy wiedzieć, czy to covid, kupimy test za 50 zł, żeby nie szło przez sanepid i poinformujemy się przez komunikator o chorobie dziecka. Tak będzie uczciwie i bezpiecznie. Cała klasa nie będzie musiała odbywać kolejnej kwarantanny - opowiada matka.

 

- Apelujemy o testy konsekwentnie od kwietnia 2020 r. - mówi Sławomir Broniarz, szef ZNP. - Tu nic się nie zmieniło, a sytuacja epidemiczna udowadnia, że mieliśmy rację.

 

Zaszczepiona osoba może przenosić wirusa, ale nie jest na kwarantannie, gdy domownik chory

Na jednej z facebookowych grup nauczycielskich pod postem o zakażeniach w szkołach, jeszcze sprzed postanowienia Ministerstwa Zdrowia o nauce zdalnej uczniów zaszczepionych rozpętała się wielka dyskusja. Iwona zwracała uwagę, że nauczyciele nie mają prawa wypytywać, kto jest zaszczepiony, a kto nie.- Mamy zachęcać do szczepień, uświadamiać i tyle. Poza wszystkim Nobel dla tych, którzy jednocześnie pracują zdalnie i w klasie z jednym lub grupą uczniów. Fakt, logistycznie było to mocno utopijne. Katarzyna punktowała szkolny internet, który tnie, wyrzuca, poza tym nauczyciel nie siedzi często przy komputerze, stoi przy tablicy, tłumaczy, jak mają to słyszeć uczniowie w domach?


Jacek zaś dorzucił fakt, o którym coraz częściej się dyskutuje: - U mnie w szkole zaszczepieni nauczyciele i uczniowie chorują. Przez ich pozytywne wyniki już kilkanaście klas jest na kwarantannie!. Tu kłania się niezrozumiałe z punktu widzenia rozwoju pandemii rozporządzenie pozwalające na brak kwarantanny osobom zaszczepionym bądź ozdrowieńcom, gdy domownik jest chory na covid. Mimo że pojawia się coraz więcej sygnałów o ogniskach zakażeń w szkołach wywołanych przez zaszczepionych nauczycieli, wciąż nie tknięto tego rozporządzenia.

 

Eksperci zwracają uwagę, że ten przepis był wprowadzony przed wersją Delta wirusa. Ta jest bardziej zaraźliwa i pojawiają się głosy, że przepisy powinny być zmienione lub wzmocniony nadzór epidemiczny. Dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej do spraw Covid-19 przypomina, że przepisy zwalniające zaszczepionych z kwarantanny były wprowadzane, gdy nie było jeszcze wariantu Delta, tymczasem szczepionka daje tylko 50 proc. ochrony przed zachorowaniem na ten wariant pandemii. - Chroni skutecznie przed ciężkim przebiegiem, ale niekoniecznie zachorowaniem. W efekcie nawet bezobjawowi zaszczepieni mogą być źródłem transmisji. Tymczasem oni czują się bezpiecznie, nie noszą maseczek, nie zachowują dystansu, a powinni. Dlatego moim zdaniem, nad osobami zaszczepionymi mającymi kontakt z zakażonym powinien być wprowadzony szczególny nadzór, w tym konieczność wykonania testu np. po siedmiu dniach od zachorowania domownika. A to w ogóle nie jest robione - ocenia dr Grzesiowski.