Jak przypomina Dziennik Gazeta Prawna, na pierwsze czytanie w Sejmie czeka rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie ekspresowy sposób procesowania tego dokumentu. Resort pracy skierował go do konsultacji społecznych 26 października we wczesnych godzinach porannych. Teoretycznie partnerzy społeczni mają 21 dni na wydanie stanowiska. To jednak nie przeszkodziło, żeby kilka godzin później Stały Komitet Rady Ministrów zaakceptował proponowane rozwiązania, a następnego dnia dokument trafił do Sejmu.

Fundamentalna zmiana polega na tym, że składki emerytalne i rentowe będą płacone od całego przychodu z pracy. Od 1 stycznia 2018 r. ma być bowiem zlikwidowany górny limit składek na te ubezpieczenia. W zamian ma być też zniesiony poziom wysokości wypłat nowych rent i emerytur (obecnie wynosi on 250 proc. podstawy wymiaru świadczenia). Zaproponowane nowości wywołały oburzenie partnerów społecznych.

– To coś niebywałego, że tak poważna zmiana była przeprowadzana bez żadnych konsultacji. Taki sposób postępowania rządu praktycznie podważa sens dialogu społecznego – zauważa Marek Lewandowski, rzecznik prasowy przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.

Zaproponowane przez Radę Ministrów rozwiązanie krytykuje także Henryk Nakonieczny, członek prezydium Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”. – Nie wiem, jakie będzie w tej sprawie stanowisko związku. Mnie takie rozwiązanie się nie podoba, bo doprowadzi do podziałów emerytów. Nie zgadzam się także ze stanowiskiem resortu pracy, że uwagi partnerów mogą być uwzględnione w czasie prac w Sejmie. My mamy prawo konsultowania projektów ustaw przed przyjęciem ich przez rząd – mówi Henryk Nakonieczny.
Także OPZZ  krytykuje sposób konsultacji projektu ustawy. Ale organizacje zrzeszone w tej centrali chcą, żeby bogaci wpłacali więcej do systemu ubezpieczeń społecznych.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna / Autor: Bożena Wiktorowska